76 dni przez pustynne góry Iranu
Pamiętam dobrze co było pierwszym impulsem do tej wyprawy. Zimą 2011 roku przechadzałem się ulicami Qom, irańskiego miasta, będącego jednym z najważniejszych centrów religijnych w tym kraju. W pewnej chwili podszedł do mnie młody mężczyzna i płynnym angielskim spytał co tu robię, skąd jestem…
Zwróciłem uwagę nie tylko na jego świetną znajomość języka, ale i strój. Nosił rodzaj niezwykle szerokich spodni, których nogawki łopotałyby na każdym silniejszym wietrze, gdyby taki powiał.
– Zastanawia cię czemu jestem tak ubrany? Jestem Lurem, pochodzę z gór Zagros na zachodzie – powiedział.
I to było ziarno, które zasiane, wydało plon po czterech latach.
Jakiś czas później, wracając myślami do Iranu, przeglądałem mapę tego kraju. Zagros… Potężny łańcuch górski ciągnie się przez całą zachodnią część kraju, na długości około tysiąca sześciuset kilometrów. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, by połączyć moja pasję do podróżowania, fotografii i długich wędrówek górskich, i spróbować przejść cały Zagros podczas jednego, długiego marszu. A przy okazji dotrzeć do ludzi żyjących w tych górach, poznać ich i opisać ten rzadko odwiedzany region.
1 października 2014 roku znalazłem się w miejscowości Tabriz, w północnym Iranie, skąd zacząłem marsz. Idąc za wskazaniami starych, sowieckich map topograficznych, przemierzałem pustynne pasma górskie, zmagając się z brakiem wody, upałem, mrozem, psami pasterskimi i policją. Spotykałem ludzi, których opowieści pokazywały mi nowe, nieznane oblicze Iranu. Po siedemdziesięciu sześciu dniach w drodze i przejściu około dwóch tysięcy trzystu kilometrów przez całą długość Zagrosu stanąłem nad Oceanem Indyjskim.
Zapraszam do obejrzenia kilkunastu zdjęć z wyprawy przez Iran. A o tym, jak przejść Iran na piechotę i wrócić w jednym kawałku, opowiem w kilkunastu miejscach Polski już niedługo. Zapraszam!
Tu znajdziecie listę najbliższych pokazów Łukasza: Najbliższe wydarzenia
Komentarze: 4
Wojciech 1 lutego 2015 o 19:35
Zawsze jak czytam o kolejnej wyprawie Łukasza to chce mi się zostawić autostop czy rower i ruszyć przed siebie o własnych-własnych siłach. Świetna wyprawa, gratulacje!
OdpowiedzJagoda 7 lutego 2015 o 15:11
Podróż w kolorach ziemi :) – no, może oprócz bajkowych kolorów lokalnych przypraw. Nieiwelu jest śmiałków zapuszczających się w bezludne tereny suchego Zagrosu.
OdpowiedzDawid 15 lutego 2015 o 15:48
Cudowne przeżycie… Ja mam za sobą „jedynie” wycieczkę poprzez Meksyk, choć raczej standardową. Zazdroszczę możliwości takiego spędzania swojego życia
OdpowiedzRafał Żurkowski 1 kwietnia 2015 o 12:15
Super zdjecia , opowieść na Bonawenturze też!
Odpowiedz