Chcę się z Wami podzielić pewną tajemnicą. Prawdopodobnie większość osób odwiedzających peron4 podróżuje, albo właśnie jest w drodze. Czy macie jakieś swoje podróżnicze, zakupoholickie nałogi? Moja znajoma na przykład z każdego miasta, do którego się udaje przywozi kieliszek – ma już sporą kolekcję. Poznałam też rosyjską parkę, która kupuje magnesy na lodówkę. Ja od pewnego czasu kolekcjonuję na ścianie pocztówki co pewnie nikogo nie dziwi, bo robi to wielu ludzi, nie od dziś! No, ale co z tą tajemnicą?

Cała frajda w wysyłaniu i odbieraniu pocztówek polega na tym, że wysyłam je bez znaczka. A niesamowite jest w tym to, że dochodzą do adresata! Dowiedziałam się o tym od mojego przyjaciela, który był na Erasmusie w Lizbonie i jeździł tu i tam. Przy okazji z każdego odwiedzonego miejsca wysyłał mi pocztówkę! Wciągnęłam się w to po uszy, próbowałam wiele razy, do mamy, babci, chłopaka, znajomych bliższych i dalszych, a nawet do sąsiadki! U większości występuje specyficzna reakcja pod tytułem “ale o czym ty gadasz?” lub “nie, to niemożliwe”. Moja babcia była najbardziej sceptyczna wobec tych “czarów”, w efekcie dostała pocztówkę po trzech miesiącach od wysłania.

Razem z przyjacielem, od którego mam właśnie ścianę pocztówek, podczas pobytu w Dubrovniku chcieliśmy wysłać kartkę naszemu wspólnemu znajomemu. Problem w tym, że znaliśmy tylko jego imię, nazwisko i wioskę w której mieszka. Nie poddaliśmy się tak łatwo! Kupiliśmy najbardziej obciachową pocztówkę na straganie, napisaliśmy pozdrowienia i zaadresowaliśmy:

Mateusz J*****
Dom niedaleko dworca PKP Gorzyce i koło takiego większego sklepu spożywczego
Wodzisław Śląski, Polska

Kartka doszła z kilkumiesięcznym opóźnieniem, chociaż została wysłana bez znaczka i kodu pocztowego. Jak to się dzieje? Nie mam pojęcia. Wiem, że to nie zawsze działa. Będąc we Wiedniu wysłałyśmy z koleżanką mniej więcej osiem pocztówek i nie doszła żadna z nich. Czy to nieubłagani Austriacy? A może o pocztówkach bez znaczka wie już nie tylko Poczta Polska, ale cała Europa? Czekam właśnie na pocztówkę z Włoch, ale podejrzanie długo. Kto wie, może czar powoli dobiega końca…

Dzielę się z wami tą tajemnicą, bo uważam, że dobre i ciekawe informacje powinny pójść dalej. To tak jakby nie polecić komuś fajnej książki, bo chcemy ją zachować tylko dla siebie. Mam również nadzieje, że nie zaczniecie masowo wrzucać widokówek do skrzynek ;) Wszystko ma swoje granice, wyrozumiałość Pań pracujących na Poczcie Polskiej również. Niemniej jednak zachęcam do wysyłania kartek. Znalezienie w skrzynce na listy, wśród sterty ulotek, kolorowej pocztówki z drugiego końca świata niesamowicie cieszy. Bez względu na to czy jest na niej przyklejony lub narysowany znaczek.

Samia Grabowska

Czasem gdzieś jedzie. A jak nie jedzie to jej myśli wędrują daleko :) Dalej niż mogłyby ją zaprowadzić nogi.

Komentarze: Bądź pierwsza/y