Kogo w środku wakacji ciągnie do północnej Rosji? Kilku studentów etnologii, którzy jak sami mówią, nie jadą do Karelii wypoczywać. Będą badać i obserwować tamtejszych mieszkańców, przeprowadzą warsztaty dla młodzieży polonijnej i zrobią wiele innych ciekawych rzeczy.

Kto zamieszkuje ten obszar? Jak grupa znajomych dostanie się do małych, trudno dostępnych wiosek? Na te pytania i nie tylko, znajdziecie odpowiedź w wywiadzie z Małgosią i Martyną.

Małgosia wraz ze swoją koleżanką objechały dużą część Europy autostopem. Dotarły m.in. do Rumunii. (fot. Małgorzata Stekiel)

Małgosia wraz ze swoją koleżanką objechały dużą część Europy autostopem. Dotarły m.in. do Rumunii. (fot. Małgorzata Stekiel)

– Kim są ludzie wybierający się w sierpniu do Karelii?

Małgosia: – Wszyscy jesteśmy studentami etnologii w Szczecinie, z różnych roczników: od drugiego do piątego. Wszyscy jesteśmy osobami, które interesują się Rosją. Na Uniwersytecie Szczecińskim mieliśmy wiele zajęć na temat Związku Radzieckiego, dzięki czemu posiadamy ogólną wiedzę na ten temat. Resztę informacji zaczerpnęliśmy z własnych źródeł.

A cała idea wyjazdu do Karelii w Rosji powstała na którymś ze spotkań koła studenckiego etnologów. Mieliśmy podzielić się na grupy wedle naszych zainteresowań. I praktycznie wszyscy w pierwszej chwili byli zainteresowani krajami byłego Bloku Wschodniego.

Zaangażowaliśmy do koła różnych wykładowców, jednak największym zaangażowaniem wykazała się dr Veronika Belyaeva, która chcąc nam pomóc w organizacji wyjazdu nawiązała porozumienie z polskimi instytucjami w Pietrozawodsku.

– Jak zamierzacie przejechać tę trasę i w ostateczności dostać się do małych wiosek w Karelii Południowej?

Małgosia: – Dobre pytanie! Nasza grupa uległa w tej chwili rozproszeniu. Każdy indywidualnie lub w parach dojedzie do Petersburga. Na miejscu mamy się spotkać i ruszyć całą grupą do Pietrozawodska.

Dwie dziewczyny od samego początku planowały, że pojadą autostopem, ostatnio do grona stopowiczów dołączyło dwóch kolejnych członków wyprawy. Jednak obie pary jadą w innym terminie, trzy dziewczyny polecą, ale nie tym samym samolotem. Jeden chłopak wybrał dojazd kombinowany: pociąg plus autokar. Ostatnia osoba jest już w Petersburgu.

Spotkamy się dopiero w Rosji. Razem pojedziemy do Pietrozawodska, a później wynajętym busem na wioskę. Na miejscu będziemy poruszać się wszystkimi możliwymi sposobami.

– W wakacje ludzie mają w zwyczaju jechać nad ciepłe morze, super-piaszczyste plaże, a wy jedziecie prawie na koło podbiegunowe. Co was ciągnie w tamte strony?

Małgosia: – Na szczęście do koła podbiegunowego nam jeszcze daleko, bo nie wiem jak byśmy wytrzymali w arktycznej temperaturze :) Rzadko kto z nas słysząc o biernym wypoczynku, smażeniu się na plaży itp. ma uśmiech na twarzy. Pewnie! Można tak odpocząć, ale spędzając miesiąc w takich warunkach umarlibyśmy z nudów.

My mamy głębszy cel wyprawy. Nie jedziemy tam gdzie chcielibyśmy spędzić wakacje, jedziemy by wnieść coś do polskiej nauki, by robić to co lubimy i w czym jesteśmy mistrzami – badać ludność której polska literatura poświęciła za mało stron.

Martyna: – Ja osobiście nigdy nie przepadałam za wylegiwaniem się na słońcu, na plaży, na której smażą się tysiące ludzi. Straszna nuda :)

Ciągnie mnie na ten wschód, który uchodzi za taki nieokiełznany, dziki, nieposkromiony niezrozumiały do końca i w sumie właśnie PRAWDZIWY.

Nie wiemy do końca co nas tam spotka, a chyba myśl o niewiadomej dostarcza nam trochę niezbędnej do ciekawego życia adrenaliny.

– Opowiedzcie trochę o Karelach.

Martyna: – Karelowie jest to lud wspomniany już w Kalevali, narosło wokół niego nieco kontrowersji. O ich odmienności od Finów stanowi głównie przyjęcie przez nich prawosławia oraz wpływ kultury słowiańskiej, w tym przeważnie rosyjskiej.

Ze względu na swe przekonania religijne byli prześladowani w czasach związku sowieckiego i z tego co wiem, obecnie nadal jest prowadzona względem nich dość restrykcyjna polityka – nie uznawanie języka za urzędowy, brak wspomagania kultury karelskiej jako mniejszościowej etc. co jest powszechne w innych okręgach autonomicznych).

Małgosia: – O Karelach nie wiemy dużo, bo to są ludy w sumie nie zbadane. Jedziemy tam właśnie po to aby zdobyć informacje na ich temat, zapoznać się z kulturą. Mamy nadzieję że uda nam się tego dokonać dzięki mieszkaniu razem z Karelami.

Karelowie zamieszkują głównie Rosję i Finlandię, w mniejszym stopniu Ukrainę, Białoruś i Estonię. Na chwilę obecną nie da się stwierdzić ilu z nich deklaruje się jako Karelowie ze względu na postępujący proces asymilacji. Są grupą mniejszościową w Karelii. Niestety nie uda nam się zbadać całego rejonu rosyjskiej Karelii, a jedynie jego południową część- głownie okolice Pietrozawodska.

Istnieje podział Karelów na kilka grup etnicznych, my zajmniemy się Ludykami.

– Jakie macie plany na pobyt w tamtych stronach? Co będziecie robić na co dzień?

Małgosia: – Większość z nas ma już jakieś doświadczenia badawcze, kilkoro przeprowadziło je na pograniczu polsko-niemieckim, kilkoro w Rumuni, na Ukrainie, na Litwie a także w różnych regionach Polski. Nauczeni doświadczeniem podczas tego wyjazdu będziemy przeprowadzać wywiady z Karelami oraz prowadzić obserwacje.

Nie można określić typowego dnia pracy dla etnologa, każdy dzień przynosi coś nowego, wszystko zależy od osób którymi jesteśmy zainteresowani, czy dadzą nam w kość, będą szczuć psami czy wpuszczą do domu i zaproszą na długą, interesującą rozmowę. Podczas tego wyjazdu będziemy uczestnikami obozu dla młodzieży polonijnej, podczas którego przeprowadzimy liczne warsztaty, umilając im w ten sposób spędzenie wolnego czasu, np. zajęcia z polskiego tańca ludowego, zapoznamy młodzież z naszym krajem i miastem, opowiemy nieco o historii polski, pokażemy zdjęcia Szczecina i przede wszystkim spróbujemy porozmawiać po polsku, bo z tego co jesteśmy zorientowani, mogą być z tym kłopoty.

– Turyści często przyjeżdżają do Karelii? Czy może widok przyjezdnych jest tam rzadkością?

Martyna: – Nie jest to oblegany turystycznie region, choć z tego co wiadomo ludzie w Kazachstanie uważają Karelię za raj na ziemi i nowożeńcy wykupują tam sobie wakacje na miesiąc miodowy.

Samia Grabowska

Czasem gdzieś jedzie. A jak nie jedzie to jej myśli wędrują daleko :) Dalej niż mogłyby ją zaprowadzić nogi.

Komentarze: Bądź pierwsza/y