Baza widziana z góry, to małe żółte kropeczki leżące na skraju białej rzeki. W każdej żółtej kropeczce jeden wspinacz z podobnym marzeniem jak moje – zdobyć Czo Oju. Ale w moim namiocie leżały jeszcze narty.
O wyprawie Cho Oyu 8201 – Ski Expedition 2014 przeczytacie tutaj: Chłopak z Wetliny zjeżdża z Czo Oju. Znajdziecie tam też film o Olku i jego wyczynie. A poniżej galeria zdjęć.
1. HIMALAJE, Czo Oju. Ruszyłem do góry z C1 z ekwipunkiem do założenia C2. Łatwo nie było, ciężki plecak, słaba aklimatyzacja. Do C2 nie doszedłem. Rozbiłem się w tym miejscu. Nikogo dookoła.
Tylko ja, góry i przepiękny zachód słońca. (Fot. Olek Ostrowski)
2. HIMALAJE, Czo Oju. Od C1 zaczyna się śnieg. Gdy dotarłem tutaj za pierwszym razem mój namiocik był jednym z pierwszych. Z czasem obóz rozrósł się do sporych rozmiarów. (Fot. Olek Ostrowski)
3. HIMALAJE, Czo Oju. Baza widziana z góry, to małe żółte kropeczki leżące na skraju białej rzeki. W każdej żółtej kropeczce jeden wspinacz z podobnym marzeniem jak moje. – zdobyć Czo Oju. Ale w moim namiocie leżały jeszcze narty. (Fot. Olek Ostrowski)
4. HIMALAJE, Czo Oju. Lodowiec, wzdłuż którego prowadziło podejście do C1 (6400 m n.p.m.), przywierał bardzo ciekawe formy. Podczas trzeciego wyjścia aklimatyzacyjnego miałem na tyle siły i chęci żeby zrobić sobie zdjęcie z samowyzwalacza w tej pięknej okolicy. (Fot. Olek Ostrowski)
5. HIMALAJE, Czo Oju. Chociaż bez człowieka wygląda to jeszcze lepiej :) (Fot. Olek Ostrowski)
6. HIMALAJE, Czo Oju. Poranki w C1 były zazwyczaj bardzo mroźne. Słońce docierało tam dopiero długo po wschodzie z racji północno-zachodniej drogi podejścia. Nie chciało się wstawać i wychodzić z ciepłego śpiworka, chociaż dla pięknego widoku warto było. Z lewej w cieniu szczyt Czo Oju, z prawej w pierwszych promieniach słońca siedmiotysięcznik Pasang Lhamu Chuli. (Fot. Olek Ostrowski)
7. HIMALAJE, Czo Oju. Za to, jak już słońce wyłoniło się za ogromnej sylwetki Czo Oju, robiło się przyjemnie ciepło. W dni bezwietrzne aż za ciepło. Droga do C2 (7100 m n.p.m.) jest bardzo urozmaicona, a do szczytu ciągle daleko. (Fot. Olek Ostrowski)
8. HIMALAJE, Czo Oju. Pokonanie do góry zaporęczowanego seraka nie sprawiało większych trudności. Podczas zjazdu udało się bezpiecznie objechać to miejsce dość stromym terenem. (Fot. Olek Ostrowski)
9. HIMALAJE, Czo Oju. Kolejne selfi, tym razem przy wielkiej szczelinie niedaleko C2. To miejsce przy zjeździe zostało pokonane małym objazdem bez ściągania nart. (Fot. Olek Ostrowski)
10. HIMALAJE, Czo Oju. Niezapomniane i samotne zachody słońca w C2 z widokiem na masyw Shisha Pangmy (daleko na horyzoncie z prawej). Zaraz po zachodzie temperatura gwałtownie spadała. (Fot. Olek Ostrowski)
11. HIMALAJE, Czo Oju. Po zachodzie słońca ubierałem co miałem i chowałem się w swojej „niebieskiej kapsule wolności”, jak nazwałem mój namiocik. Dobranoc. Kilka godzin snu i wyjście na atak szczytowy. (Fot. Olek Ostrowski)
12. HIMALAJE, Czo Oju. Poranek na ok. 7800 m n.p.m. – mroźno, zimno w palce u nóga ale jest pięknie i słońce się zbliża. Ziemia jednak jest okrągła :) (Fot. Olek Ostrowski)
13. HIMALAJE, Czo Oju. Szczyt, szczyt, szczyt! Za raz zacznę spełniać marzenie i mieć pod nartami cały świat. (Fot. Olek Ostrowski)
14. HIMALAJE, Czo Oju. Ponad chmurami podczas zjazdu. Wiele razy zatrzymywałem się, żeby złapać oddech i delektować się widokami i… znaleźć zgubioną podczas podejścia łapawicę. (Fot. Olek Ostrowski)
15. HIMALAJE, Czo Oju. Sprzęt narciarski, dwa obozy, śpiwór, kombinezon itp., czyli góra zjechana i posprzątana. Powolne zejście do bazy z C1 dzień po zjeździe ze szczytu. (Fot. Olek Ostrowski)
16. HIMALAJE, Czo Oju. Lodowiec… Niekończąca się droga do ABC. (Fot. Olek Ostrowski)
17. HIMALAJE, Czo Oju. Wejść na szczyt i z niego zjechać do C1 to jedno. Potem trzeba jeszcze wszystko znieść do ABC. Plecak zdjąłem raz, bo bałem się, że już go nie podniosę. Po drodze ekipa z Iranu poczęstowała mnie jakiem na twardo. Długi powrót, ale szczęśliwy i pełen pozytywnej energii. (Fot. Olek Ostrowski)
Komentarze: 4
gość 13 maja 2015 o 14:42
Koledzy, Koleżanki
Olek Ostrowski aktualnie przygotowuje się do kolejnej wyprawy na Gasherbrum II.
OdpowiedzWesprzyjmy jego projekt na https://polakpotrafi.pl/projekt/gasherbrum
rangzen 14 maja 2015 o 23:16
Świetne foty i generalnie całkiem fajna akcja… Dobrego zjazdu z kolejnych szczytów!
Odpowiedzmsadurski 15 maja 2015 o 21:36
Z ciekawosci fotograficznej – afaik zdjecia robione byly robione Olympusem PENem E-PL3 i fiszaem Samyanga. Wszystkie?
OdpowiedzNo i czy ci Iranczycy poczestowali istotnie jakiem na twardo (znaczy, suszonym?) czy to tylko literowka i chodzilo o jajko?
rangzen 27 lipca 2015 o 18:08
Jeszcze chwile przeglądając tego typu zdjęcia pomyślałem, że o tym zawodniku jeszcze świat bankowo usłyszy. Dzisiaj pomimo iż większość wciąż wierzy, że jakoś się stamtąd wygrzebie, to realne szanse i prognozy nie są zbyt optymistyczne. Nadzieja umiera jednak ostatnia…
Odpowiedz