Wielu Azerów i wielu Ormian oddałoby życie za ten kawałek ziemi. A paradoksalnie Górski Karabach to najsmutniejsze i najbardziej opustoszałe miejsce, które odwiedziliśmy podczas naszych podróży.
Stalin odseparował Górski Karabach od Armenii w 1920 roku i stworzył z niego autonomiczną wysepkę na terenie Azerbejdżanu. I, mamy wrażenie, to jest jedyny historyczny fakt, z którym zgodzą się wszyscy. Chociaż może też nie. Wszystko inne – korzenie, tradycje, języki, mapy, wojenne historie, imiona i nazwy – zależą od perspektywy rozmówcy. Od tego czy żyje na zachodzie od „Karabakh” (czyli jest Ormianinem) czy na wschodzie od „Qarabaq” (czyli jest Azerem).
Przed wojną (1989 rokiem) wioski były w połowie ormiańskie, w połowie azerskie. Teraz nie ma tam ani jednego Azera, a na teren Karabachu można wjechać tylko od strony Armenii.
Zawieszenie ognia ogłoszono w maju 1994 roku (czyli siedemnaście lat temu!). A kraj wciąż świeci pustkami.
1. ARMENIA. W drodze do Górskiego Karabachu. Z Erewania – kierunek Ararat, a potem długa droga na wschód. (Fot. Thomas Alboth)
2. ARMENIA. Arbuzy nauczyć się tam jeść – trzeba. (Fot. Thomas Alboth)
3. ARMENIA. Setki kilometrów opustoszałych gór, w których zimą jest za zimno, a latem za gorąco, żeby żyć. (Fot. Thomas Alboth)
4. GÓRSKI KARABACH. Tablica graniczna przy wyjeździe z Armenii. Teoretycznie Karabach zacznie się dopiero za wiele kilometrów, ale wojska stworzyły swoisty korytarz. (Fot. Thomas Alboth)
5. GÓRSKI KARABACH. Zakręty, wiatr i chmury. Droga od granicy do stolicy Górskiego Karabachu. (Fot. Thomas Alboth)
6. GÓRSKI KARABACH. Wioski mijane po drodze. Jedni mieszkają w domach, inni w ziemiankach. (Fot. Thomas Alboth)
7. GÓRSKI KARABACH. Na północy kraju. Przed wojną ta część wioski była zamieszkiwana przez Azerów. (Fot. Anna Alboth)
8. GÓRSKI KARABACH. Wioski zieją pustką. A jak ktoś nawet wychyli nos z domu, to spuści po sobie oczy i przemknie dalej. (Fot. Anna Alboth)
9. GÓRSKI KARABACH, Stepanakert. Tylko w stolicy toczy się życie. (Fot. Anna Alboth)
10. GÓRSKI KARABACH, Shusha – po azersku, a Shushi – po ormiańsku, była kiedyś drugim miastem Kaukazu. Te ulotkę dostaliśmy jeszcze w Azerbejdżanie. Miejsce znaleźliśmy, zdewastowane. (Fot. Thomas Alboth)
11. GÓRSKI KARABACH, Shusha/Shushi. Ormiańscy chłopcy bawią się, oczywiście w wojnę, w zniszczonym azerskim meczecie. (Fot. Thomas Alboth)
12. GÓRSKI KARABACH, Shusha/Shushi. Ormiańscy chłopcy. (Fot. Thomas Alboth)
13. GÓRSKI KARABACH, zakon Gandzasar. Zabytek z XIII wieku jest jednym z niewielu miejsc „do odwiedzenia”. (Fot. Thomas Alboth)
14. GÓRSKI KARABACH, zakon Gandzasar. Od ok. 1400 do 1816 klasztor był siedzibą katolikosów Armenii. Znajdują się w nim relikwie ojca Jana Chrzciciela – św. Zachariasza.
15. GÓRSKI KARABACH. Na południu kraju. Kolejna, w połowie puściuteńka wioska. (Fot. Thomas Alboth)
16. GÓRSKI KARABACH. Na południu kraju. Nawet kościół stoi zrujnowany, choć wrogowie Azerzy to Muzułmanie. (Fot. Thomas Alboth)
17. GÓRSKI KARABACH. A po drogach Karabachu jeżdżą rakiety, ale często też auta brytyjskiej organizacji pozarządowej Halo Trust, które usuwają ostatnie miny. (Fot. Anna Alboth)
18. GÓRSKI KARABACH. Dzień turystyczny. Jedziemy odwiedzić drzewo, które ma 2000 lat. Stopem. (Fot. Anna Alboth)
19. GÓRSKI KARABACH. A oto i drzewo. Na tablicy informacja o wieku i wymiarach wszystkiego. Ale nie wiadomo, z którego roku ta tablica. (Fot. Anna Alboth)
20. GÓRSKI KARABACH. A pod drzewem rodzinny piknik. Żony ormiańskich żołnierzy opowiadają historie. (Fot. Thomas Alboth)
21. GÓRSKI KARABACH. Pikniku ciąg dalszy. W czasie wojny generał, a tu śpiewak operowy. Lekko pijany. (Fot. Thomas Alboth)
22. GÓRSKI KARABACH. Wnuk generała w pniu 2000-letniego drzewa. Ponoć odbywają się tam wesela. (Fot. Anna Alboth)
23. GÓRSKI KARABACH, Stepanakert. Pomnik narodowej dumy: My i nasze Góry. Na serio tak się nazywa. (Fot. Thomas Alboth)
24. GÓRSKI KARABACH, Shusha/Shushi. Miejsce, w którym przesądziły się losy wojny. Tą przepaścią weszli do miasta Ormianie i to był w zasadzie koniec. Tata tego chłopaka stracił tam wzrok. (Fot. Thomas Alboth)
Komentarze: Bądź pierwsza/y