Byłem pierwszy, jesteśmy naj… (tu można dodać cokolwiek), nasza super wyprawa zasługuje na milion dolarów i chcemy sponsora, gdyż dokonamy rzeczy niezwykłych… Uff, bardzo to lubimy w redakcji, chociaż czasem, przyznam szczerze, chce się nam troszeczkę śmiać. Mamy za to swoje typy, którym dalibyśmy nawet po dwie bańki zielonych na wycieczkę. Tyle, że nigdy takiej kasy nie będziemy mieli. Obawiam się też, że oni nigdy o nią nie poproszą.

Tak na poważnie to nie mamy nic do poszukiwania sponsorów i tym podobnych eksperymentów. Skoro to pomaga w podróżowaniu i spełnianiu marzeń – proszę bardzo. Tylko to NAJ nas czasem trochę drażni. Bo NAJ to był Kazimierz Nowak jak jechał rowerem przez Afrykę osiemdziesiąt lat temu, a nie… (no tutaj sobie wstawcie co chcecie)

Robb i Ania pokonują pełna niebezpieczeństw Martwą Drogę Kaczawską.

Więc czasami się śmiejemy, bo przecież śmiech to zdrowie. A jak do tego wypijemy po dwa piwka, albo jakieś inne coś, to zdarza się nam włączyć rzeczy, od których gęby cieszą się nam jeszcze bardziej. Bo to proszę państwa są historie o prawdziwych twardzielach, o przygodach życia, których Ekstremum to drugie imię, o najprawdziwszych Ekspedycjach przez tak potężnie E, że obok nie ma nawet miejsca na logo sponsora na wyprawowej koszulce.

Dlatego najwyższy czas się z Wami nimi podzielić.

Krzaki Extrim Expedyszyn, czyli Martwa Droga Kaczawska

Zacznijmy od Robba, jego przeuroczej żony Ani i córeczki Poli, która dzielnie towarzyszy dwójce odkrywców w aninym brzuchu. Oraz od ich pionierskiej ekspedycji Martwą Drogą Kaczawską.

Wiadomo, że były inspiracje, że sami by na pomysł nie wpadli (bo jak to robić wyprawę bez rowerów, nie Robb?), ale i tak się liczy. Plusy za wytrwałość, za walkę do samego końca i super fajne ekspedycyjne buty od sponsora, bo też byśmy takie chcieli.

Kiedyś ten szlak kolejowy wybudowali Niemcy, którzy przez zawieruchy wojenne zostali stąd wypędzeni… Co było dalej? Zobaczcie sami:

Extreme Hołda Expedition

To dopiero hardkor. Ale nie ma się co dziwić, bo Michał i Kamil to Ślązaki na schwał, a i żaden w ciąży nie jest, to sobie mogą pozwolić na więcej, niż łażenie po torach. Więc jest hołda do zdobycia, a po drodze dżungla, i w tej dżungli dzikie zwierzęta, psy i koty, nie wiadomo co nas tam zaatakuje.

Są też dziwne głosy i potężne skały do pokonania, odczuwalna temperatura spada do minus siedemdziesięciu, a brak tlenu w najwyższych partiach sprawia, że chłopaki przez ostatni tydzień muszą wdrapywać się na wdechu. Nie poddają się jednak, robią w końcu wspólnie Łaziski Festiwal Górski „Pod Górę”, teorię zdobywania szczytów mają doskonale rozpracowaną. Jak im idzie w praktyce – zobaczcie sami. Tylko uważajcie, bo poziom absurdu momentami wielokrotnie przewyższa szczyt zdobywanej hołdy.

Kajak Absurd Expeditions

Jeśli już o absurdach mowa to Kajak Absurd Expeditions samą nazwą rozkłada wszystkich znanych nam podróżników, backpackerów, eksploratorów, odkrywców i mitomanów na łopatki. Nie wiem czy jest sens w ogóle coś o nich pisać, bo jaki jest sens w pisaniu o czymś co jest absurdalne, nieodpowiedzialne i przy tym z góry skazane na sukces. Czy tam jego brak…

Piąteczka dla Przemka za Włóczykija (to ten marynarz z dredami, Przemek znaczy, nie Włóczykij) i druga za karczowanie strumienia maczetą.

No to teraz obejrzyjcie sobie balladę, a później poszukajcie reszty ich superprodukcji.

A jak macie coś jeszcze to wrzucajcie linki w komentarzach… Strzelimy sobie po dwa bro i będziemy oglądać z rozdziawionymi gębami!

Grzegorz Król

Ostatnio jeździł motocyklem po Bałkanach, ale nic o tym nie napisał. Robi Peron4 i bardzo lubi podróże.

Komentarze: Bądź pierwsza/y