Trudno nie zakochać się w tym fascynującym regionie Indii położonym na pograniczu Himalajów i Karakorum. Odkąd wjechaliśmy na teren Ladakhu jesteśmy zauroczeni tutejszymi krajobrazami.

Ladakh zachwyca swoimi krajobrazami. (Fot. Andrzej Juda)
Ladakh to położony na dużej wysokości pustynny region z roślinnością występującą jedynie w dolinach rzek. Tam też usadowiły się malownicze wioski zamieszkałe przez ludność pochodzenia tybetańskiego. To ziemia licznych buddyjskich klasztorów zwanych gompami, buddyjskich stup (czortenów) i długich murków modlitewnych (mani). To prawdziwa perełka, którą polecić można każdemu, kto chce zobaczyć jeden z ostatnich fragmentów wielkiego kulturowego dziedzictwa Tybetu.

W dolinach rzek rozlokowały się malownicze wioski. (Fot. Andrzej Juda)

W dolinach rzek rozlokowały się malownicze wioski. (Fot. Andrzej Juda)

Region został otwarty dla turystów w roku 1974. Najdogodniejsze połączenie lądowe z Delhi, a dokładniej 475 kilometrowa droga Manali – Leh, została udostępniona dla ludności dopiero w latach 80. XX w.

Droga ta wiedzie przez trzy wysokie przełęcze: Baralacha (4800 m n.p.m.), Lachlung (5065 m n.p.m.) i Taglang (5329 m n.p.m.), które na początku października zasypywane są śniegiem. Z drogi można korzystać jedynie od lipca do września.

Przebycie tej zawieszonej w przestworzach trasy gwarantuje mocne przeżycia. Należy jednak pamiętać, że wspomniana droga nie należy do bezpiecznych. Balansowanie nierzadko na krawędzi przepaści powoduje skrajne reakcje turystów. Część osób zafascynowanych widokami nie rozstaje się z aparatem podczas, gdy pozostali myślą tylko o szczęśliwym dotarciu do celu.

Leh – stolica Ladakhu

Po przybyciu do Leh rozglądam się za odpowiednim hotelem. Zapominam, że pobyt w leżącym na wysokości 3 500 m n.p.m. mieście wymaga należytej aklimatyzacji. Dwudniowa podróż przez przekraczające 5 000 metrów przełęcze nie przyzwyczaiła mojego organizmu do rozrzedzonego powietrza. Po chwili intensywnego poszukiwania noclegu moje płuca dopominają się większej ilości tlenu. Boli mnie głowa, szybko oddycham i muszę przez dłuższą chwilę odpocząć.

Klasztor Thiksey. Ladakh, Indie

Lamaistyczny klasztor Thiksey założony został w XV wieku. Jest podobny do pałacu Potala w Lhasie. (Fot. Andrzej Juda)

Zatrzymujemy się w hotelu Siddhharta mając (w przeliczeniu za kilkanaście złotych) do dyspozycji pokój z łazienką i TV. W mieście widać tłumy turystów z całego świata. Co chwilę spotykamy zorganizowane grupy docierające samolotami z Delhi, co wpływa na wyższe ceny towarów, zwłaszcza pamiątek i sprzętu turystycznego.

W mieście handel skupia się wzdłuż głównej ulicy i odbywa się zarówno w znajdujących się tam sklepach, jak również na chodnikach oraz wokół całkiem sporego bazaru. Leh stanowi duży ośrodek handlowy, będąc jedynym większym miastem w regionie. Także przed wiekami był wielkim centrum handlowym Azji Środkowej, przystankiem na trasie Jedwabnego Szlaku.

Zwiedzamy stare miasto zlokalizowane u podnóża ogromnego Pałacu Królewskiego. Do lat 30. XIX w. stanowił siedzibę rodziny królewskiej Ladakhu, która później została pozbawiona godności królewskiej i przesiedlona do leżącej po drugiej stronie Indusu miejscowości Stok.

Budynek jest stopniowo restaurowany. Wspinamy się labiryntem krętych uliczek starego miasta ze zdziwieniem stwierdzając, że te ubogo wyglądające budynki są zamieszkane. W większości są koloru piaskowoszarego i zlewają się z szarością jałowej ziemi, znacznie się różniąc od pomalowanych na biało glinianych domów okolicznych wiosek.

Ladakh, buddyjski klasztor w Hemis

Klasztor w Hemis jest jedną z najczęściej odwiedzanych w Ladakh świątyń. (Fot. Andrzej Juda)

W tej części miasta w oddaleniu od bazarów i całego zgiełku kipiącego życiem ośrodka handlowego panuje cisza. Wreszcie możemy się wczuć w atmosferę dawnego miasta. Wspinamy się coraz wyżej, tak by przed zachodem słońca zobaczyć panoramę otoczonego górami płaskowyżu. Dopiero z góry widzimy, że w Leh rośnie mnóstwo drzew wyrastających wysoko ponad zabudowania miasteczka, a rozległa plama zieleni zajmuje sporą część krajobrazu.

Daleko po drugiej stronie doliny Indusu widać wielkie ośnieżone szczyty gór Zanskar stanowiące główne pasmo Himalajów i barierę nie do pokonania dla opadów monsunowych. Ladakh jest bowiem krainą na pograniczu Himalajów i Karakorum, gdzie monsun nie dociera, a między lipcem i wrześniem panuje piękna słoneczna pogoda.

Rozkoszując się widokami i niezmąconą ciszą dochodzi do nas głos wzywający wiernych do modlitwy, którego w tym miejscu najmniej spodziewaliśmy się. Głos muezina z pobliskiego meczetu uświadamia nam, że w Leh żyje spora mniejszość muzułmańska. Indie to mieszanka kultur, która daje znać nawet w tak na pozór jednorodnym regionie jak buddyjski Ladakh.

Święto w klasztorze Hemis

W Ladakhu ulokowało się wiele klasztorów buddyjskich tzw. gomp, z których najczęściej odwiedzane są klasztory w Hemis, Lamajuru, Thiksej, Alchi i Spituk. Klasztor w Hemis uważany jest za największy i najbogatszy. Słynie nie tylko z dużego księgozbioru tekstów buddyjskich ale przede wszystkim z powodu ściągającego tłumy turystów i pielgrzymów dwudniowego święta – Hemis Tsechu.

W trakcie jego trwania nie ma najmniejszych problemów z dotarciem do gompy. Z dworca w Leh odchodzą co chwilę autobusy, które w przeciągu godziny docierają do wioski Hemis.

Przed gompą panuje tłok i typowa odpustowa atmosfera. Setki pielgrzymów i turystów okupują kramy z pamiątkami i naprędce sklecone jadłodajnie serwujące typowe tybetańskie potrawy jak np. słynne pierożki momo. Aby wejść na teren klasztoru trzeba zapłacić trzydzieści rupii. Wokół klasztornego dziedzińca tłum ludzi próbuje znaleźć najlepsze miejsce do oglądania zapowiadanego widowiska.

Tymczasem w klasztorze trwa jeszcze pudża. Pomruk recytowanych modlitw i wtórujących im instrumentów skłania nas do wejścia do dukhangu, wielkiej sali z rzeźbionymi kolumnami, gdzie trwają jeszcze modlitwy. Ściany sali wypełnione są zdobionymi thangami, malowidłami bóstw i tantrycznymi mandalami. W środku jest małe grono turystów, którzy w podnieceniu starają się zrobić jak najwięcej zdjęć. My również ulegamy tej gorączce. Na szczęście mnisi traktują nas z życzliwością i pobłażliwością.

Po sesji zdjęciowej wsłuchujemy się w mantry śpiewane przy akompaniamencie bębnów, przerywane co chwilę przez prowadzącego ceremonię lamę. Po skończonych modlitwach wszyscy mnisi wychodzą na plac przed klasztorem gdzie w tradycyjnych strojach dają widowiskowe, barwne przedstawienie.

Wykonywane przez młodych mnichów rytualne tańce, przedstawiają zwycięską walkę krzewiciela buddyzmu w Tybecie z VIII w. z miejscowymi bóstwami i demonami. Dzięki jego działalności około roku 779 król Tybetu ogłosił buddyzm religią państwową. Region zachował do dzisiaj buddyjskie dziedzictwo, tak bardzo zagrożone na terenie Tybetu zajętego w 1951 r. przez Chiny.

Krótka historia regionu Ladakh

Ladakh to dawne buddyjskie królestwo położone po północnej stronie głównej grani Himalajów, w północno zachodniej części Indii. To region odosobniony, ograniczony wysokimi przełęczami, z których jedna (Khardung – 5360 metrów) jest jedną z najwyżej położonych dróg samochodowych na świecie.

Należąc geograficznie, kulturowo i historycznie do Tybetu Ladakh został w 1834 r. podbity przez maharadżę Dżammu, który dziesięć lat później powiększył swe włości odkupując od Kompanii Wschodnioindyjskiej Kaszmir. W ten sposób, po odzyskaniu przez Indie niepodległości, Ladakh stał się jego częścią, choć krajobrazowo i kulturowo należy do Tybetu zajętego w 1951 r. przez Chiny.

* * * * *

Podróżujesz? Chcesz się podzielić swoimi opowieściami z innymi? Marzysz o tym, by Twój tekst znalazł się w książce podróżniczej? Zapraszamy do udziału w konkursie Opowieści spoza utartego szlaku.

Andrzej Juda

Prawnik i historyk. Doktorant historii. Z zamiłowania podróżnik.

Komentarze: 8

Robert Robb Maciąg 20 lipca 2011 o 11:26

Pozdrawiam ..mam kilka uwag forrrrmalnych :-)
Ta fotka na górze to nie pałac w Leh a klasztor w Tiksey :-)

Budowę Pałacu w Leh rozpoczęto w 1553 a Potalę w 1645 wię  pałac w Leh nie jest wzorowany na Potali :-) przynajmniej nikt nie wie czy tak było ….A przełącz Khardung La nie jest najwyższą drogową bo nie ma 5606 . .co potwierdzi każdy GPS. Hindusi się pomylili ale cisną w zaparte :-)http://en.wikipedia.org/wiki/Khardung_Latakie moje 3 grosze .. przyajzne oczywiscie :-)RRM

Odpowiedz

    g. 21 lipca 2011 o 7:23

    o kurcze, to tak można? :)

    zmieniłem podpis pod thiksey raz jeszcze
    właśnie :D

    Odpowiedz

Grzegorzzz 20 lipca 2011 o 12:59

dzięki mądralo :)

Odpowiedz

    Robert Robb Maciąg 20 lipca 2011 o 21:18

    well . .wciąż nie zgodzę się że klasztor Thiksey był budowany na podobieństwo Potali. Bo jest zwyczajnie starszy :-)
    W przewodnikach wypisują, że przypomina .. a powinno być odwrotnie. 
    Z resztą mało kto wie, że buddyzm do Tybetu przywędrował właśnie z Ladakhu.
    A przełęcz Khardung NIE JEST najwyższą asfaltówką na świecie. Są wyższe właśnie w Tybecie … 
    Pozdrawiam i milknę …. chyba :-)

    Odpowiedz

Admin wen 21 lipca 2011 o 8:43

to ja jeszcze dodam, że Tanglang la

Odpowiedz

Edyta 31 października 2011 o 21:27

Piękne miejsca i ludzie – też tam byłam i podobne rzeczy przeżyłam – miło było czytać i wszystko sobie przypomnieć :))

Odpowiedz

Ewa 29 maja 2014 o 13:18

Ciekawe jest to, że są jeszcze miejsca na świecie w górach których nie zapełniają tłumy turystów, ludzi żądnych posiadania tego, co mają zdobywcy, szczytów i przestrzeni, sławy.

Odpowiedz

Wlodek 25 sierpnia 2016 o 11:51

Ladakh to jedno znajciekawszych miejsc w Indiach. Niestety jest dość drogi.
Z drugiej strony to dobrze, że nie jest zbyt zorganizowany, gdy,atraciłby swój urok.
Szkoda też, ze jego tybetańska kulura zanika. Widać, że miejscowi w biznesie nie wytrzymują konkurencji też zresztą miejscowych muzułmanów.
Parę słów więcej: indie-wyprawy.bloog.pl

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.