Ula Brodowy i Michał Zborowski wyruszyli w poszukiwanie Kultur i Ludzi. Pani prawnik i pan informatyk narysowali wstępną trasę przez ponad pięćdziesiąt krajów na wszystkich siedmiu kontynentach, ale nie zamierzają się bynajmniej skupiać na zaliczeniu kolejnych miejsc. To tylko wstępny plan marszruty, który uwzględnia wybrane ciekawe ze względu na ludzi miejsca. Takie, gdzie pozostały jeszcze kultury do odkrycia albo gdzie powoli zanikają zwyczaje, tradycje, religie…

Gdy spotkałam się z nimi w styczniu planowali wyjechać gdzieś w okolicach marca. Nie za bardzo wiedzieli jak opowiedzieć o planach podróży dookoła świata, bo to przecież takie naturalne i oczywiste. Za to z łatwością dzielili się radością i mnóstwem pomysłów. Myślę, że teraz robią to samo – tylko już w drodze. Wyruszyli z początkiem maja.

Ona – Prawnik, która ani dnia nie przepracowała w zawodzie. Podróżowała za to przez czternaście miesięcy po krajach Azji, zakochała się w Indiach, do których wracała trzykrotnie, jej stopa stanęła również w Afryce i Ameryce Środkowej, gdzie przemierzała przez Nikaraguę, Gwatemalę, Meksyk, Kostarykę oraz Belize. Z tymi miejscami związała się pracą jako pilot wycieczek (bo lubi sama sobie radzić w trudnych sytuacjach) oraz pisząc programy podróżnicze dla biur podróży, a nawet jeden przewodnik. Ula nie jest monotematyczna: lubi także nurkowanie, wspinaczkę wysokogórską, fotografię oraz języki obce. Jest równie stanowcza jeśli chodzi o wyrażanie swojego zdania jak i realizowanie pasji odkrywania świata. Nie dajcie się zwieść niepozornej posturze i anielskim oczom.

On – Jeszcze przez chwilę informatyk. O tym, że wkrótce wkrótce zacznie eksplorować świat na pełen etat, szefowi powiedział dość późno. Na szczęście zdążył złożył wniosek o paszport zanim spakował swój niewielki plecak. W czasie podróży ceni przede wszystkim poznanych lokalnych ludzi oraz nawiązane z nimi relacje. Europę przemierzył wzdłuż i wszerz autostopem, nie gardzi również rowerem, na którym objechał Norwegię. Gdy trzeba wskakuje na dach autobusu, by razem z lokalną ludnością pokonać wąskie azjatyckie drogi. Nie obce mu przejażdżki na słoniu w nepalskiej dżungli czy też na grzbiecie wielbłąda na indyjskiej pustyni. Dla relaksu żegluje z przyjaciółmi po morzach i jeziorach, jeździ na snowboardzie, nurkuje oraz fotografuje. Świetny z niego kompan na piwo, żartuje i ogółem nie lubi jak jest zbyt serio.

Jak będą okrążać świat? Autostopem, jachtostopem, pod namiotem i u spotkanych ludzi. Aby stać się cząstką społeczności, które spotkają na swojej drodze. Może na dwa lata, a może na dziesięć. By poznać świat i przybliżyć europejczykom jego prosty, nie skażony mass mediami i polityką obraz.

Już niedługo poczytacie ich opowieści z miejsc, które odwiedzą, a póki co krótka rozmowa, którą odbyliśmy jakiś czas przed wyjazdem Uli i Michała.

– Wydaje się, że świat został odkryty, opisany. A Wy chcecie dotrzeć tam, gdzie noga europejczyka jeszcze nie stanęła – to ambitne zadanie. Dużo jeszcze pozostało takich miejsc?

– To prawda, że obecny rozkwit turystyki oraz spadek cen lotów spowodował, iż świat stał się „mniejszy” i stanął dla wielu otworem. Nadal jednak można znaleźć miejsca całkiem autentyczne, gdzie docierają tylko prawdziwi podróżnicy. Aby je zobaczyć trzeba zjechać z utartego szlaku dokąd podąża większość turystów albo odwiedzać kraje raczej niepopularne, choćby Pakistan, Afganistan, czy trudno dostępne jak Papua czy Timor Wschodni. Miejsca te są dla nas cenne m.in. dlatego, że pozwalają zobaczyć jak naprawdę mieszkają ludzie w tych częściach świata, a także dlatego, że oni również są nas ciekawi, a do tego niesamowicie przyjaźni i otwarci.

– Za motto obraliście sobie słowa Lao Tzu: Prawdziwy podróżnik nie ma ustalonych planów i nie skupia się na dotarciu do celu. Droga dla Was to...

– …nie tylko przemieszczanie się, ale przede wszystkim wszystko co nas na niej spotyka – ludzie, różne sytuacje, z którymi będziemy się musieli zmierzyć, przeżywane emocje. Jednym słowem – każda chwila naszej podróży. Antonie de Saint-Exupery napisał w Małym Księciu: „…wszystkie drogi prowadzą do ludzi.”  Tymi słowami przede wszystkim będziemy się kierować.

Wciąż można odnaleźć miejsca autentyczne, jeśli zejdzie się z utartych szlaków. Indonezja. (Fot. Urszula Brodowy)

Wciąż można odnaleźć miejsca autentyczne, jeśli zejdzie się z utartych szlaków. Indonezja. (Fot. Urszula Brodowy)

– Będziecie odkrywać, ale chcielibyście też pomóc. Macie już konkretną wizję co robić?

– Na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć, że planujemy pracować jako wolontariusze w centrum Matki Teresy w Kalkucie oraz wszędzie tam gdzie będziemy potrzebni – nie ma znaczenia czy to będzie hospicjum czy szkoła specjalna. Chcemy też pomagać na bieżąco, każdego dnia. Czasem wystarczy wsparcie psychiczne, czasem coś więcej. Ponadto na terenach odizolowanych planujemy przekazać rzeczy materialne np. ubrania, przybory szkolne dla dzieci i tym podobne.

– Czytając i słuchając o Waszych planach nie daję rady się przekonać do tego, że jedziecie tylko w, ostatnio dosyć popularną, podróż dookoła świata. Dużo bardziej brzmi to jak zmiana życia… i chyba nawet nie stylu, a miejsca.

– I dobrze, że tak to odbierasz :) Zdecydowanie nie chcielibyśmy, żeby nasza podróż była tylko i wyłącznie podróżą dookoła świata. Prawdę powiedziawszy nawet go nie okrążymy, gdyż planujemy z Australii udać się do Afryki, więc będą to raczej zygzaki po świecie. Ula już jakiś czas temu zmieniła swój styl życia, Michał można powiedzieć przeprowadza pewną rewolucję życiową… Nie jest to tylko zmiana miejsca, bardziej podążanie za jakąś pasją, która nie jest zależna od tego, gdzie się jest. Chcielibyśmy pokazać innym, że da się przełamać rutynę życia codziennego, nie ważne czy jest się prawnikiem czy informatykiem pracującym w korporacji. Ważne jest to, że można spełniać swoje marzenia i na co dzień robić to, co się kocha.

– Startujecie własnymi siłami, będziecie trochę pracować w drodze… szukacie także sponsorów?

– Na razie wszystko układa się tak, że nie potrzebujemy żadnych sponsorów. Wierzymy w to, że jak czegoś bardzo chcesz i konsekwentnie do tego dążysz, to cały wszechświat ci sprzyja :) Z autopsji wiemy, że to naprawdę działa. Podczas podróży chcemy również pracować jako piloci wycieczek, najprawdopodobniej pod koniec lipca Ula poprowadzi tramping po Indonezji, a co dalej – zobaczymy. Współpracujemy również z jednym z portali turystycznych.

– Niedawno ukazała się pierwsza książka autorstwa Uli, Bodh Gaja, która opisuje święte miejsca buddyzmu. Wasza podróż ma szansę także przynieść dużo ciekawego materiału. Zdradzicie trochę co w planach?

– Przede wszystkim będziemy pisać na naszej stronie Supertrampy, a także zamieszczać posty na portalach naszych patronów medialnych. Planujemy też zbierać w czasie podróży różne ciekawe materiały, z których być może powstanie książka. To tylko plany, ale wolimy nie zapeszać.

* * * * *

Jak widać można zamienić podróże na pracę, pracę na podróże, albo całe życie w drogę, aby kontynuować fascynujące odkrywanie świata. Jeśli więc kiedyś w drodze spotkacie drobną, długowłosa blondynkę, która mimo opanowania kipi pomysłami i wciąż żartującego faceta z burzą loków – zapytajcie jak mi idzie i jaki naprawdę jest ten świat.

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: Bądź pierwsza/y