Co do zasady życie na Wyspach Zielonego Przylądka płynie spokojnie. Praca, spotkania ze znajomymi, czasem jakaś imprezka. No dobrze, częściej niż czasem imprezka. Ale jest taki jeden okres w roku, kiedy wszystko nabiera tempa, a dookoła trwa prawdziwe szaleństwo. To jest karnawał!

Karnawał odbywa się zazwyczaj w połowie lutego, ale karnawałowe szaleństwo zaczyna się znacznie wcześniej. Tak naprawdę potwór karnawałowej gorączki budzi się zaraz po nowym roku, a eksploduje już na początku lutego. Przygotowania trwają kilka miesięcy, ale wtedy właśnie wchodzą w fazę finałową. Grupy karnawałowe codziennie godzinami ćwiczą choreografię, konstruktorzy dzień i noc majsterkują przy karnawałowych wozach-platformach, a krawcowe w pocie czoła pracują nad strojami. Chcesz w tym czasie skrócić nogawki? Zapomnij!

Karnawałowe szaleństwo z mniejszym i większym natężeniem opanowuje całe Cabo Verde, ale są dwie wyspy, które tak naprawdę żyją dla karnawału – Sao Vicente i Sao Nicolau.

Na każdej z nich jest kolorowo, tanecznie i szalenie, a w dniach poprzedzających karnawał i w trakcie karnawału nie mówi się o niczym innym. Jak się ubierzesz? Strój już gotowy? Choreografia dopięta? A wozy przygotowane? Nawet w bankach i urzędach mówi się tylko o karnawale. Nie mówiąc już o tym, że personel jest przerzedzony, bo albo pracuje nad układem tanecznym, albo właśnie przymierza strój. Ale kto by w tych dniach myślał o płaceniu rachunków czy innych równie przyziemnych i nieistotnych sprawach?

Już na kilka dni przed głównymi uroczystościami zaczynają się parady kolorowo i z pomysłem przebranych dzieci i imprezy towarzyszące. Ale karnawał na każdej z tych dwóch wysp ma także swój inny, niepowtarzalny charakter.

Na Sao Nicolau karnawał jest bardziej „swojski”. W okresie karnawału cała populacja wyspy polaryzuje do jednej z dwóch głównych grup – Copa i Strela Azul. Zwolennicy danej grupy chodzą na próby choreograficzne, mogąc w ten sposób samemu nauczyć się kroków i zapamiętać słowa piosenek, które, uwierzcie mi na słowo, na długo, a może nawet na zawsze, zapiszą się pamięci! Kto ma zdolności plastyczno-konstrukcyjne bierze udział w przygotowywaniu wozów-platform, na której będą występowali członkowie grup. Zarówno wozy-platformy, stroje i piosenki tworzone są na z góry ustalony temat.

A kiedy nadchodzi wielki dzień, a właściwie wielka noc (czasem nawet bardzo późna noc, jeśli nie uda się wystartować na czas), niebo rozjaśniają sztuczne ognie. To jest znak, że pierwsza grupa zaczyna. Na wąskie ulice Ribeira Brava, stolicy wyspy, wychodzą wozy z misternymi konstrukcjami i poprzebieranymi tancerzami oraz „naziemne” grupy taneczne. Nie może zabraknąć oczywiście wozu z muzyką. Potem na ulice wychodzi druga grupa i wszystkie spotykają się na głównym placu razem bawiąc się i świętując, by potem kontynuować zabawę na after party do białego rana.

 

Podobnie jest na Sao Vicente, z tym że tu, w każdą niedzielę poprzedzającą główne uroczystości na ulice Mindelo, stolicę wyspy, wychodzi Mandinga – umalowani na czarno tancerze, zapowiadający nadchodzący karnawał. Im bliżej karnawału, tym częściej ulice raz po raz blokowane są przez mniej lub bardziej spontaniczne parady – a to paraduje jakaś firma, a to jakaś szkoła, a to studenci, a to różne nieformalne grupy. Wszystkie tańcząco-śpiewająco. Nawet siedząc w papierkowej robocie nie sposób nie poczuć ducha karnawału!

Oprócz niezliczonych improwizowanych pochodów, w Mindelo odbywają się dwie główne parady – w karnawałowy poniedziałek i we wtorek. I to na nie czeka całe miasto!

Samba Tropical, która opanowuje ulice w karnawałowy, poniedziałkowy wieczór jest tak zwanym „karnawałem dla bogatych” – tu najważniejsze jest, żeby się pokazać. Patrząc na bogate stroje i wygibasy tancerzy można się poczuć jak w Brazylii!

We wtorek popołudniu na ulice wyruszają zaś grupy, które ze sobą rywalizują. Tu najważniejsze jest, by wygrać! Jury ocenia choreografię, stroje i pomysłowość oraz wykonanie karnawałowych platform. Zanim misterne wozy, czasem nie bez przeszkód, pokonają zakręty a tancerze przemaszerują, a raczej przetańczą, przez główne ulice miasta mija kilka godzin!

Zarówno na Sao Nicolau i Sao Vicente karnawał pochłania ludzi bez reszty. Pochłania też czas i pieniądze. I wiedząc, jak ciężko zdobyć materiały do konstrukcji wozów i uszycia przepięknych strojów, tym większe chapeau bas dla wszystkich, którzy nad nimi pracują.

Ze względów finansowych karnawał budzi także kontrowersje. Karnawałowe szaleństwo to bowiem nie lada obciążenie dla budżetów wysp i ogarnia nawet tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Bo karnawał na Wyspach Zielonego Przylądka to coś więcej niż tylko kilka dni zabawy, to dla niektórych sens życia.

Nie sposób ocenić, na której z wysp karnawał jest lepszy, ładniejszy, ciekawszy. Być może na Sao Vicente organizowany jest z większym rozmachem, a stroje piękniejsze i bardziej wyszukane, ale za to na Sao Nicolau jest bardziej kameralnie, bez kordonu policji i barierek, które oddzielają widzów od uczestników. Tam tak naprawdę każdy widz jest uczestnikiem i na dobrą sprawę bierze udział w paradzie. Karnawał na Sao Nicolau i karnawał na Sao Vicente są po prostu inne, choć oba równie fantastyczne!

Emilia Wojciechowska

Godzinami mogłaby siedzieć w kinie, całymi dniami jeździć na rowerze, wieczorami słuchać muzyki, nocami snuć plany, a w nieskończonej jednostce czasu - podróżować.

Komentarze: (1)

Darek 2 sierpnia 2016 o 20:58

Bardzo fajna relacja i piękne zdjęcia!!! Czy może wiecie w jakim okresie jest karnawał na Wyspach Zielonego przylądka w 2017 roku ?
Pozdrawiam Darek

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.