Drobna kradzież i strzelanina na przełęczy
Najnowsze wieści z Kirgistanu, który na rowerach przemierzają Kasia, Maciek, Ola i Michał z ekipy Za Horyzont.
Cześć, w końcu udało nam się spotkać całą czwórka i zaraz po zrobieniu zapasów na dwa tygodnie wyruszamy w góry. Naszym celem jest Kara – Say, a później Enlichek.
Mnie i Kasi udało się w pięć dni pokonać trasę Bishkek – Naryn. Nie obyło się bez przygód. Pośród ogromnej gościnności miejscowych zdarzyła się jedna kradzież – straciliśmy nasze klucze rowerowe. Na szczęście Michał wciąż swoje ma, a zestaw latek rowerowych był w innej torbie.
Łatki bardzo się przydają – po przejeździe przez kolczaste zarośla naliczyliśmy pięć przebić. Raz spotkaliśmy chłopca na koniu, który niestety nie mówił po rosyjsku, a widać było, że bardzo chce przekazać nam jakąś ważną wiadomość – mówił o Chińczykach i strzelaninie na przełęczy, którą mieliśmy zdobyć.
Chłopka zabrał nas na nocleg w bezpieczne według niego miejsce – rozbiliśmy się nieopodal jego jurty w pięknej dolinie. Uczył nas zabawy kośćmi barana – jedną nawet dostałem na pamiątkę. Nocowaliśmy ze świstakami, pasącymi się końmi, jakiem i krowami :)
Niestety tej nocy straciliśmy wszystkie narzędzia. A zdobycie przełęczy okazało się nie lada wyzwaniem – 5 kilometrów drogi udało nam się pokonać po dwóch godzinach nie tylko pedałowania, ale też pchania rowerów.
Poza tym jednym incydentem z kradzieżą, ludzie w Kirgistanie są bardzo mili – wszyscy nas pozdrawiają, przygarniają na noc, karmią lepioszką i poją ogromną ilością czaju. Dzieci ścigają się z nami na swoich rowerkach, czasami też na koniach, bardzo się cieszą na dźwięk dzwonka rowerowego.
Ola z Michałem także nie próżnowali. Oczekując na nasz przyjazd odwiedzili Tash Rabat i odpoczęli od pedałowania podczas konnej wycieczki nad Chatr – Kol.
Pozdrawiamy serdeczne,
Kasia, Maciek, Ola, Michał
Komentarze: Bądź pierwsza/y