Przez żołądek do serca. W przypadku mojego obcowania z Boliwią to powiedzenie się sprawdziło. Nasz związek zaowocował ciążą spożywczą. Odrobiłem z nawiązką kilka kilogramów straconych wcześniej podczas pobytu w innych krajach Ameryki Południowej. Jak do tego doszło?
A właściwie, jak mogło do tego nie dojść, gdy jedzenie w Boliwii jest bardzo dobre, różnorodne, dostępne nawet przez okno autobusu i tanie? Nie pomógł nawet brak elementarnych podstaw higieny.
Gdzie jest mercado central? To podstawowe pytanie jakie zadawałem w każdym boliwijskim mieście, miasteczku czy wiosce. Mercado central to nic innego jak, sięgające czasem monstrualnych rozmiarów, targowisko spożywcze. Miałem okazję odwiedzić kilkanaście takich przybytków. Najdłużej, bo łącznie ponad trzy tygodnie spędziłem mieszkając w sąsiedztwie Mercado Central w Sucre.
Jest to pokaźny dwupiętrowy budynek z uporządkowanymi tematycznie stoiskami. Warzywa sprzedaje się w jednym końcu, owoce w drugim. Przy jednym z wejść panie sprzedają chleb. Dalej pojawiają się stoiska z białymi serami. Za nimi dwie alejki, w których rządzą masarnie. Śniadania wydawane są na pierwszym piętrze. Obiad na piętrze drugim. Po deser trzeba zejść na parter. Te tętniące życiem domy towarowe hipnotyzują kolorami i tuczą kaloriami. Zapraszam do jedzenia.
1. BOLIWIA, Sucre. Do Mercado dojeżdżam autobusem. (Fot. Piotr Horzela)
2. BOLIWIA, Sucre. Mijam stoiska z chlebem. Da się go jeść, ale do polskiego razowego mu daleko. Ruszam więc dalej… (Fot. Piotr Horzela)
3. BOLIWIA, Sucre. … by natrafić na panią oferującą ciepłe jeszcze saltenie nadziewane mielonym mięsem bądź kurczakiem. Tylko po co ta posypka z cukru? Kupuję jedną na zaostrzenie apetytu i lecę dalej. (Fot. Piotr Horzela)
4. BOLIWIA, Sucre. O! Papa rellena! (paparejena). Czyli masa ziemniaczana nadziana w tym przypadku wołowiną i jajkiem, usmażona na głębokim oleju i polana ostrym sosem! „Na śniadanie jedz jak król!” – jak zwykła mawiać moja babcia, a starszych trzeba słuchać. (Fot. Piotr Horzela)
5. BOLIWIA, Sucre. Śniadanie wypada czymś popić. Wybór pada na api! Czyli ciepły i gęsty napój z czerwonej kukurydzy z laskami wanilii. (Fot. Piotr Horzela)
6. BOLIWIA, Sucre. Jestem już syty.. ale biegnę zaopatrzyć się w drugie śniadanie. Tym razem czeka mnie wybór pomiędzy chirimoyą (czirimoją) a carambolą (karambolą). (Fot. Piotr Horzela)
7. BOLIWIA, Sucre. Jak widać nie tylko mój wybór pada na chirimoyę (czirimoję). Delikatny smak podobny do.. smaku gumy do żucia? (Fot. Piotr Horzela)
8. BOLIWIA, Sucre. Przed południem między masarniami jest spokojnie. Czasem przebiegnie pies, czasem pan dostawca przytarga na ramieniu kawał mięsa. (Fot. Piotr Horzela)
9. BOLIWIA, Sucre. Przedpołudniowa drzemka owocuje pomysłem! Może by usmażyć rybkę na obiad? Biegiem na mercado! Ta za duża… (Fot. Piotr Horzela)
10. BOLIWIA, Sucre. … może piranie? Hm… zobaczmy co jeszcze jest do jedzenia. (Fot. Piotr Horzela)
11. BOLIWIA, Sucre. Choclo? Mani? Chuno? – Nawołuje pani… Biała kukurydza (czoklo) w porządku, ale orzeszki ziemne (mani) czy suszone ziemniaki (czunio) na obiad? Nie wiedziałbym co z tym zrobić. (Fot. Piotr Horzela)
12. BOLIWIA, Sucre. Gęsi to sobie raczej nie ubiję… (Fot. Piotr Horzela)
13. BOLIWIA, Sucre. Czyj to ryj? Nie jestem pewien, ale pachnie drugą świeżością. (Fot. Piotr Horzela)
14. BOLIWIA, Sucre. No to już jest przesada! Takie liofilizaty… Na szczęście to głównie ingrediencje eliksirów, ewentualnie dary dla bóstw. (Fot. Piotr Horzela)
15. BOLIWIA, Sucre. Wreszcie. Świeżość pierwsza klasa! (Fot. Piotr Horzela)
16. BOLIWIA, Sucre. Po tym spacerze na tyle zgłodniałem, że… gotowanie sobie odpuściłem. Może jednak kupię coś od koleżanki… (Fot. Piotr Horzela)
17. BOLIWIA, Sucre. … a może kolega mi coś poleci? (Fot. Piotr Horzela)
18. BOLIWIA, Sucre. Niech będzie sopa de mani (czyli zupa z fistaszków) i chorizo (czoriso – kiełbaski) z papas fritas (frytki). (Fot. Piotr Horzela)
19. BOLIWIA, Sucre. Sok naturalny czy sałatka z owoców? Sok. Więcej nie uniosę. (Fot. Piotr Horzela)
20. BOLIWIA, Sucre. Jeszcze czekoladka w kieszeń, na później, na wieczór znaczy. (Fot. Piotr Horzela)
21. BOLIWIA, Sucre. Mimo że wieczorem mogłem zjeść kolejny obiad w nocnej części mercado, postanowiłem zjeść pastela z białym serem i popić to ciepłym kakao. Nie, nie takim rozpuszczalnym. Takim z łusek kakaowca. (Fot. Piotr Horzela)
Komentarze: Bądź pierwsza/y