Tuk Tuk Cinema, czyli Bolek i Lolek jadą do Indii
Szykuje się wyprawa z zupełnie innej bajki. Ekipa jest z poczuciem humoru i doświadczeniem – na koncie mają serię filmów z całego świata. Tym razem projekt też będzie kinematograficzny, a zarazem społeczny. 7 koni mechanicznych, dwoje przyjaciół i brak ustalonego terminu powrotu. Bolek i Lolek jadą do Indii i zabierają ze sobą Reksia. Pomaga im Robb Maciąg.
– A tak tylko jechać gdzieś dla własnej przygody to mi trochę mało – mówi Robb.
Postanowił wrócić po raz kolejny do Indii – tym razem nie na rowerze, a na rykszy. Już we wrześniu rusza spalinowym tuktukiem wzdłuż Gangesu, z Rishikesh’u do Kalkuty, jadąc jak najbliżej rzeki, odwiedzając małe wsie i wielkie miasta. 2500 kilometrów.
Wieczorami będzie rozkładać ekran lub szukamy wielkiej białej ściany i robić polskie kino. Bez dialogów, uniwersalnie, wesoło i oczywiście bez biletów. Uśmiechy na twarzach widzów gwarantowane. Potwierdzone testami w szkole przy buddyjskim klasztorze w Jharkot (tak, tak Bolek i Lolek byli już w Himalajach!).
To we wrześniu. Na razie trzeba się przygotować. I tu Robb potrzebuje trochę pomocy, a dokładniej:
- projektora multimedialnego,
- tabletu lub malutkiego laptopa, na tyle silnych by można puszczać z nich filmy,
- dwie kamery GoPro, które będzie mógł zamocować do rykszy i filmować całą tę wycieczkę (wystarczy by pożyczyć),
- pomocy przy zakupie rykszy (ok. 2500 zł) i organizowaniu pozwoleń (permitów) na przekraczanie granic pomiędzy indyjskimi stanami (takie prawo).
Potem, czyli po zakończeniu podróży w Kalkucie, na początku października 2014, przyjdzie czas na… ciąg dalszy.
I to jest druga część projektu która jest w Waszych rękach.
Robb zostawi TukTukCinema u indyjskich znajomych w garażu, by czekało tam na kogoś z Was. Kogoś, kto pojedzie rykszą dalej. Nie ważne jak długo – miesiąc, czy tylko kilka dni i nie ważne jak daleko – do Madrasu czy tylko po okolicy. Najważniejsze żeby TukTukCinema nie było jednorazowym wydarzeniem. Jednorazową wycieczką.
Komentarze: Bądź pierwsza/y