Beztlenowi: nasza podróż to forma podziękowania
Beztlenowi ruszyli w drogę. Piątka przyjaciół, Volkswagen T3, podręczniki do nauki języka polskiego. Kierunek: Iran, a po drodze polonijne miejsca. Byliśmy ciekawi jaka jest ich motywacja. Bartek i Mateusz jeszcze przed wyjazdem odpowiedzieli na nasze pytania.
– Beztlenowi – ciekawa nazwa…
– Staramy się żyć tak, aby nie zdążyć nabrać oddechu – szybko, ciekawie, intensywnie. Dlatego gdy szukaliśmy nazwy dla naszej ekipy stanęło na Beztlenowych. Znamy się z czasów liceum i studiów, jednak nie uczyliśmy się razem – łączy nas po prostu chęć życia na sto dwadzieścia procent.
– Kierunek Polacy – czyli gdzie?
– Liczymy się z tym, że nasza trasa z różnych powodów będzie musiała ulec zmianie, ale wstępny plan oczywiście mamy. Jak najszybciej chcemy przejechać do Stambułu, stamtąd przez Kapadocję to Trabzonu gdzie będziemy się starać o wizę irańską. Następnie Gruzja, Azerbejdżan i miejmy nadzieję że Iran. Obawiamy się formalności związanych z carnet de passage, czyli z międzynarodowym dokumentem celnym, dzisiaj rzadko już spotykanym, a niezbędnym by samochodem wjechać do Iranu. Wiemy z różnych blogów że są osoby, którym udało się wjechać bez tego dokumentu, jednak nie będziemy zdradzać jak tego się dokonuje.
Później Armenia, Górski Karabach, znowu Gruzja i Rosja, a potem do Polski. Trasa wymuszona jest sytuacją geopolityczną, dość napiętą w tym regionie, nie wszystkie przejścia graniczne są otwarte. W miejscach, w których będziemy zatrzymywać się na dłużej, mamy zaplanowane spotkania z organizacjami polonijnymi, np. w Batumi, Adampolu, Baku. I wieziemy dla nich przede wszystkim podręczniki do nauki języka polskiego, coś o co sami poprosili.
– Wasza trasa prowadzi od Polski po Iran. Dlaczego po prostu nie wsiądziecie w samochód i nie pojedziecie, jak to robią inne osoby, tylko dokładacie sobie dodatkowych zadań?
– Podróż jest dla nas świetną okazją, by nie tylko poznać nową kulturę i odwiedzić nowe kraje, ale też aby zrobić coś co może pomóc innym. Wcale nie trzeba zawsze w to wkładać wielkiego wysiłku, czasami spotkanie czy rozmowa to już dużo. Mamy wrażenie, że książki, które ze sobą wieziemy oczywiście są ważne, ale najważniejszy jest nasz czas, który spędzimy z ludźmi, którzy dawno nie mieli kontaktu z językiem ojczystym, czy po prostu tęsknią za Polską. Nie chcieliśmy tym razem ruszać nigdzie tylko dla samego podróżowania, chcieliśmy zrobić coś dla innych.
– Mam wrażenie że temat Polonii nie jest wcale tak popularny, bardziej medialne są sierocińce czy tereny post-konfliktowe. Skąd u Was taki pomysł?
– Dla nas jest to pewna forma podziękowania dla tych ludzi, którzy w różnych zakątkach świata podtrzymują polską kulturę i tradycje, są polskimi ambasadorami. Pierwszy raz zwróciliśmy na ten fenomen uwagę podczas pobytu w USA, gdzie spotykaliśmy się z góralami, bądź ich potomkami, którzy biegle mówią po polsku, angielsku i gwarą – dla nas do postawa jak najbardziej zasługująca na uznanie i nasza wyprawa jest po prostu formą skromnego podziękowania.
– Nie macie poczucia że wyręczacie państwo jako instytucję w jego zadaniach związanych ze wspieraniem Polonii?
– Spotkaliśmy się z zarzutem, że nasza pomoc wcale nie jest potrzebna, bo to jest rola ambasad. Wydaje nam się jednak, że tylko na papierze, a rzeczywistość wygląda inaczej i jest daleka od doskonałości. Jesteśmy w kontakcie z organizacjami polonijnymi w różnych miejscach i każdego dnia dowiadujemy się o nowych potrzebach – książki, które wieziemy to tylko wierzchołek góry lodowej. Koszt jednego podręcznika do nauki języka polskiego to 150 zł, a ze strony naszego państwa niestety pieniądze się strumieniami nie leją…
– Jak wyglądają przygotowania do wyjazdu?
– Głównie spędzamy czas na przystosowywaniu samochodu to przebycia całej tej trasy. Volkswagenem T3 to typowy, kultowy, wyprawowy bus, niskobudżetowy, dostosowany do tego by nim jeździć i w nim żyć jak się wprowadzi trochę udogodnień, nad którymi właśnie pracujemy. Chcemy stworzyć system skrzynek, gdzie będzie można komfortowo przewozić rzeczy. Prawie dwa miesiące w drodze samochodem wymagają jednak pewnej logistyki i pomysłu. Oprócz tego wizy, sponsorzy, poza tym wszyscy pracujemy, mamy swoje sprawy, trzeba dopełnić formalności w kwestii urlopu bezpłatnego…
– Powodzenia w takim razie!
Podróż Beztlenowych możecie śledzić na ich blogu.
Komentarze: Bądź pierwsza/y