Kazimierz Nowak zmartwychwstał
11 styczeń 2012, pedałujemy poprzez nie do końca zimowy Poznań, od dworca głównego ku ulicy Lodowej. Już tuż-tuż, ostatni zakręt i naszym oczom ukazuje się dzisiejszy jubilat – Kazimierz Nowak ubrany w charakterystyczną biało-brązową koszulkę projektu AfrykaNowaka.pl.
Realnej wielkości postać stoi przy swoim żelaznym rumaku – niezniszczalnym rowerze Brennabor, pod bramą jednej z kamienic. Przez moment patrzy na nas jak żywy, prawdziwy z krwi i kości Kazik… dopiero, gdy emocje topnieją oswajamy się z tekturowym manekinem. To właśnie na ulicy Lodowej 28, po powrocie z pięcioletniej afrykańskiej wyprawy zatrzymał się Kazimierz Nowak. Dokładnie dziś obchodziłby swoje 115 urodziny…
Dzięki uprzejmości obecnego lokatora możemy poczuć jak mieszkał duchowy przewodnik naszych podróży rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Przekraczamy wytarty próg oryginalnych drzwi, sprawdzamy ciepło kaflowego pieca i kuchni z żeliwną płytą… Tak namacalnie! To już finał sztafety AfrykaNowaka.pl, od 799 dni szperamy i odkrywamy ślady, ludzi, miejsca ze zdjęć, fragmenty Książki… Jeśli to koniec, co dalej koncentrować będzie podróżnicze działania blisko stu dwudziestu osób, które bezpośrednio wzięły udział w przedsięwzięciu? Tylko czy to faktycznie koniec, gdy złapało się afrykańskiego bakcyla a Kazik odcisnął się głęboko w pamięci?
* * * * *
Kiedy 4 listopada 2009 roku, dokładnie w 78. rocznicę wyruszenia Kazika do Afryki, rozpoczęliśmy sztafetę jej koniec był mgliście odległy. O czym myślał każdy z nas przemierzając pierwszy odcinek Nowakowej trasy, z Boruszyna do Poznania, wbrew przeciwnościom losu walcząc z zimnym „wmordewindem” i śniegiem?
Czy o Nowaku, jego podróży i tym, co zamierzamy zrobić dla jego pamięci projektem AfrykaNowaka.pl? Może wyobrażaliśmy sobie nasze przyszłe etapy w sztafecie i afrykańskie przygody? Może martwiliśmy się o czyhające gdzieś tam niebezpieczeństwa, a może upajaliśmy się zawczasu przednią zabawą na Czarnym Lądzie, może marzyliśmy o podróżniczej sławie i rozgłosie, o wyczynie sportowym i nagrodach, o wywiadach, fleszach i telewizji, może o praktycznych aspektach przyszłej podróży, a może o głodzie, AIDS, konfliktach zbrojnych i innych problemach Afryki? Może te kilkadziesiąt osób pedałujących wtedy do Poznania myślało o tym wszystkim i Bóg jeden wie o czymże jeszcze, a może zmagając się z trudnościami drogi nie myślało wcale? Byle tylko dotrzeć do celu! Tak czy siak toczyło się to wszystko przez Nowaka…
* * * * *
Po przeszło dwóch latach od tamtych chwil ponownie spotykamy się na poznańskim dworcu. Poranny pociąg z Paryża przywozi ekipę przedostatniego etapu AfrykaNowaka.pl, która przejechała z portu w Marsylii rowerem przez Francję i dalej koleją do Polski. Zebranych na dworcu nowakomaniaków witają władze miasta Poznania, uczniowie z gimnazjum im. Kazimierza Nowaka rozdają uczestnikom sztafety własnoręcznie zrobione kwiaty, i żywiołowym powitalnym performansem wypełniają dworcową halę echem swojego patrona.
Jest radio i telewizja, błyskają flesze, płyną z ust słowa wywiadów. Przy kasach biletowych prezentowana jest wystawa sztafetowych zdjęć z Afryki lat 2009-2012 oraz historia niezwykłej podróży Kazimierza Nowaka przez Czarny Ląd w latach 1931-1936. Na koniec oddajemy hołd wielkiemu człowiekowi przy poświęconej mu tablicy pamiątkowej i ruszamy z poznańskiego dworca w ostatni etap AfrykaNowaka.pl: przez Cmentarz Górczewski, gdzie w 1937 roku pochowano Nowaka i dalej przez wspomnianą już ulicę Lodową w kierunku Boruszyna.
Tuż za Poznaniem mijamy dwa dziki spacerujące po lesie i absolutnie niezważające na naszą obecność. Cudowne spotkanie na koniec sztafety i retrospekcja przygód na Czarnym Lądzie, gdzie nieraz stały przed nami i afrykańskie dzikie świnie – guźce, jak też cała plejada innych stworzeń: słonie i żyrafy, lwy i lamparty, antylopy i gazele, nosorożce i bawoły, hipopotamy i krokodyle, jaszczurki i węże, ptaki i motyle… muchy tse-tse i komary…
I tak jak Nowak niejednokrotnie chorowaliśmy na malarię. Przemierzaliśmy pustynie i puszcze, bagna i sawanny, spływaliśmy wielkimi rzekami i wdrapywali na wysokie góry, rowerem i pieszo, łodzią, konno, czy też na wielbłądzie, drogami i bezdrożami… byle jak najwierniej Nowakowymi śladami, 33 i pół tysiąca kilometrów przez: Libię Kadafiego, Egipt, Sudan na chwilę przed secesją Sudanu Południowego, Ugandę, wschodnie rejony Demokratycznej Republiki Kongo, Ruandę, Kongo DR, Zambię, Zimbabwe aż po Przylądek Igielny w RPA, i z powrotem przez Namibię, Angolę, i ponownie, tym razem pieszo i kajakami przez Demokratyczną Republikę Konga, Kongo Brazzaville, Republikę Środkowoafrykańską, Czad, Niger, Maroko i Tunezję.
Odbyły się także etapy specjalne w Polsce, na Ukrainie i we Francji. Na trasie powiesiliśmy blisko 80 tabliczek pamiątkowych, przybliżaliśmy historię podróży Kazimierza Nowaka w mediach przynajmniej 18 odwiedzonych przez sztafetę krajów Afryki.
* * * * *
Czy to już koniec? Z pewnością nie, wciąż jeszcze pozostało sporo Nowakowych śladów do eksploracji i pole do detektywistycznych dociekań. Ponadto zrodziło się wiele pomysłów i indywidualnych inspiracji, powstało Stowarzyszenie Afryka Nowaka, zaś afrykańska wyprawa wpłynęła na jej uczestników, nieraz dokonując głębokich życiowych przemian.
W przypadku naszym, to znaczy Pająka i Agi, dzisiejsze wydarzenia to jedynie swoiście symboliczne zakończenie. Podróż śladami Nowaka przez Sudan, Sudan Południowy i Ugandę przemieniła Afrykę w nasz obecny dom. Po przekazaniu sztafetowej książeczki-pałeczki ekipie etapu Kongo DR Goryle we mgle wróciliśmy do Sudanu Południowego. Od blisko dwóch lat na naszych oczach dzieje się najnowsza historia Afryki, przyglądaliśmy się m.in. secesyjnemu referendum Sudanu Południowego (9-15 styczeń 2011), a następnie świętowaliśmy niepodległość tego najmłodszego państwa świata (9 lipiec 2011).
Przy okazji pamiętamy także o Kazimierzu Nowaku odwiedzając miejsca z nim związane, których nie byliśmy wstanie zobaczyć w trakcie trwania naszego etapu. Na misji katolickiej w Rejaf Wschodnim powiesiliśmy kolejną tabliczkę pamiątkową, przejechaliśmy trasę z Dżuby przez Yei do granicy z Kongiem DR, zaś z okazji drugiej rocznicy startu sztafety AfrykaNowaka.pl wybraliśmy się w Góry Imatong zdobyć najwyższy szczyt Południa – Mt. Kinyeti…
* * * * *
Wróćmy jednak do finału sztafety w Polsce. Po przejechaniu przeszło 70 km dotarliśmy do Boruszyna, gdzie udaliśmy się pod dom, w którym ongiś mieszkał Kazik z rodziną. Następnie uczestnicy i sympatycy AfrykaNowaka.pl zebrali się w ośrodku kultury, gdzie nastąpiło oficjalne podsumowanie projektu, po czym seria(l) pokazów zdjęć i filmów ze wszystkich etapów sztafety.
Prezentacje trwały aż do czwartej nad ranem, zaś rozmowy kuluarowe, w których bez wątpienia zrodziły się nowe pomysły, jeszcze dłużej. Tak oto wyglądał finał podróżniczego projektu, który połączył we wspólnym działaniu tak wiele różnych osobowości. Najprawdopodobniej to niezwykły precedens w polskich kręgach podróżniczych. Dotarliśmy do mety sztafety, ale nie wydaje mi się, aby równało się to z końcem AfrykaNowaka.pl, czy też inicjatyw związanych z Kazimierzem Nowakiem. Sprawdźcie sami na www.AfrykaNowaka.pl oraz www.KazimierzNowak.pl.
Komentarze: Bądź pierwsza/y