Cappuccino u Mentawajów
Padang, Sumatra Zachodnia. Późne popołudnie. Zbliża się wieczorna modlitwa – maghrib. Na górnym pokładzie statku, który pół godziny temu miał wypłynąć w stronę jednej z wysp Mentawajów, Pulau Sipora, wciąż zbierają się ludzie.
Pasażerowie rozkładają swoje bagaże, układają materace do spania a okoliczni sprzedawcy, starają się wykorzystać ostatni moment i sprzedać owoce, napoje oraz przekąski. Pod pokładem statku panuje typowo azjatycki harmider. Wjeżdżają spóźnione motocykle, czuć spaliny niewielkich ciężarówek obładowanych bananami, mango, ryżem a Indonezyjczycy wykłócają się o miejsce do spania.
Słońce powoli chyli się ku zachodowi, przecinając swoimi promieniami żelazny statek Ambu Ambu. Zgiełk i zamieszanie, rozbija przeraźliwie głośne nawoływanie do modlitwy, wydobywające się z kilku głośników statku. Muzułmanie leniwie przeciągają swoje dywaniki i kierują modlitwę w stronę Mekki. Jak tylko skończą, możemy ruszać.
Przed nami dwanaście godzin przeprawy statkiem, w obliczu tysiąca gwiazd, kierujemy się w stronę zupełnie daleką od Mekki, w stronę plemienia Mentawajów, słynących z oryginalnych tatuaży, piłowania zębów i rytualnego zabijania świń. Oprócz tego część z nich chodzi na co dzień do kościoła, uczy się angielskiego w szkole oraz spędza wieczory przy świetle elektrycznym dywagując nad złożonością świata.
Surferzy i poszukiwacze przygód
Wyspy Mentawajów, przez blisko pięćset tysięcy lat, zanim holenderskie frachtowce przybiły na wybrzeże Siberut, były zupełnie odseparowane od świata. W momencie odzyskania przez Indonezję niepodległości w 1945 r. rozpoczęła się akcja asymilacyjna ludności żyjącej w dżungli. Zaczęto chrystianizować mieszkańców, zabroniono tradycyjnego piłowania zębów i robienia tatuaży, oraz uruchomiono na wsiach elektryczność. Niektórzy Mentawajowie, zwabieni handlem i łatwym zarobkiem, nauką indonezyjskiego a także możliwością odkrycia „zachodniego świata”, przenieśli się do wiosek. Obecnie wyspy słyną z niesłychanego bogactwa naturalnego: pięknych plaż, niebywałych fal, obfitej roślinności, które przyciągają łowców przygód z całego świata.
Płynąc statkiem z Padangu, napotkanych turystów można podzielić na dwie kategorie: surferów, którzy chcą spędzić czas przełamując teleskopowe fale i śpiąc w specjalnych kurortach, oraz tych, którzy chcą przeżyć trekking w dżungli aby zobaczyć sławne tatuaże Mentawajów. W przypadku surferów, zrealizowanie swoich oczekiwań nie może okazać się fiaskiem – Pulau Sipora to rajskie plaże, idealne fale, koktajle w kurortach. W przypadku turystów zmierzających się z wyprawą w głąb wyspy, może być nieco inaczej.
Tatuaże Mentawajów
Po blisko trzygodzinnej przeprawie cienką, drewnianą łodzią, ciężkiej i wyczerpującej wędrówce przez dżunglę pod rozżarzonym słońcem, w towarzystwie przewodnika, udało mi się dotrzeć do umy, charakterystycznej, bambusowej chaty, w której mieszka plemię Mentawajów. Pan Teu Pangek, wujek mojego przewodnika, powitał nas z otwartymi ramionami. Ubrany był jedynie w tradycyjną przepaskę na biodra, dzięki której można było zaobserwować wszystkie podłużne tatuaże, ciągnące się od ramion, aż do kostek. Na szyi miał zawieszone pomarańczowe koraliki oraz… złoty zegarek, połyskujący na lewej ręce.
Tuż zza jego pleców, niemal w tym samym momencie, wyłoniła się pani Bai Pangek, uważnie nam się przyglądając i mrużąc wnikliwie oczy wśród dymu tytoniowego, wydobywającego się z jej ust. Skąpe ubranie, również wydobywało na wierzch nieskończenie długie, idealnie równe tatuaże. Gospodarz, stojąc na progu umy, zaproponował nam odpoczynek, kąpiel w pobliskiej rzece i towarzyskie cappuccino…
Wśród długich i spokojnych nocy, pod niesamowicie rozgwieżdżonym niebem, gdzieś w południowej części Siberutu, słuchałam historii Teu Pangek, mieszających się z jego śpiewem.
Tatuaże Mentawajów, w tej części wyspy, od swoich początków oznaczały ilość „braci”, którzy podzieleni są na dwie grupy: północnych oraz południowych. Długie czarne kręgi, wysunięte do góry były świadectwem przynależności Mentawaja do północnej części wyspy, analogicznie dzieje się z liniami skierowanymi w dół. Dwie małe gwiazdki, znajdujące się na przedramionach, oznaczają krople deszczu, które spadły na ich barki a długie linie, ciągnące się wzdłuż ich ciała to kręgi, jakie pozostawił po sobie deszcz.
Wytatuowane kręgi, podobnie jak strugi deszczu, rozchodzą się po ciele, tak jak coraz liczniejsze grupy Mentawajów, a podstawą ich istnienia i przynależności do konkretnej grupy jest właśnie tatuaż. Wykonywane one są ze specjalnej czarnej substancji, którą starsi mężowie plemienia szukają w dżungli. Mentawajowie nie stosują żadnych medykamentów czy środków przeciwbólowych. Przy pomocy niewielkiego młotka, przy rozżalonym ogniem, w obecności całej grupy, poddawani są rytuałowi tatuowania.
Sabalungana i duchy zmarłych
W przypadku magicznej mocy uzdrawiania, Mentawajowie leczą głównie poprzez śpiew i taniec. Zabijają świnię, która hodowana jest na ich „podwórku” i z drżącym głosem wywołują chorobę z ciała chorego. Następnie, w obecności pozostałych członków plemienia, idą głęboko w las i wyrzucają tę chorobę daleko od domu, na wypadek gdyby chciała jeszcze raz powrócić do chorego. Wierzą między innymi w ducha Sabalungana, który przeważnie mieszka w najwyższych koronach drzew. Panicznie boją się duchów zmarłych, które jeśli nie zostały prawidłowo wypędzone z umy, mogą wrócić do domu. Teu Pangek powiedział, że nigdy żadnego z nich nie widział, ale często je słyszy. Mimo podeszłego wieku (78 lat) na moich oczach wyciął palmę sagowca, w środku której znajdowała się biała mączka, jeden z najdziwniejszych przysmaków jakie było mi do tej spróbować.
Czasami, od święta, Teu poluje na małpy, albo szuka białych larw w pniach drzew. Wieczorami natomiast, kiedy ma ochotę na swoje ulubione cappuccino (przynoszone przez turystów), stawia na piecu wielki garnek, cały czarny od sadzy i swoją srebrną zapalniczką rozpala ogień. Następnie uruchamia latarkę czołówkę, żeby sprawdzić, czy wszystkie świnie i kury zostały zamknięte na noc. Tuż przed snem, wyjmuje papierosa Surya, sprawdza na swoim złotym zegarku, która jest godzina i oddaje się błogiej ciszy, którą niesie za sobą noc…
Komentarze: Bądź pierwsza/y