Lud Akha zamieszkuje małe wioski położone w górach Birmy, Laosu, Chin i północnej Tajlandii. Większość Akha to wyznawcy animizmu będący w bardzo bliskich relacjach ze swoimi przodkami, ale coraz więcej jest takich, którzy z chęcią ulegają wpływom współczesnego świata.
Poniższe zdjęcia zostały wykonane we wioskach Akha usytuowanych we wschodniej Birmie i w północnym Laosie.
1. BIRMA, okolice Kentungu. Typowy tradycyjny dom Akha ma dach pokryty trzciną. Takie domy w starym stylu spotyka się jednak coraz rzadziej, bo coraz częściej trzcina zastępowana jest pokryciem blaszanym. (Fot. Ania Błażejewska)
2. BIRMA, okolice Kentungu. Kobieta Akha pracująca w drzwiach swojego domu. Dom Akha stanowi swego rodzaju świętość, bo tam właśnie znajduje się ołtarz przodków, czyli miejsce, przy którym odprawiane są najważniejsze ceremonie. (Fot. Ania Błażejewska)
3. BIRMA, okolice Kentungu. Idealne miejsce do budowy wioski Akha to górska przełęcz zapewniająca regularny dopływ świeżego powietrza, niezawodne źródło czystej wody i tereny agrarne. (Fot. Ania Błażejewska)
4. BIRMA, okolice Kentungu. Wioska, w której mieszka ta kobieta i jej mały wnuczek leży na popularnym turystycznym szlaku w Birmie, dlatego wszystko zostało temu podporządkowane. Każda z kobiet prowadzi mały przenośny stragan z własnoręcznie wykonaną biżuterią i tkaninami, który zostaje otwarty z chwilą pojawienia się w wiosce gości. (Fot. Ania Błażejewska)
5. BIRMA, okolice Kentungu. Najstarsi mieszkańcy wioski wchodzą w skład rady starszych, która nie tylko dokonuje wyboru szamana i wodza, ale konsultuje z nimi sprawy wioski. (Fot. Ania Błażejewska)
6. BIRMA, okolice Kentungu. Dziewczynki spotkane w jednej z wiosek. Prawdopodobnie całe swoje życie spędzą we wiosce i nigdy nie pójdą do szkoły. Jako animiści nie mogą się kształcić w klasztorze, pozostają im jedynie szkoły państwowe, koszty nauki w których stanowią astronomiczny wydatek dla przeciętnej rodziny. (Fot. Ania Błażejewska)
7. BIRMA, okolice Kentungu. Kobieta Akha podczas pracy nieopodal swojego domu. Do pracy nie założyła co prawda swojej ozdobnej tuniki, ale nie zrezygnowała z nakrycia głowy. (Fot. Ania Błażejewska)
8. BIRMA, okolice Kentungu. W prawie każdej wiosce Akha mieszkają dziesiątki dzieci. W każdej rodzinie jest ich średnio kilkoro, dlatego nie dziwi ten mężczyzna siedzący na tarasie wraz z szóstką swoich synów. (Fot. Ania Błażejewska)
9. BIRMA, okolice Kentungu. Rzadko które plemię dorównuje paniom Akha w kwestii ubioru. Nawet najstarsze panie Akha wyglądają olśniewająco od stóp do głów ubrane w misternie tkane getry i tuniki. (Fot. Ania Błażejewska)
10. BIRMA, okolice Kentungu. Babcia Akha opiekująca się wnukami podczas wizyty ich rodziców w mieście. (Fot. Ania Błażejewska)
11. BIRMA, okolice Kentungu. Ten 3-letni chłopiec w tradycyjnej czapeczce na głowie spędza całe dnie ze swoja mamą. Jest przy niej, kiedy ona pracuje w polu; towarzyszy jej na zakupach czy przy pracach domowych. (Fot. Ania Błażejewska)
12. BIRMA, okolice Kentungu. Dwaj chłopcy wraz z siedmiorgiem rodzeństwa, rodzicami i starszą babcią mieszkają w jednej z górskich wiosek w stanie Szan. (Fot. Ania Błażejewska)
13. LAOS, okolice Muang Sing. Wielu mieszkańców wiosek Akha położonych w północnej części Laosu może pozwolić sobie na budowę solidnych i przestronnych domów z drewna. (Fot. Ania Błażejewska)
14. LAOS, okolice Muang Sing. Kobieta z okolic Muang Sing przygotowuje bawełnę do tkania. Akha słyną z samodzielnie tkanych, farbowanych i pięknie wyszywanych ubrań. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie uprawiana przez nich bawełna. (Fot. Ania Błażejewska)
15. LAOS, okolice Muang Sing. Dziewczyna Akha z jednej z wiosek położonych na północy Laosu, nieopodal granicy z Chinami. Na co dzień uczennica lokalnej szkoły usytuowanej w sąsiedniej wiosce. (Fot. Ania Błażejewska)
16. LAOS, Muang Sing. Lokalny targ odbywający się każdego ranka przyciąga wielu mieszkańców okolicznych wiosek. Można tam również spotkać kobiety Akha sprzedające różnego rodzaju produkty ze swoich pól albo z dżungli. Kobieta na pierwszym planie sprzedaje jadalne kwiaty bananowca. (Fot. Ania Błażejewska)
17. LAOS, okolice Muang Sing. Mały chłopiec Akha pozostający pod opieką swojego starszego brata tęskni za rodzicami, którzy wybrali się na lokalny targ. (Fot. Ania Błażejewska)
18. LAOS, okolice Muang Sing. Domy Akha najczęściej zbudowane są na palach. Ten typ budowy domu zabezpiecza jego mieszkańców na wypadek ulewnych deszczy i podtopień występujących podczas pory monsunowej. Na co dzień pod domem mieszkają zwierzęta należące do rodziny, głównie świnie i psy. Życie mieszkańców toczy się na wyższym poziomie budynku, a goście przyjmowani są zazwyczaj na małym tarasie zbudowanym przy domu. (Fot. Ania Błażejewska)
19. LAOS, okolice Muang Sing. Wiele laotańskich Akha zamieszkujących okolice Muang Sing rezygnuje z tradycyjnego nakrycia głowy zastępując go zwykłą kolorową chustą. Te kobiety, które nadal takie nakrycie głowy noszą, są bardzo tradycyjnymi Akha, nie pozwalającymi nikomu robić sobie zdjęć. Wierzą, że w raz z takim zdjęciem zostanie zabrana im jedna z duchowych części, którą potem trudno będzie odnaleźć. (Fot. Ania Błażejewska)
20. LAOS, Muang Sing. Młodzież Akha podczas świątecznego obiadu. Nawet ta okazja nie jest powodem do tego, aby założyć tradycyjne plemienne stroje. (Fot. Ania Błażejewska)
Komentarze: (1)
Ewa Potoczek 17 listopada 2011 o 11:39
Aniu! Zdjęcia z północy Laosu mnie zachwyciły.Wróciłam niedawno z podróży po Laosie i Kambodży i mimo ,ze przeszliśmy ,przepłynęliśmy ,przejechaliśmy Laos od północy na południe ,nadal mamy gdzie i po co tam wrócić.Jestem pod wielkim urokiem Laosu.Ten słomiany ,zakurzony i uśmiechnięty świat,przyjazny i nadal ciekawy BIALASA mnie zachwycił.Sympatia dla turystów okazywana bez oczekiwania zapłaty jest niespotykana nigdzie indziej.Kiedy zmordowani spacerem po dżungli ,po zjedzeniu skromnego poczęstunku w wiejskiej świetlicy,zasypialiśmy siedząc przy stole,Pani Babcia najpierw zainteresowała się naszymi krwawiącymi nogami po ukąszeniu pijawek.Natychmiast z uśmiechem ,na krwawe miejsca przykleiła nam tajemne ziele.Z tymi opatrunkami legliśmy na matę z boku stołu.W sekundzie tak nakarmieni i zaopiekowani odpłynęliśmy w błogi sen.Pani Babcia szybciutko przebiegła po wsi by znależc dla naszej 7 coś pod głowę.I kazdy z nas dostał dużą różówą poduszkę z ozdobnymi falbankami!!!Taaaaaaaaaki czas relaksu.Sciskam mocno
Odpowiedz