Trochę już siedzimy w tym środowisku, trochę już widzieliśmy. W tym czasie nasz stosunek do podróży raczej się nie zmieniał, nasz stosunek do stosunków do podróży przeżywa natomiast wzloty i upadki. Niektórzy nasi towarzysze-w-hobby tak bardzo inaczej to widzą!

Ukraiński McDonald's

Nie ufaj za bardzo globalizacji, ucz się języków. (Fot. Grzegorz Król)

Pewne rzeczy wypowiadane są wprost, inne przebijają między wierszami, wszystkie zatruwają ludzi, którzy o podróżach marzą. Oto więc artykuł-odtrutka na mity, które wytworzyły się wokół podróżowania. A po trochu może i nasze credo?

1. Podróże kształcą

Długo wierzyliśmy w ten mit, naprawdę długo. Aż się zorientowaliśmy, że są ludzie, którzy okrążyli świat i wszystko, co z podróży przywieźli, to piętnaście giga zdjęć i informacje, które zdobyliby bez trudu w trzy wieczory przy Google’u i Wikipedii.

Motocykl podróżnika

Jeśli już sprzedałeś lodówkę, by pojechać w swą pierwsza podróż życia, pamiętaj, że za kuchenkę można pojechać w drugą. Choć tak naprawdę lepiej, gdy stać cię na własny motocykl. (Fot. Grzegorz Król)

Jasne, są podróżnicy, którzy niesłychanie się w drodze rozwijają, ale to zasługa ich inteligencji, ciekawości i otwartego umysłu, a nie faktu podróżowania samego w sobie.

Autorzy tego tekstu nie mądrzeją (niestety) od tego, że wsiądą do pociągu z Rzeszowa do Krakowa. Jak zamiast do Krakowa pojadą do Curaçao, to zmieni się odległość, ale nie pojawi się automatycznie jakiś magiczny kanał wlewający do mózgu wiedzę i mądrość.

2. Podróże uczą otwartości na świat

Bo podróże rozwijają nie tylko intelekt, ale i charakter, prawda? W to też długo wierzyliśmy. Niestety. Podróżowanie nie sprawi, że będziesz bardziej otwarty na świat. Ani bardziej tolerancyjny, ani kreatywny. Nie przyda ci żadnych innych zalet, na czele z pokorą. Porozmawiaj z tymi dzielnymi i zaradnymi podróżnikami, którzy nie dali się wykiwać zachłannym Indusom czy Arabom. Którzy ostro rwali miejscowe laski, one tak lecą na białasów. Którzy znają swoją wartość, potwierdzoną tym, że nie jeżdżą na all-inclusive i nie prowadzą bloga lajfstajlowego.

Czytelniku, czytelniczko: podróżowanie daje ci tylko sposobność na zdobycie nowych doświadczeń. Może bardziej oczywistą niż życie codzienne, ale niekoniecznie większą. Wśród nałogowych podróżujących nie brakuje buców. I poziom bucowatości w takim bucu nie zmniejszy się tylko od tego, że był w Chinach, Mali i Boliwii. On musi jeszcze nad sobą trochę popracować.

3. Podróżując, poznajesz prawdę

Potem wracasz do ojczyzny, spotykasz znajomych, rodzinę albo publikę na pokazie i mówisz im, jak tam jest, jacy są ludzie, co czują i myślą naprawdę, że to nie tak jak w podręczniku do geografii i gazetach. Te kilka tygodni spędzonych w charakterze turysty pozwoliły ci przeniknąć do rdzenia kompletnie obcej kultury. Naprawdę?

Dużo prawdopodobniejsze jest jednak, że jesteś jak któryś ze ślepców ze starej hinduskiej bajki – jeden dotknął nogi słonia i mówi, że to drzewo, drugi złapał za ogon i twierdzi, że to wąż. Zalecamy więc trochę mitycznej pokory. Warto być świadomym filtru, jakim są nasza percepcja i już posiadana wiedza, krytycznie podchodzić do swych obserwacji i sądów, trzy razy sprawdzać wnioski. Z tego samego miejsca można mieć różne doświadczenia i spostrzeżenia, całkiem odmienne od tych, które ma inna osoba.

Turysta widzi świat prawdziwy.

Generalizując, można by stwierdzić, że furmanka jest pojazdem służącym do transportu aut. Prawdziwy folklor. (Fot. Jakub Rybicki)

Nam wydaje się to dość oczywiste, jednak wiele osób najwyraźniej uważa, że w podróży poznało prawdy ogólne i uniwersalne, a później na przykład w komentarzach pod artykułami na Peronie łomocze się z ludźmi, którzy mieli inne obserwacje. Konstruktywna polemika to jedno, przerzucanie się tekstami A jak ja byłam/byłem… to co innego.

Uwaga! Nie twierdzimy, że wszystko jest relatywne, a tylko, że istnieje zasadnicza różnica między absolutną prawdą i jednostkową opinią. Na poznanie tej pierwszej trzeba duuuuużo ciężej pracować. Nie mylcie ich więc ze sobą. I kwestionujcie prelegenta, który je na swoim pokazie myli, czy blogera, który głosi je na swoim blogu.

4. Podróżnik to pisarz

Skoro mowa o rankingach, oto jest źródło pewnych nieoficjalnych porównań: blog. Tyle że blog i podróż to w zasadzie dwie oddzielne sprawy.

Możesz prowadzić blog o modzie i przemierzać Afrykę na hulajnodze, wcale nie wspominając o tym na blogu. To wcale nie sprawia, że ową Afrykę przemierzysz „mniej”: że spotkasz mniej prawdziwych ludzi, że będziesz mieć z tego mniej radości. Nie sprawi tego nawet publikowanie na Peronie ani wydanie książki. Jeśli jednak masz taką potrzebę, by blogować, pamiętaj, że podróżnicy-blogerzy nie są ważniejsi od nieblogujących, a blogerzy poczytni i obstrzelani PR-owo ważniejsi od tych niepoczytnych.

Jakość wrażeń nie jest mierzona liczbą wejść i polubień, więc nie zmuszaj się do wypacania trzech notek tygodniowo dla utrzymania statystyk i nie przejmuj się, jeśli nie masz szczególnego talentu do pisania lub fotografowania. Na pocieszenie – niejeden aktywny bloger też tych zdolności nie ma.

Podróżnik to superbohater

Na naszej wyprawie jako środek transportu chcieliśmy zastosować chodzenie po wodzie, ale to już było, nie znajdziemy sponsorów… (Fot. Wczasy w Iranie)

5. Podróżnik to odkrywca

No, póki mówisz o małych prywatnych odkryciach, to w porządku, tyle że niektórych ponosi. Ujawniamy więc straszną prawdę: nie jesteś Kolumbem. To się już nie zdarza podróżnikom, nawet naukowcom tylko czasem.

W jakkolwiek zaginione, odludne i nieznane miejsce dotarłeś, najpewniej ktoś przed tobą tam był. Jeśli korzystasz z mapy czy jedziesz drogą, to możesz być tego pewien. Ktoś je stworzył. I nawet gdy Internet milczy, jest spora szansa, że istnieją niecyfrowe źródła, traktujące o tym miejscu. Oczywiście zawsze możesz podbudować swoje ego odkrywając, że jesteś pierwszym mieszkańcem Pcimia Dolnego w wieku reprodukcyjnym o blond włosach, który dotarł tam samotnie, ale czy naprawdę to robi jakąś różnicę? (Choć ponoć robi – dla sponsorów…)

6. Podróżnik to naukowiec

Podróżnik jedzie odkrywać prawdę (patrz mit nr 3). Cóż, wakacje to jednak nie to samo, co ekspedycja naukowa.

Różnice między nimi zdają się zacierać w głowach nieco bardziej otrzaskanych turystów. Wróćmy więc do podstaw. Wczasy czy wycieczka to forma spędzania wolnego czasu, podobnie jak malowanie akwareli, jazda na motocyklu czy chodzenie do kina. I nie zmienia tego publikacja relacji w kolorowym magazynie ani cykl slajdowisk.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że nie każda podróż jest wakacjami, po prostu nie lubimy dorabiania ideologii. Niektórzy faktycznie jeżdżą w konkretnym celu, który, nawet jeśli jest ich pasją, to ma wymiar praktyczny, utylitarny i służy innym. Takie wyjazdy mają za sobą godziny studiów tematu, zdecydowanie bardziej przypominające pracę niż wczasy. Zwykle mają także dużo mniejszy marketing, niż można by przypuszczać. I różnicy tej nie zaciera nawet to, że i wczasy, i ekspedycja pojawiają się na tym samym festiwalu podróżniczym.

Piwo Łomża w Afryce

Odpuścić sobie zimną łomżę w Afryce? To gorzej niż przyjechać pod Taj Mahal i robić zdjęcia zza bramy. (Fot. Jakub Pająk)

7. W podróży trzeba oszczędzać na wszystkim

Naprawdę? Spójrz na to z innej strony. Nawet jeśli jeździsz autostopem i śpisz pod namiotem, to jesteś bogaty. I to, za co nie zapłacisz kartą znanego banku, i to, za co nią zapłacisz, jest twoim luksusem. Nawet jeśli nie masz żadnej karty ani namiotu, to wciąż masz czas. Dwa miesiące podróżujesz i nie umierasz z głodu.

Tego luksusu często nie mają mieszkańcy odwiedzanych przez ciebie miejsc. Nawet jeśli ci się wydaje, że targują się o cenę, są chciwi albo chcą więcej, bo jesteś biały, czasem warto odpuścić. Może właśnie targujesz się o obiad czyichś dzieci.

Z gościnności również korzystaj uważnie: to, że gospodarz z uśmiechem zapewni, że nie ma problemu, nie znaczy, że nie odejmuje sobie od ust, nie nadkłada kilometrów, nie oddaje ci ostatniego koca. To, że robi to z dobrej woli, nie znaczy, że trzeba go wykorzystywać.

 Kilka słów o backpackerskim chamstwie

Poza tym pamiętaj: podróżowanie to od zawsze był sposób na wydawanie pieniędzy, nie na ich zarabianie. Póki ci się to miesza w teorii, to pół biedy, ale jak wprowadzasz w praktykę pomysły takie, jak kiwanie miejscowych na kasę albo odmawianie sobie przyjemności, które kosztują, bo wtedy wyjazd będzie bardziej „budżetowy” – no to wtedy żałość. Może lepiej nigdzie nie wyjeżdżać, tylko iść do kina na film i siedzieć w szatni, bo za bilet płacić nie trzeba, a jest tanio, klimatycznie i jest „zaliczone”.

Podróżnik to reporter

Zaliczyć, sfotografować, „udostępnić”, czyli turystyczne veni, vidi, vici… (Fot. Wczasy w Iranie)

8. W podróży rozmiar się liczy

Jest to przypadłość, na którą cierpią raczej mężczyźni. To potrzeba udowadniania, że mają dłuższego. Oczywiście, większość rozumie, że w tej rywalizacji nie godzi się wyciągać wacka z rozporka, więc proponuje zastępniki: gruby portfel, szybki samochód, więcej wypitej wódki. Albo, w pewnych kręgach, dalszą podróż. Albo dłuższą, bardziej egzotyczną, bardziej ekstremalną, tańszą.

Nie, oczywiście, że to nie o tobie mówimy. Zaplanowałeś przepłynięcie kajakiem pustyni Gobi, bo dzięki temu będziesz mądrzejszy i pokorniejszy. I czy to dziwne, że, zupełnie mimochodem, wspominasz o tym w każdej rozmowie?

Dalej, dłużej i egzotyczniej nie równa się lepiej, mądrzej i ciekawiej. Oczywiście i dalej, i dłużej mają swoją specyfikę, ale to czy podróż będzie bardziej wartościowa zależy od tego, co masz w głowie. Nie czuj się w powinności jechać za każdym razem w dalsze, bardziej egzotyczne czy dziksze regiony. Zobacz, jakie książki, nie wyjeżdżając z Polski, pisze Filip Springer.

Podróże to nie sport, nie potrzebują rywalizacji ani rankingów. Nie zaliczaj punktów na mapie. Wracaj w te same miejsca, jeśli potrzebujesz. Bądź sobą, miej własne zdanie. Idź własną drogą i pamiętaj, że ona będzie twoja, nawet jeśli ktoś już tamtędy wcześniej szedł. Ten ktoś nie siedział w twojej głowie.

No i tyle. Bierzcie i jedźcie! Bez spinania pośladków i prężenia muskułów. Za to mądrze i z pokorą.