Jakub Królikowski

Jakub Królikowski – ur. 1979, działacz Fundacji Sztuki Arteria oraz szef Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, organizator projektów teatralnych, filmowych i społecznych, zaangażowany w sprawy mniejszości wietnamskiej w Polsce.

O filmach, w których nie zawsze wiadomo o co chodzi rozmawiamy z Jakubem Królikowskim, jednym z organizatorów Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, poświęconego azjatyckiej kinematografii.

– 26 października startuje czwarta edycja festiwalu Pięć Smaków. Co jest takiego w kinie w azjatyckim, co sprawiło, że zaczęliście organizować ten festiwal?

– Złożyło się na to kilka spraw. Wiele lat temu podczas festiwalu Era Nowe Horyzonty zafascynowałem się kinem azjatyckim. Zobaczyłem tam pierwsze filmy z Tajwanu, a zaraz potem inne z Korei i Chin. Filmy te bardzo mnie urzekły tym, że powstały w zupełnie innej cywilizacji, w zupełnie innych warunkach, a ich twórcy kierowali się innymi motywami, używali innego języka… Filmy te prezentowały inny sposób myślenia, kompletnie odmienny od naszego, europejskiego.

Niezwykle fascynujący sposób realizacji tych filmów sprawił, że zastanawiałem się, jak człowiek może coś takiego wymyślić i jak robi w taki sposób kino. Zresztą podobne poczucie towarzyszy mi podczas wszystkich odkryć kulturowych.  Sam też od paru lat podróżuję do Azji i to co mnie tam ciągnie, to właśnie chęć poszerzania wyobraźni – obserwowanie, jak można w zupełnie inny sposób myśleć o codziennych sprawach, komunikować się, wyrażać uczucia – właśnie to odnalazłem w filmach emitowanych w ramach Festiwalu.

Kino azjatyckie kieruje się innymi wyznacznikami niż to, które znamy w Polsce, czy Europie. Te filmy zawładnęły festiwalami międzynarodowymi i sprawiły, że zachodni twórcy zaczęli się nim mocno inspirować. Można powiedzieć, że w świecie kina autorskiego i niezależnego to właśnie wschodnie wpływy są najbardziej widoczne, w przeciwieństwie do kina komercyjnego, gdzie króluje styl zachodni.

Stwierdziliśmy, że to ciekawy pomysł, żeby poprzez kino, jako uniwersalne medium, opowiedzieć kulturze Azji szerzej i głębiej. Mam nadzieję, że nam się to udało.

Przez te całe lata praktycznie wyczerpaliśmy już kino wietnamskie – pokazaliśmy wszystko, co było do pokazania. W zeszłym roku była retrospektywa filmów z Tajlandii, w tym roku Singapur i Korea. Staramy się kompleksowo i możliwie szeroko przedstawić kulturę danego kraju. Poza tym, że staramy się, aby było ciekawie, dbamy również o różnorodność filmów oraz o  to, aby widz miał możliwość zobaczenia różnych obliczy przedstawianego kraju.

– Co szczególnie polecisz na tegorocznym festiwalu podróżnikom?

– Podtytuł festiwalu brzmi „Filmowe Podróże do Azji”, dlatego też staramy się, aby oprawa całego festiwalu i to, co na nim dzieje się, pozwoliło ludziom przenieść się na chwilę w te rejony. Każdy z tych filmów posiada walory etnograficzne, choć niektóre historie są może bardziej uniwersalne.  Film „Sun Spots”, który polecam czytelnikom Peronu4, został zrealizowany przez młodego filmowca w środkowych Chinach, w pięknych górskich plenerach. Historia jest prosta – a sam autor bardziej skupia się na operowaniu obrazem i klimatem niż budowaniu dramaturgii czy fabuły.

„Wrogowie Publiczni”, to film dla podróżników, którzy skupiają się na poznawaniu poznawaniu ludzi, sytuacji społecznej czy  politycznej odwiedzanego kraju. Zrealizowany jest przez Brytyjczyka Roba Lemkina i Theta Sambatha – Khmera, dziecko ofiar reżimu czerwonych Khmerów. Autorzy wybrali się z kamerą do Kambodży chcąc znaleźć przyczynę tego, co działo się tam w latach 70. oraz przyjrzeć się temu, jak wygląda proces „przebaczania”. Film świetny i wart obejrzenia, szczególnie, że został zrealizowany przez Khmera.

„Agarian Utopia” to film, który został nam polecony w Bangkoku. Uruphon Raksasad, młody reżyser dostał dotację na zrealizowanie debiutu. Za te pieniądze kupił dom i ziemię w północy Tajlandii i zamieszkał tam ze swoją żoną. Przez kilkanaście miesięcy razem z miejscowymi wieśniakami zrealizował fabularyzowany dokument. Film bardzo ujmuje swoją poetyckością i prostotą. Co ciekawe, grają tam sami naturszczycy, którzy bardzo szczerze opowiadają o swoim życiu. Temat ludzi z tajskich wiosek, bardzo rzadko jest poruszany tak głęboko, dlatego tym bardziej polecam.

– Myślisz, że kino azjatyckie może stać się popularne w Polsce?

– Nie sądzę. Niektóre nurty są popularne: Bollywood, kino samurajskie, horrory, ale to na pewno nigdy nie będzie kino tak modne, jak filmy Allena czy Spielberga. Robimy ten festiwal dla ludzi, którzy mają ochotę otworzyć trochę swoje serce i oczy. Przychodzą widzowie, którzy są zainteresowani tym rodzajem kina i tym regionem  świata. Filmy, które proponujemy są w przeważającej większości wymagające. Ktoś nawet ostatnio napisał, że to ciekawe wizualnie i bardzo wciągające filmy, ale, jeśli mowa o fabule, to nie zawsze wiadomo do końca, o co chodzi. Nie ukrywajmy, te filmy wymagają zaangażowania od widza.

– W programie festiwalu są również prezentacje podróżników zrealizowane z Festiwalem Miejsc i Podróży Włóczykij z Gryfina. Zdradź kilka szczegółów odnośnie do tej części.

– Program filmowy uzupełniamy 30 i 31 października serią prezentacji podróżników i ich wypraw do Azji. Odwiedzi nas Tomek Michniewicz, aby opowiedzieć o swoich azjatyckich przygodach, które nie znalazły się w jego książce „Samsara”. Będzie również prezentacja Anny i Jakuba Urbańskich, którzy od lat zajmują się Papuą. Będzie Jurek Arsoba i opowie o festiwalu słoni, Małgorzata Pianowska i Emanuela Karpińska opowiedzą o półrocznym pobycie w Indochinach. Będzie również prezentacja dotycząca Bangladeszu, jednego z najuboższych krajów świata, po którym podróżował Tomek Nasiółkowski.

31 października prezentacjom podróżników towarzyszyć będzie 2 edycja Azjatyckich Targów Podróży. Na samych targach pojawią się również małe, niszowe firmy organizujące specyficzne wyprawy do Azji, z dala od turystycznych szlaków: klub Horyzonty, Laurazja, Kiribati Klub, czy Aslema Tours. Będzie też można popytać o tanie bilety, które oferują zaprzyjaźniona z nami firma Asia Travel.

Komentarze: Bądź pierwsza/y