Życie Piotra Kuryło zapewne przystopowało – zima za oknem, biegać się nie da, festiwale podróżnicze nie tak częste. Jak komuś jednak brakuje jego wspomnień o Biegu dla Pokoju zawsze może sięgnąć po książkę Ostatni maraton wydaną przez Bezdroża.  

Ostatni maraton Piotra Kuryło to rzetelny zapis jego rocznej podróży, którą sam nazwał Biegiem dla Pokoju. Odnoszący sukcesy sportowe długoletni biegacz podjął decyzję o zaprzestaniu udziału w maratonach i skierowaniu swojego życia na spokojniejsze, bardziej statyczne tory. Postanowił przypieczętować to wyczynem, którym miała być, bagatela, roczna przebieżka dookoła świata.

Trasa Piotra Kuryło wiodła przez Europę, Rosję, Kazachstan, Stany Zjednoczone, aż do punktu wyjściowego w Polsce, którym był rynek w Augustowie. Imponujące swoim rozmachem przedsięwzięcie i szczególna motywacja wysiłku podjętego przez Piotra przyciągnęła na augustowski rynek przedstawicieli prasy i telewizji oraz gromadę ludzi życzących mu powodzenia. Ta sama motywacja ułatwiła, czy też uczyniła bardziej znośnym, bieg przez zagraniczne terytoria. Przyniosła niewymierne korzyści, na których zależało Piotrowi. Sprawiła wreszcie, że powstała książka Ostatni maraton, opisująca przygodę, za którą przyznano mu nagrodę Kolosa 2011 w kategorii „Wyczyn roku”. Motywacją autora i rzeczywistą intencją jego pieszej wyprawy było szerzenie idei pokoju na świecie.

Czytelnicy, którzy zechcą sięgnąć po relację z tej podróży, szybko poczują się jak gdyby byli „w jego butach”, a to dlatego że będą mieli wgląd w apteczkę Piotra, zapasy żywieniowe, wyposażenie kajaka, z którym początkowo podróżował i do tego – wgląd w jego myśli.

Jak pisze Piotr Kuryło – nie udałoby się pokonać nawet pierwszego, europejskiego etapu biegu, gdyby nie wola jego całkowitego ukończenia, pomimo wszelkich przeciwności. Było ich niemało podczas roku, który podróżnik spędził w dużej części samotnie. Dosyć dramatycznym momentem była np. wywrotka kajaka na wodospadzie, na rzece Tag w Hiszpanii. Zanim jeszcze pojawił się kolejny stromy wodospad i zapadła decyzja o rezygnacji z kajaka, Piotr razem z ekwipunkiem na chwilę znalazł się pod wodą, gdzie rozważył sobie szybko wszystkie „za” i „przeciw” przemawiające za wynurzeniem się nad powierzchnię wody.

Wtedy i wiele razy później: kiedy z wyczerpania dostał krwotoku z nosa, kiedy puchły mu nogi, a w nocy jego namiot osaczyły kojoty, twardo parł do przodu. Zawsze pieszo. Jest to szczegół zasługujący na uwagę: nawet kiedy miał załatwiony nocleg w czyimś domu i był tam podwożony samochodem, zawsze rozpoczynał wędrówkę kolejnego dnia podróży dokładnie tam, gdzie ją skończył dnia ubiegłego. Uczciwość i zaufanie do ludzi spotkanych po drodze zarysowują się wyraźnie w opowieści, której bohater nocował w namiocie rozbijanym przeważnie na kompletnym pustkowiu, niekiedy tylko doświadczając luksusu zasypiania w domu lub hotelu. Czytając Ostatni maraton mimowolnie wzdragałam się na myśl o tym, co mogło mu się stać podczas któregoś z takich odludnych noclegów.

Na szczęście nie stało się nic złego i bardzo zmęczony, stęskniony rodzinnego ciepła Piotr Kuryło powrócił do Augustowa rok od rozpoczęcia wyprawy. Spotkał się w tym czasie – na trasie lub w bardziej oficjalnej formie, np. podczas pobytu wśród Polonii amerykańskiej – z mnóstwem ludzi, którym opowiadał o celu swojej wyprawy i o roli pokoju na świecie oraz wartości bycia dobrym człowiekiem. Doświadczył wielu miłych gestów i nielicznych przykrych.

Warto przeczytać tę książkę, ponieważ oddaje ducha i cel Biegu dla Pokoju, a przy tym – bywa ekscytująca i momentami naprawdę zabawna (patrz opis wizyty w rosyjskiej łaźni). Nie chcielibyśmy być w skórze autora przez 393 dni jego wyprawy, ale 394 dnia zazdrościmy mu gorąco. W pełni zasłużona nagroda Kolos 2011… i odpoczynek dla stóp przez kolejnych parę lat.

Piotr Kuryło, Ostatni Maraton, Wydawnictwo Bezdroża, 2012 r.

Joanna Makola

Podczas studiów podróżowała z Prawniczym Akademickim Klubem Turystycznym, a potem te podróże opisywała. Marzy o przemierzeniu pewnego fascynującego kraju w Ameryce Południowej… oczywiście konno.

Komentarze: Bądź pierwsza/y