Mam nowego przyjaciela, wiesz? Ma na imię Paul. Jest Anglikiem. Fajny ten Paul. Podróżuję z nim. Pewnie nieświadomie spełnia moje najskrytsze marzenie. Jedziemy tym samym wagonem, tylko że w różnych przedziałach. Bycie w jednym, razem nam nie służy. Stąd ta pociągowa separacja.

Jedziemy już długo, dobre dwa tygodnie. Po drodze Paryż, Wenecja, Istambuł, Teheran i Delhi. Tak – to już Indie. Przynajmniej u niego za oknem. Już święte krowy na polnych dróżkach, już uprawy ryżu, mali „Indianie” drepczą małymi stopami do większych miasteczek.

A u mnie? Jakoś tak szaro, pełno świętych wróbli i ludzi, którzy sami nie wiedzą, czego chcą.

Wracam do przedziału. Wysiadamy w Madrasie Głównym. Paul chce kupić piwo. Słońce już zaszło, a do najbliższego sklepu dwa kilometry i tylko samochodem, bo (mimo że jesteśmy w Indiach) panują tu egipskie ciemności.

Krótki postój i ruszamy dalej. Paul przez swoje okno nic nie widzi. A ja znów wychodzę na korytarz i spoglądam za okno. Maszt próbuje coś nadawać. Świeci Morsem, długi-długi. Mhm… Już wiem.

Paul nie ma takich przygód. On woli sobie pospać na swojej przedziałowej pryczy, zapalić cygaro i zapłacić konduktorowi bakszysz. Ja się tym nie przejmuję i jadę dalej. To on jest od formalności.

Polecamy: wywiad z Paulem Theroux

Jakoś nigdy nie możemy zamienić zdań bezpośrednio, zawsze wykorzystujemy do tego nasze myśli. W końcu jest moim przyjacielem, musimy dogadywać się pozawerbalnie. Ciekawe dokąd jedziemy… Na wstępie wspominał coś o całej Azji. Ale czy osiągniemy ten cel? Nic nie wiadomo co się wydarzy, bo to Paul ma nasze bilety. O każdej zmianie, każdym postoju czy przesiadce dowiaduję się tuż po przewróceniu strony. Paul nie ma na uwadze tego, że muszę się przygotować do wyjścia z pociągu. Egoista.

Siedzę na swojej sprężynowej leżance nakrytej tylko kocem w niebiesko-granatową kratę w wytapetowanym czterościanowym przedziale. Wstanę, zrobię sobie herbatę. Jeszcze na oko jakieś 235 stron do końca podróży.

* * * * *

Paul Theroux, Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010 r.

Tomasz Siniew

Student dziennikarstwa podróżujący z dobrą książką pod pachą głównie po Polsce, głównie pociągiem. Nie bez powodu zwą go zatem „kolejofilem”.

Komentarze: 8

Jakub Stec 21 lutego 2012 o 15:33

Najlepsze książka podróżnicza jaką czytałem, rewelka!

Odpowiedz

Jan Marković 21 lutego 2012 o 16:29

Wielka księga, zacna recka. Się przy okazji zapluguje z moim – i jeszcze dwu mądrych koleżanek – komentem do tego: http://bjjm.blox.pl/2011/08/Pociag-do-podrozy.html

Odpowiedz

Izabella Lesik 21 lutego 2012 o 17:58

Tomasz-gratuluję recenzji:))

Odpowiedz

Konrad 21 lutego 2012 o 22:20

Świetna książka! A na dokładkę druga część „Pociąg widmo do gwiazdy wschodu” :)

Odpowiedz

Tomasz Siniew 21 lutego 2012 o 22:34

„Pociąg widmo…” również dobry, choć wolę Azję opisywaną przed 30 laty, niż ponowne zmierzenie się Theroux’a z tym kontynentem – już nie ma tego lęku przed nieznanym, autor czuję się w Azji jak u siebie w domu, czym nieco zubaża swój reporterski język. Ale studium porównawcze, szczególnie opisy procesów urbanizacyjnych – na plus!

Odpowiedz

Anka Drzazga 21 lutego 2012 o 23:17

Uwielbiam!

Odpowiedz

Kamila Sarwa 22 lutego 2012 o 8:36

Właśnie czytam :)

Odpowiedz

Paweł 22 lutego 2012 o 17:36

Jeśli ta książka jest tak dobra jak te recenzja to kupuję to.
Tomaszu świetny pomysł i bardzo dobre pióro pisarskie!

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.