Nay Pyi Taw to nie miejsce, gdzie jedzie się zwiedzać zabytki, bo tych zwyczajnie tu brakuje. Stolica kraju to miejsce, gdzie jedzie się doświadczyć niebirmańskiej Birmy.

Świat oniemiał, gdy 11 listopada 2005 roku, o godzinie 11, 1100 wojskowych ciężarówek wiozących 11 batalionów wojska i 11 rządowych ministerstw opuściło Rangun. Drugi w tym tygodniu konwój (pierwszy wyruszył 6 listopada o 6.37 rano – astrologicznie pomyślnej godzinie) zmierzał do Nay Pyi Taw, nowej, wybudowanej całkowicie od zera stolicy Birmy. Rządząca wówczas krajem wojskowa junta zabroniła obcokrajowcom wjazdu do nowego miasta, powodując, że wszystkie ambasady i znakomita większość biznesu nie ruszyły się z Rangunu. Osiem lat później Nay Pyi Taw jest otwarte dla turystów.

Oto jak wygląda nowa stolica Birmy:

The Hotel Amara

1. BIRMA, Nay Pyi Taw. The Hotel Amara w tak zwanej strefie hotelowej (Hotel Zone). Przemiła obsługa świetnie mówi po angielsku, co nie zawsze jest takie oczywiste w Birmie. Praktykę zdobywają obsługując międzynarodowe delegacje z całego świata. W trakcie mojego pobytu wietnamska delegacja podpisała umowę z rządem Birmy na budowę mega kompleksu hotelowo-zakupowego w Rangunie. Wietnamczycy zainwestują 300 milionów USD… (fot. Marek Lenarcik)

Junction Centre

2. BIRMA, Nay Pyi Taw. W mieście jak grzyby po deszczu rosną niewielkie centra handlowe. Junction Centre – odpowiednik ranguńskiego Junction Square to ekskluzywny shopping mall, w którym na zakupy mogą pozwolić sobie jedynie najbogatsi Birmańczycy. Nie znajdziecie tam jednak takich marek, jak Armani, Gucci, czy Rolex. W związku z zachodnimi sankcjami (powoli znoszonymi), centra handlowe takie jak to zdominowane są przez najczęściej nic nam nie mówiące marki azjatyckie. Junction Centre znajduje się w strefie hotelowej. (fot. Marek Lenarcik)

Typowy apartamentowiec w jednej z dzielnic mieszkalnych

3. BIRMA, Nay Pyi Taw. Typowy apartamentowiec w jednej z dzielnic mieszkalnych nowej stolicy. Dzielnice mieszkalne są skrupulatnie zorganizowane, a apartamenty przydzielane są w zależności od funkcji i stanu cywilnego. Obecnie w mieście znajduje się 1200 czteropiętrowych apartamentowców. Dachy budynków różnią się kolorami. Dla przykładu urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia mieszkają pod dachami niebieskim, a Ministerstwa Rolnictwa pod zielonymi. Wysocy rangą rządowi oficjele mieszkają w jednej z około 50 posiadłości. (fot. Marek Lenarcik)

Gems Museum

4. BIRMA, Nay Pyi Taw. Gems Museum to duma i chluba nowej stolicy. W środku znajduje się kolekcja diamentów, szafirów, rubinów i wielu innych kamieni szlachetnych wydobywanych z kopalni na terenie całej Birmy. Muzealny kustosz pokazał mi ponad 70-kilogramowy kawał jadeitu warty podobno kilkadziesiąt milionów dolarów i pierścień o wartości ponad 20-stu milionów euro. Biorąc pod uwagę ilość wystawionych klejnotów oraz kolekcje sprzedawane w licencjonowanych sklepach na terenie budynku, szacuję, że w Gems Museum znajduje się grubo ponad miliard dolarów. Ochrona wygląda na znudzoną, a zabezpieczenia na wątłe. Obcokrajowcy nie są przeszukiwani przy wejściu. Przed budynkiem znajduje się szeroko autostrada, na której spokojnie można by wylądować małym samolotem. Może czas ponownie obejrzeć Ocean’s 11? (fot. Marek Lenarcik)

27 edycja Southeast Asian Games

5. BIRMA, Nay Pyi Taw. 27. edycja Southeast Asian Games odbędzie się jeszcze w 2013 roku w Birmie, a konkretnie w Nay Pyi Taw, Mandalay i Rangunie Będzie to trzecia edycja gier organizowana przez Birmę. Organizatorzy zatwierdzili 28 dyscyplin sportowych rezygnując z siatkówki plażowej i sportów związanych z tańcem. Powód? Birmańskie kobiety nie powinny występować w przeznaczonych do tych sportów strojach… (fot. Marek Lenarcik)

Jedno z wielu rond w mieście

6. BIRMA, Nay Pyi Taw. Jedno z wielu rond w mieście. Takich dróg możemy w Polsce tylko pozazdrościć. Zresztą, reszta Birmy też mocno ich zazdrości… (fot. Marek Lenarcik)

Water Fountain Garden

7. BIRMA, Nay Pyi Taw. Water Fountain Garden to jedna z głównych atrakcji turystycznych nowej stolicy. Podświetlane fontanny “tańczą” w rytm muzyki granej z wysokiej jakości głośników. Dominuje azjatycki (w tym birmański) pop oraz Shakira. Popularne miejsce do wieczornych spacerów wśród przyjaznych tubylców. Tak jak i w reszcie miasta póki co nie uświadczycie tu jednak żadnych zagranicznych turystów. (fot. Marek Lenarcik)

Mototaksówka

8. BIRMA, Nay Pyi Taw. Powrót do normalności czyli smak Birmy, w tym jakże niebirmańskim mieście. Mototaksówka, ludzie w longyi i paliwo z plastikowej butelki. W tle kawałek typowego dla Birmy bazaru. (fot. Marek Lenarcik)

20-pasmowa autostrada

9. BIRMA, Nay Pyi Taw. 20-pasmowa autostrada prowadząca do nowego budynku parlamentu. Jeśli podczas następnej wizyty Obama nie zbojkotuje Nay Pyi Taw, jego Air Force One pewnie spokojnie może wylądować bezpośrednio przed parlamentem. (fot. Marek Lenarcik)

Hluttaw – czyli birmański parlament

10. BIRMA, Nay Pyi Taw. Budynki rządowe podobno wolno fotografować, gdy zapyta się o zgodę. Tylko żeby było kogo zapytać! Mój kierowca ze zdjęcia numer 8 nie chciał podjechać bliżej. Na zdjęciu Hluttaw – czyli birmański parlament. Plotka głosi, że koszt jego wybudowania wyniósł bagatela miliard dolarów… (fot. Marek Lenarcik)

Uppatasanti

11. BIRMA, Nay Pyi Taw. Pagoda Szwedagon? Nie, ta nazywa się Uppatasanti. Zbudowana w 2009 roku jest niemalże dokładną kopią swojej 2600-letniej siostry z Rangunu. Także i tutaj nie docierają zachodni turyści. Skutkuje to między innymi spotkaniami, w których pani pilnująca moich butów mówi mi, że jestem piękny (You are beautiful!). Atmosfera w środku jest jak na planie filmowym po godzinach – pusto, cicho i sztucznie. (fot. Marek Lenarcik)

Przed pagodą Uppatasanti można zobaczyć białego słonia

12. BIRMA, Nay Pyi Taw. Przed pagodą Uppatasanti można zobaczyć białego słonia. W Birmie wierzy się, że biały słoń, zwany także różowym, jest symbolem świętości i władzy królewskiej. Mały czarny słonik znajduje się tam tylko i wyłącznie dla kontrastu. Władze chcą być pewne, że oglądając biało-różowego słonia na pewno zauważymy jego niezwykłość… (fot. Marek Lenarcik)

pagoda Uppatasanti

13. BIRMA, Nay Pyi Taw. Jeszcze jedno spojrzenie na pagodę Uppatasanti zwaną także “pagodą pokoju”. W środku spotkać można jedynie garstkę lokalsów oddających hołd posągom Buddy. Będąc w Nay Pyi Taw warto wpaść, chociażby po to by porównać z ranguńską pagodą Szwedagon i sprawdzić z panią od pilnowania butów, czy Wy też jesteście piękni. (fot. Marek Lenarcik)

Widok z pagody Uppatasanti na najbliższą okolicę

14. BIRMA, Nay Pyi Taw. Widok z pagody Uppatasanti na najbliższą okolicę. Nic nie szkodzi, że znajdujący się u jej podnóży klasztor wciąż pachnie świeżością. Za 2500 lat cały kompleks będzie z pewnością równie słynny co Szwedagon. (fot. Marek Lenarcik)

największy w Birmie ogród zoologiczny

15. BIRMA, Nay Pyi Taw. W Nay Pyi Taw znajduje się także największy w Birmie ogród zoologiczny. Byłem, widziałem, więcej nie wrócę. Wy nie idźcie, chyba że macie małe dzieci, którym chcecie zrobić frajdę. (fot. Marek Lenarcik)

Autostrada przecinająca sektor hotelowy

16. BIRMA, Nay Pyi Taw. Autostrada przecinająca sektor hotelowy. Jak dla mnie to jedna z najlepszych dróg w Birmie, a już ją remontują. (fot. Marek Lenarcik)

nowy hotel

17. BIRMA, Nay Pyi Taw. Nay Pyi Taw to wciąż wielki plac budowy. Na zdjęciu nowy hotel, który ma być gotowy przed SEA Games 2013. (fot. Marek Lenarcik)

National Herbal Garden

18. BIRMA, Nay Pyi Taw. National Herbal Garden zawierający wystawę roślin o właściwościach medycznych z większości regionów Birmy. W ogrodzie znajduje się kilka tysięcy roślin reprezentujących kilkaset gatunków. Kolejna atrakcja turystyczna, w której jest wszystko poza turystami. (fot. Marek Lenarcik)

PODSUMOWANIE

Nay Pyi Taw to nie miejsce, do którego jedzie się zwiedzać zabytki, bo tych zwyczajnie tu brakuje. Stolica kraju to miejsce, do którego jedzie się doświadczyć niebirmańskiej Birmy. To miasto pełne nowych budynków, szerokich ulic, przystrzyżonych trawników i wypielęgnowanych ogrodów i internetu najszybszego w całej Azji Południowowschodniej (serio!)…

Przede wszystkim jednak to kolejna obok Brasilli, Ottawy, czy Canberry stolica kraju zaprojektowana i zbudowana od zera. Warto zobaczyć ją teraz, gdy wciąż jest pusta, niezabudowana, zwyczajnie dziwna i odstająca od reszty birmańskiego krajobrazu. Pozwolenie na wjazd do Nay Pyi Taw nie jest wymagane, ale noście paszport przy sobie. Nigdy nie wiadomo co władzom strzeli do głowy, zwłaszcza jeśli dzień wcześniej odwiedzą astrologa…

 

Marek Lenarcik

autor “Tajskiego epizodu z dreszczykiem” i blogów www.lifeinthetropics.org i www.zyciewtropikach.com. Ekspat z wyboru od ponad ośmiu lat. Obecnie pracuje dla dużego lokalnego tour operatora w Birmie.

Komentarze: 8

Krzychu Dopierała 4 kwietnia 2013 o 15:04

a po pracy wszyscy wracają do Yangonu i Mandalay :-)

Odpowiedz

Marek Lenarcik 4 kwietnia 2013 o 15:05

Za daleko! ;-)

Odpowiedz

Agroturysta 5 kwietnia 2013 o 13:59

Piękne miejsca, i rewelacyjne widoki. Jeśli chodzi o zdjęcia to są bardzo wyraziste, jakim sprzętem były robione ? pewnie jakaś dobra lustrzanka.

Odpowiedz

Marek Lenarcik 5 kwietnia 2013 o 17:44

Ufff… nie pamiętam czy wziąłem swój czy służbowy. Chyba swój więc pewnie strzelałem Canonem 550D ze stałką 50mm.

Odpowiedz

Ryszard Antonik 8 kwietnia 2013 o 16:35

Jakie jeszcze rejony Birmy udostępniono obcokrajowcom? Byłem tam jeszcze przed demokratyzacją..

Odpowiedz


Weronika 22 kwietnia 2013 o 9:50

Imponujące miasto, zwłaszcza, że jest jeszcze takie nowe i czyste, a przede wszystkim od początku planowane przez urbanistów, przewidziane są szerokie, wygodne drogi i osiedla mieszkaniowe. Bardzo piękne miasto.

Odpowiedz

stefan 22 kwietnia 2013 o 15:53

Nice capital. Want to visit it. I think is a good idea to have a capital in the center of the country. They spend the mony in the country, not in specilation like the american.

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.