W wrześniu 2014 roku, wspólnie z Mariuszem Jachimczukiem wyruszyliśmy do Afryki. Głównym celem piątego etapu projektu W drodze na najwyższe szczyty Afryki było zdobycie najwyższego szczytu Gabonu. W planach mieliśmy również wizytę w Parku Lekedi oraz na Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej. Planowaliśmy wejść na Pico de São Tomé mierzącą 2024 m n.p.m.

Szympans z Gabonu

Sympatyczny szympans spotkany w Gabonie. (Fot. Robert Gondek)

Gabońskie problemy z górą

Gdy próbowaliśmy znaleźć informacje na temat możliwości wejścia na Mont Bengoué (1070 m n.p.m.) okazało się to bardzo trudne. Mieszkańcy Gabonu, ku naszemu sporemu zdziwieniu, solidarnie potwierdzali, że to tajemnicze miejsce. Ale nikt do końca nie był w stanie wyjaśnić dlaczego. Wszyscy zgodnie mówili: – Musicie jechać do wioski Boka Boka i na miejscu dowiedzieć się wszystkiego.

Zdjęcia z podrózy do Gabonu

Gabon, Mont Bengoue. (Fot. Robert Gondek)

Tak zrobiliśmy. Zgodnie z zaleceniami zabraliśmy ze sobą prezenty dla szefa wioski. Kupiliśmy niebieskie mydło, cukier, mleko w proszku i tanie gabońskie wino. Dołożyliśmy do tego polską wiśnióweczkę i dwa opakowania kabanosów.

Największe uznanie wzbudziło tanie wino. Ale prezenty nie zadziałały. Dlaczego? Wyjaśnieniem była historia opowiedziana przez szefa:

Piętnaście lat wcześniej w Boka Boka przebywali Kanadyjczycy. Obserwowali endemiczne gatunki ptaków zamieszkujących zbocza Mont Bengoué. Pewnego dnia podzielili się na trzy grupy i wyszli w góry. Podczas postoju jeden z mężczyzn, Roy Baker odpoczywał dłużej niż towarzysze. Wszyscy byli pewni, że po chwili dołączy do pozostałych. Nie dołączył. Gdy wszyscy spotkali się w umówionym miejscu, Roya nie było. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania. W miejscu, w którym się zatrzymał, znaleziono plecak i ręcznik. Śladów mężczyzny nie było. Poszukiwania trwały wiele dni. Zaangażowana została gabońska armia i helikoptery. Ciało Roya Bakera nie zostało odnalezione.

W konsekwencji tego wypadku władze Gabonu zakazały turystom wstępu do dżungli w okolicach Boka Boka. Zakazane zostały również wyprawy na szczyt Mont Bengoué. Od tego czasu do wioski kilkukrotnie przyjeżdżali turyści z zamiarem wejścia na górę. Nie zostało wydane ani jedno pozwolenie na wejście na szczyt. Nam również odmówiono.

Lekedi Park - zdjęcia z wyprawy do Gabonu

Urocza, linowa przeprawa w Lekedi Park. (Fot. Robert Gondek)

Lekedi Park – mandryle, szympansy, goryle

Park Lekedi w Gabonie składa się z trzech ogrodzonych modułów. W trakcie dwóch pełnych dni istnieje możliwość zobaczenia największych atrakcji parku. Nam też się udało. Już pierwszego dnia wybraliśmy się na przejażdżkę samochodem terenowym. Obserwowaliśmy bawoły, świnie rzeczne, ptaki i szympansy. To był dopiero przedsmak tego, co na nas czekało dnia drugiego.

Na początek mandryle. Usiedliśmy na drewnianej ławeczce wraz z dwoma osobami prowadzącymi badania nad tymi zwierzętami. Spokojnie czekaliśmy. Po chwili znaleźliśmy się pośrodku liczącego ponad sto osobników stada. W odległości od kilku do kilkudziesięciu metrów przechadzały się uważnie obserwując. Młode, samice i najbardziej charakterystyczne spośród nich – samce. Biało czerwone nosy samców powodują, że to chyba najbardziej kolorowe małpy na świecie.

Szympansy można zobaczyć w dwóch miejscach. Pierwszym jest wiszący most, z którego mogliśmy obserwować przechadzające się pod nami szympansy. Obserwowały nas, gdy chwiejnym krokiem pokonywaliśmy metr za metrem kolejne odcinki metalowej konstrukcji.

Drugim z miejsc, w których mogliśmy zobaczyć szympansy, była szympansia wyspa. Podpłynęliśmy do niej łodzią. Pięć osobników czekało z niecierpliwością na banany i trzcinę cukrową przywożoną przy tego typu okazjach.

Największe wrażenie wywarła na nas wizyta u goryla, zamieszkującego półwysep, do którego również dostaliśmy się łodzią. Ta ogromna małpa człekokształtna przyzwyczaiła się do obecności człowieka w pobliżu. Mimo wszystko pozostaliśmy na łodzi i przez dwie godziny obserwowaliśmy goryla z jej pokładu. Zwierzę wędrowało wzdłuż brzegu, prężąc muskuły i pilnując własnego terytorium. Wyglądając nieco jak model na wybiegu, dawał nam jasno do zrozumienia, kto jest władcą tego miejsca.

Pico de São Tomé

Wspinaczka na Pico de São Tomé to ciekawe doświadczenie. Gdy zapytaliśmy spotkanych turystów czego możemy się spodziewać podczas pobytu w Parku Narodowym Obo (jedynym parku narodowym Wysp Św. Tomasza i Książęcej) usłyszeliśmy, że deszczu. Opadów, mgły, błota i śliskich korzeni nie powinno nam zabraknąć. Co jeszcze – zobaczymy – to już kwestia szczęścia.

Trekking na szczyt zajął nam dwa dni. Dwa dni niezwykle intensywnej i wymagającej wędrówki przez las i błoto. Gdy szliśmy pod górę albo zsuwaliśmy się z niej po śliskim błocie przypominały mi się trudne trasy w Tatrach Wysokich. Tu, w tropikalnym lesie, funkcję metalowych klamr pełniły śliskie korzenie. Rolę łańcuchów przytwierdzonych do skał pełniły wiszące dookoła liany, gałęzie i korzenie. Dodatkowo trzeba było uważać, za które chwytamy. Część z nich mogła nam dostarczyć dodatkowych atrakcji w postali kolców.

Fotorelacja z wyprawy: Mount Iboundji i Pico de Sao Tome. Kolejne szczyty Afryki zdobyte

Na szczyt weszliśmy drugiego dnia rano. Byliśmy bardzo szczęśliwi, choć droga w dół zapowiadała się równie wymagająco, co droga na górę. Chwila na Pico de São Tomé to również jedyny moment wycieczki, gdy nad nami nie było żadnej chmury. Żałowaliśmy tylko, że widoki przesłaniała bujna roślinność.

Na koniec

Pozostał niewielki niedosyt związany z Mont Bengoué. Nauczyłem się jednak tego typu zdarzenia odbierać pozytywnie. Dzięki temu, że w wiosce Boka Boka spędziliśmy tylko jedną noc zamiast planowanych trzech, mogliśmy w Gabonie zobaczyć kilka dodatkowych miejsc. Dzięki temu odwiedziliśmy okolice Mont Iboundji, Park Lekedi, a na sam koniec spędziliśmy cały dzień na obserwacji ptaków w Parku Narodowym Akanda w pobliżu granicy z Gwineą Równikową.

Robert Gondek

Podróżuje po Afryce i nie tylko. Gdy wraca - biega, jeździ na rowerze, opowiada o podróżach, pisze artykuły, pokazuje zdjęcia i planuje kolejną podróż. Jego celem jest zdobycie najwyższych szczytów w każdym afrykańskim kraju. Prowadzi stronę Szczyty Afryki.

Komentarze: (1)

Ania 13 kwietnia 2015 o 21:10

ta linowa przeprawa przyprawia mnie o gesia skorke :D
a samce tych malpek rzeczywiscie swietnie wygladaja!

Odpowiedz