Ania na co dzień pracuje w marketingu w jednym z warszawskich banków, a w czasie wolnym, tak jak Wy, lubi podróżować. Do nas napisała, by podzielić się opowieścią o Bundoli, wiosce w Ghanie, oraz opowiedzieć o projekcie jaki zaczęła realizować dla jej mieszkańców.

Zadaliśmy więc jej kilka pytań, by przybliżyć Wam projekt budowy szkoły.

– Jakie kolory ma Bundoli? Jak wygląda?

– Bundoli to „czarny świat na cynamonowej ziemi” – sądzę, że to określenie doskonale pasuje do ubogiej wioski na północy Ghany.

Oddalona od stolicy Ghany o sześćset kilometrów wioska daleka jest od cywilizacyjnych udogodnień. Monotonny krajobraz sawanny, brak słupów wysokiego napięcia, bo w Bundoli ludzie żyją bez prądu. Gliniane chaty pokryte strzechą, zadaszone klepiska, ogrodzenia domostw zrobione z patyków. Wszechobecny harmatan, który przywiewa piachy pustyni. Do najbliższej rzeki trzeba przejść kilka kilometrów, a wracając z wyprawy nieść na głowie wypełniony wodą piętnastolitrowy kanister. W czterdziestu stopniach, parzącym słońcu i porywistym, pustynnym wietrze, który zwiększa temperaturę i obniża wilgotność, to bardzo długa droga do pokonania. Szkoła jest niewielką budą bez ławek, a sklep oferuje kilka podstawowych produktów.

Monotonię krajobrazu ożywiają biegające dzieci. Grają w piłkę nożną lub wymyślają zabawki „z niczego”, a ich dziecięca kreatywność nie zna granic. Pomimo tego, że warunki życia są niesamowicie ciężkie tamtejsza ludność jest niezwykle serdeczna, pomocna i radosna.

Mali mieszkańcy Bundoli

Uśmiechu dzieciom nie brakuje, warto im jednak zapewnić edukację. (Fot. z archiwum fundacji Dzieci Afryki)

– Dlaczego zdecydowałaś się rozpocząć projekt budowy szkoły w Bundoli?

– Myślę, że było to połączeniu wielu czynników. Współpraca z Fundacją Dzieci Afryki. Osobiste zetknięcie się z problemami krajów trzeciego świata i wgłębienie się w temat edukacji. Wiedza na temat tego w jak ciężkich warunkach mogą żyć ludzie. Świadomość, że niektóre dzieci nawet jeżeli chcą się uczyć i mają potencjał, to nie mają dostępu do edukacji, a co za tym idzie – szans na lepsze życie. Chęć pomocy i gotowość do podjęcia wyzwania. Ludzka empatia i realizacja mojego marzenia ponieważ od dawna chciałam to zrobić.

W zeszłym roku podczas luźnej rozmowy dowiedziałam się, że jest potrzeba wybudowania szkoły w jednej z wiosek w Ghanie. Od momentu gdy to usłyszałam cały czas chodziło mi to po głowie i dorastała we mnie myśl by to zrobić. Zaczęłam zgłębiać temat edukacji w Afryce. Statystyki mnie przeraziły. W Ghanie ponad 66 procent ludności jest analfabetami. Na obrzeżach miast i na wsiach jest jeszcze gorzej. Pomimo powszechnego obowiązku edukacji brakuje szkół, podręczników, przyborów szkolnych i nauczycieli. Wysoki poziom analfabetyzmu, szczególnie na wsiach, skazuje dzieci na spędzeniu swojego życia na pracach polowych.

Upłynęło kilka miesięcy. Cały czas myślałam o tym, by się tego podjąć. Pewnego dnia stwierdziłam, że czas wdrożyć w życie moje plany, bo przecież nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia są po to by je realizować – szczególnie jeżeli niosą ze sobą szczytne cele. Tego dnia zadzwoniłam do Roberta (Prezesa Fundacji Dzieci Afryki) i powiedziałam: Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy o wybudowaniu szkoły w Ghanie? Chcę to zrobić. Chcę wziąć na siebie zbiórkę, pojechać i budować ją wraz z mieszkańcami!

Zaczynałam od zera. W głowie rodziły się pomysły i plany… Wiedziałam, że będę mieć wsparcie Fundacji, swoją motywację i determinację oraz poparcie moich najbliższych. Chwilę po podjęciu decyzji okazało się, że misjonarz z Ghany, który zainicjował potrzebę wybudowania szkoły jest w na kilka miesięcy w Polsce. Spotkaliśmy się i ustaliliśmy szczegóły. Trzy miesiące później, po załatwieniu wszystkich formalności do zbiórki, dokładnie 1 stycznia 2013 roku, głośno powiedzieliśmy: Budujemy szkołę w Ghanie! Ten dzień był przełomowym momentem akcji, ale również przełomowym momentem w moim życiu.

– Czym zajmuje się Fundacja Dzieci Afryki?

– Celem Fundacji jest pomoc ubogim i niedożywionym dzieciom zamieszkałym na terenie Afryki i działania, które podejmujemy są bezpośrednio z tym związane. Współpracujemy i wspieramy pracę misjonarzy i sióstr zakonnych. Nasze działania mają na celu eliminowanie skrajnego ubóstwa i głodu, zapewnianie powszechnego nauczania, ograniczanie umieralności dzieci poprzez programy dożywiania i profilaktyki zdrowia oraz ograniczanie rozprzestrzeniania się HIV/AIDS, malarii i innych chorób. Aktywnie działamy na ternie Burundii, Kamerunu, Ghany, Namibi, Ugandy, Zambii wspierając misjonarzy i niosąc pomoc humanitarną. Zanim rozpoczniemy działania pomocowe na danym obszarze to osobiście poznajemy osoby i region, który wspieramy. Co roku odbywa się Misjonera, dzięki której odkrywane są nowe problemy i potrzeby w Afryce.

Fundacja nie zatrudnia pracowników. Wszystkie osoby pracują non-profit na zasadach wolontariatu. Wyjazdy, takie jak np. mój, finansujemy w całości z własnych środków.

– Na jakim etapie projekt jest obecnie?

– Zebraliśmy już 30 000 złotych (bez poświęcania pieniędzy ze zbiórki na marketing!) co wystarczy na wybudowanie szkoły i zakup części wyposażenia. Obecnie zbieramy środki na przybory szkolne. Jeżeli się uda, wybudujemy również studnię przy szkole. Po cichu wierzę, że się uda!

Jesteśmy w trakcie organizowania materiałów budowlanych. Mam nadzieję, że do czasu mojego przyjazdu wszystkie materiały już dotrą i będziemy mogli rozpocząć prace. Cały czas zbieramy również środki i zachęcam wszystkich do dorzucenia choćby kilku złotych. Chciałabym, aby każda osoba, która dokona wpłaty mogła otrzymać po moim powrocie podziękowanie własnoręcznie przygotowane przez dzieci z Bundoli. Zachęcam do wpłaty choćby kilku groszy. Każda, nawet najdrobniejsza kwota, przyczyni się do zakupu jednego opakowania kredek więcej, zeszytu czy ołówka.

– Jak będą wyglądać prace na miejscu? Jakie działania długofalowe przewidujesz?

– W Bundoli będę od połowy czerwca. Gdy już dotrą materiały zabierzemy się za budowę! Zatrudnimy dwóch lub trzech pracowników, którzy będą technicznie nadzorować budowę. Aktywnie włączeni zostaną również mieszkańcy. Pomimo tego, że pora deszczowa nie jest najlepszym momentem na rozpoczęcie prac, to mam nadzieję, że ewentualnie obfite deszcze nie spowodują zbyt dużych opóźnień.

Gdy już powstanie szkoła postaramy się, by został jej nadany status szkoły publicznej, dzięki czemu opiekę nad szkołą obejmie państwo – opłaci nauczyciela, zadba o poziom nauczenia. Szkoła będzie jednak cały czas pod stałą opieką Fundacji, misjonarza mieszkającego w Ghanie – Mariusza Pacuły, który od samego początku jest mocno zaangażowany. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie to od września będzie również wolontariuszka z Polski – nauczycielka angielskiego i biologii, która zadba o podniesienie wiedzy i umiejętności w zakresie tych przedmiotów.

Szkoła to takie moje „dziecko”, więc na pewno nie pozostawię jej samej sobie :) Zbyt dużo wysiłku, pracy, zaangażowania kosztowało by dojść do tego momentu, w którym teraz jesteśmy, by po prostu o niej zapomnieć. Zależy mi by wszystkie te dzieci potrafiły pisać i czytać. Dajemy im szansę, a podczas mojego pobytu postaram się wzmocnić ich motywację do tego by ją wykorzystali. Chciałabym za jakiś czas móc do każdego z nich napisać list wiedząc, że będą mogli go przeczytać, zrozumieć i odpisać.

Jeżeli komuś z Was po przeczytaniu tych kilku zdań przyjdzie do głowy by dołączyć – zróbcie to! Ja zrobię wszystko co w mojej mocy, by każda złotówka, którą przeznaczycie była wykorzystana najlepiej jak tylko można!

Jak wesprzeć budowę szkoły, a w zamian dostać obraz przygotowany przez dzieci z Ghany?

Przelew na konto
Fundacja DZIECI AFRYKI
08 2490 0005 0000 4600 6959 6230
tytuł: „G1 – Budowa szkoły w Ghanie” – twój adres mailowy”
Postępy w akcji budowy szkoły w Ghanie możecie śledzić na profilu fejsbukowym projektu oraz stronie fundacji Dzieci Afryki.

Komentarze: (1)

Krzysiek 7 czerwca 2013 o 22:21

Szlachetna inicjatywa.
Popieram i polecam poprzeć.

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.