Miejsce piąte w naszym konkursie zajęła Natalia Kijewska ze Słupska. Oto jej krótka historia.

Lądowanie w Porto. Kupujemy bilety na metro. O co chodzi z tym podziałem na strefy? Jak dogadać się ze strażnikiem? Ok. Udało się.
Gorąco. Strasznie wysokie te krawężniki. Wszędzie pod górkę. Jakie iskry, o czym mówisz? Jak to się palę? Iskry lecą z walizki. Drut się odgiął i trze o chodnik. Walczę. Co to za zielone ohydztwo przy kółkach. Próbuję butem. O nie, to mój ręcznik!

Już niedaleko. Osobom niezameldowanym nie wolno przebywać w akademiku.

Chodźmy coś zjeść. Snack bar. Śniadanie. Wiesz, jak to się nazywa? Wejdźmy do środka i zamówmy z karty. To brzmi dobrze. To weźmy też to… więc to zamówiłyśmy? Zaraz zwymiotuję. Kto widział jeść tort na śniadanie!

Lizbona? Zależy od ceny biletu. Sprawdźmy. Do Lizbony, ile? A powrotny? Ale to razem czy w jedną stronę? Drogo. Jedźmy. 2 bilety. Czyli to w obie strony, jednak? Suuper. Nie możemy tu siedzieć? Numerowane miejsca? Tam jest nasz wagon. Przepraszam, ale to nasze miejsca. Siedzimy. Konduktor. Sprawdzone. Pasażerki, te same miejsca. Konduktor. Niby ok. Myślisz, że to data? Jak to bilety na przyszły tydzień? Ale, tam już ktoś siedzi. Przepraszam Panią. Ja pomogę.

Na której miałyśmy wysiąść?

(…)

Powrót. Jak to nie jedzie do Porto Sao Bento. Spóźniłyśmy się? Zostańmy i poczekajmy na poranny. Do Faro, nie, my czekamy na ten do Porto. Jesteśmy w Porto? Ale to nie to Porto. Poczekamy. Jak to zamykacie stację na noc?

Zróbmy zdjęcie mapy na przystanku. Idziemy? Nic nie widzę na tym wyświetlaczu. Ciemno tu. Zimno. Weźmy taksówkę. Trudno już. Co? Tylko pięć euro? Małe to miasto, a jakże przyjazne.

Komentarze: Bądź pierwsza/y