Gruzja, lotnisko pod Kutaisi. Nieco zamroczeni naszym widokiem taksówkarze, po zorientowaniu się, że jednak nie potrzebujemy podwózki ani na wybrzeże Morza Czarnego, ani do stolicy Gruzji, ani nawet do Mc Donalds w centrum Kutaisi, wyciągali równo poskładane kartki papieru, z odręcznie (fonetycznie) napisanymi zwrotami po polsku, chcąc byśmy potwierdzili, że wujek google dobrze przetłumaczył zwroty typu: Dzień dobry, mogę panią tanio zawieźć do Tbilisi, tam mam taksówkę… albo: Do Batumi przyjedziemy przed południem. Mogę wskazać dobry hotel. (Fot. Norbert Skrzyński)
20 stycznia 2014
Komentarze: Bądź pierwsza/y