7 razy „tak” dla couchsurfingu (po raz drugi)
Na peronie czwartym pojawił się już pierwszy tekst o couchsurfingu. Sporo wzmianek o surfowaniu przewijało się też w relacjach z podróży. Pełna wdzięczności dla tego radosnego budowania wspólnej, światowej kanapy dorzucam kolejne powody, dla których warto to robić.
1. I networking, i wikipedia, i dużo więcej… – Serwis łączący już ponad dwa miliony mniejszych i większych podróżników to skarbnica wszelkiej wiedzy. Niektórzy z nich zjeździli pół globu, inni wiedzą wszystko o swym regionie.
Szukasz rozkładu jazdy, a strona przewoźnika nie jest w żadnym ze znanych Ci języków? Przewodniki o miejscu do którego zmierzasz zdają się nie istnieć? Zapomniałeś nazwy tej niesamowitej potrawy odkrytej podczas ostatniej wycieczki? A może chciałbyś wiedzieć jak najlepiej wykorzystać kilka godzin czekania między samolotami/autobusami? To właśnie to miejsce, gdzie uzyskasz, od zupełnie obcych ludzi, bezinteresowną pomoc w postaci odpowiedzi na najróżniejsze pytania, a nieraz o wiele więcej.
Po prostu znajdź właściwą osobę i napisz wiadomość. Albo zamieść pytanie w jednej z grup dyskusyjnych społeczności. I nie zapomnij odpłacić pomagając tak samo innym ;)
2. I kawa świeża, i surfer zadowolony. – Nabawiwszy się uzależnienia od pewnej tureckiej kawy odkryłam jak jeszcze może uszczęśliwić couchsurfing.
Otrzymując zapytania o nocleg, szczególnie dłuższy, warto wykazać się refleksem i dowiedzieć się czy nie byłoby dużym problemem dla naszego gościa przywieść kilka drobiazgów z miasta, z którego przyjedzie… A my potem oczywiście oddamy należność.
Bywa, że dla naszego surfera to rozwiązanie, nieraz niełatwego problemu, odwdzięczenia się za nocleg. A po takiej pachnącej wizycie nasz dom szybko nie zapomni, oj nie.
3. (Nie)trwałe pamiątki. – Łatwo nabyć niezliczone (poza wspaniałymi wspomnieniami i pustymi butelkami po winie) pamiątki, posiadające dodatkową zaletę – nie zajmują miejsca i nie kurzą się. Zarówno jako surfer, jak i host, uprawiam czynną wymianę muzyki i tytułów książek, co pozwala odkrywać nowe, zwłaszcza alternatywne, nurty. Wyjeżdżam z pełnym dyskiem tego co lubię, wracam z tym, co dopiero odkryję. Proste prawda?
4. Kociołek wielokulinarny. – Inną sferą narażoną na wpływy surfowania jest kuchnia. Tak się składa, że większość couchsurferów to towarzyskie osoby i nieuniknione są spotkania kulinarne. Podglądnie wyczynów kulinarnych hostów, pomoc w przygotowywaniu najróżniejszych dań, czy też wspólne spontaniczne gotowanie, pozwolą poznać nowe przepisy, tajniki przyprawiania, czasem nawet zmienią coś w naszym podejściu do kucharzenia…
Osobiście liczę sposoby preparowania surowej marchewki. Smacznie i radośnie, prawda? A potem podróżniczą posuchę umilą wakacyjne smaki, które wyprodukujemy już we własnej kuchni.
5. Gadaj zdrów. – Serwis przypomina za każdym razem, gdy między nami a osobą, z którą się kontaktujemy przez Internet istnieje bariera językowa. Jednak mimo że finalnie spotykamy się z ludźmi posługującymi się przynajmniej jednym ze znanych nam języków, porozumieć się słowami czasem niełatwo. Szybko można za to zauważyć jak zdolność odczytywania niewerbalnie tego, co mamy sobie do przekazania, wzrasta.
Podobnie jak temat kulinarny, tak i lingwistyczne meandry często są przedmiotem rozmów, a razem z nimi zaczyna się wzajemna nauka języków. Po pewnym czasie zupełnie normalne wydaje Ci się wznoszenie toastu po arabsku i węgiersku, czy znajomość tureckich i greckich łamańców językowych, choć nadal nie potrafisz powtórzyć „Z rozentuzjazmowanego tłumu wyindywidualizował się niezidentyfikowany prestidigitator, który wyimaginował sobie samounicestwienie.” ¿eh?
6. Na dzień, dwa… na dużo dłużej. – Jasnym jest, że mimo wspólnego celu, nie każdy z każdym na couchsurfingu przypadnie sobie do gustu. Jak to w życiu. I tak samo jak w życiu, oprócz towarzyszy na kilka godzin i dni możesz odnaleźć swoje bratnie dusze, z którymi kontakt będzie trwał.
Czasem to będzie entuzjastyczne wysyłanie sobie pocztówek z kolejnych wypraw, czasem niekończące debaty na skypie o ambitnym kinie oglądanym na monitorach po przeciwnych stronach globu. A potem może Ty odwiedzisz swojego surfera, a on znów swojego hosta? Uważaj, bo jak bardzo byś nie tęsknił, trudno w ciągu krótkich wakacji odwiedzić wszystkich, którym to obiecałeś!
7. Zakanapuj cały świat, by uczynić go lepszym. – Jak wiadomo, w couchsurfingu, chodzi głównie o darmowy nocleg i dobrą zabawę. I kulturalną wymianę. Jednak każdy, kto chwilę dłużej i bardziej zaangażuje się w projekt, zobaczy, że mówienie o jego misji nie jest marketingową gadaniną.
Do tej pory pod hasłem „Create a better world, one couch at a time”, rozwiniętym ostatnio w „Create Inspiring Experiences” twórcy otwarcie wyrażają wiarę, że pomoże on uczynić świat choć trochę lepszym. Jak? Poznając inne kultury stajemy się bardziej otwarci, przyjaźni, uczymy się nowej wrażliwości, akceptacji… A przede wszystkim mając serdecznych przyjaciół w innym kraju, patrzymy na niego mniej instytucyjnie, a większa i mniejsza polityka staje się bliższa życiu… Bo, to nie dzieje się tam, tylko u mojego znajomego, tak blisko nas. Pozwólmy sobie poczuć, że to nasz Świat, nasza wspólna kanapa.
Przeczytaj też o 7 powodach, dla których warto surfować zdaniem Ewy Serwickiej.
Komentarze: Bądź pierwsza/y