Pierwszy raz w naszej podróży cały artykuł poświęcony będzie ciężarówkom. Bo pakistańskie ciężarówki równych sobie na świecie nie mają, stąd zasłużyły na specjalne wyróżnienie.

Pierwszy raz dotknąłem ciężarówki tuż za granicą z Iranem w Taftan. Oniemiałem. Patrzyłem z rozdziawioną paszczą, jak dostojnie z charakterystyczną dla siebie melodią wygrywaną przez setki dzwoneczków, przesuwają się zgrabnie te olbrzymie pojazdy. Kilka dni później w Quetta, przy custom office naszego hosta miałem ku temu jeszcze więcej możliwości. Siedziałem i gapiłem się jak zahipnotyzowany. To się chyba nazywa oczarowanie. Po kilku dniach, jak już się trochę przyzwyczaiłem zacząłem przyglądać się im uważniej, zwracać uwagę na detale, elementy z jakich wykonane są zdobienia etc. Wszystko to jednak było z boku, z zewnątrz. Wracając z Fairy Meadows napadła mnie myśl – złapiemy na stopa taką ciężarówkę. Długo się nie namyślając, mimo sprzeciwu naganiaczy i lokalsów, zatrzymaliśmy ciężarówkę na blachach z Pehawaru i wpakowaliśmy się do środka.

Dopóki nie ruszyliśmy byliśmy oszołomieni ilością zdobień wewnątrz kabiny – girlandy, dzwoneczki, frędzelki, kwiatuszki z papieru i inne. Jednak dopiero gdy nasz kierowca odpalił swoją „miłość” i nią ruszył, magia zadziałała z całą mocą. Ruchome części zdobienia zaczęły wydawać dźwięki i różnego rodzaju szelesty. Co prawda ciężarówka ta jechała dość wolno ze względu na wątpliwą jakość nawierzchni Karakorum Highway, to jednak strasznie mi się podobało. Mijały dni, a ja zacząłem drążyć temat – dlaczego tylko w Pakistanie można spotkać takie ciężarówki, skąd do diabła się to wzięło?

Pytałem kierowców, starszych i młodszych Pakistańczyków – nic. Zwykle padała odpowiedź: „Taka jest tradycja.” Ale skąd bierze się ta tradycja ciągle drążyłem. W końcu wpadłem na trop i zrozumiałem. Wiecie jak wygląda życie prawdziwego TIRowca? 28 dni jest w trasie, a dwa w domu. Często są to ludzie, dla których domem jest właśnie ciężarówka. Z biegiem czasu, prawie wszystkim jest ciężarówka. Nie inaczej jest w Pakistanie – trasę Karachi – Sost załadowana ciężarówka przy obecnym stanie trasy pokonuje się w około 18 dni. To tylko w jedną stronę, a w drugą? Wychodzi ponad miesiąc! Pakistańczycy więc traktują swoje ciężarówki jak miłość swojego życia, czyli jak kobietę. Przelewają na nią swoje uczucia, zdobią je, doglądają i rzadko kiedy oddają innym kierowcom do prowadzenia, bo to prawie jakby oddać swoją kobietę innemu mężczyźnie – nie godzi się! Wszystko nagle stało się dla mnie jasne. Wszystko zrozumiałem, ale nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się nowa teoria, od jednego ze starszych datą Pakistańczyków, na temat dzwoneczków.Podobno jadąca i dzwoniąca ciężarówka ma odstraszać nocne duchy. Fajne dla potrzeb opowieści, ale kłóci mi się to trochę z islamem i krytycznym podejściem jego wyznawców do takich zabobonów.

Faktem jednak jet, że nie spotkałem przez ponad dwa miesiące naszego pobytu w Pakistanie dwóch takich samych ciężarówek – powód jest jeden. Każda jest zdobiona w specjalnych warsztatach na specjalne zamówienie właściciela. To on wybiera sobie rodzaje i ilość dzwoneczków, frędzelków, materiał, z którego wykonane jest zadaszenie i przedni zderzak, a także ich kształt (czasem także paka w starszych modelach). Kolejna kwestia to wycinanie zdobień, malowanie, czasem wręcz kaligrafia i rzeźbienie w przedniej i tylnej części ciężarówki. Za tę pracę właściciele ciężarówek płacą między 1000$ a 8000$. Uwierzycie? To jednak nie koniec ciekawostek!

Tak jak w architekturze wykształciły się różne style np. w gotyku odpowiadające różnym krajom i regionom, tak zdobienia ciężarówek w Pakistanie też mają swoje różne style i np. dla ciężarówek z okolic Quetta i Peshawar charakterystyczne są rzeźbienia w drewnie, dla tych z Rawalpindi i Islamabadu – plastikowe dodatki, a dla tych z Karachi – ornamenty w kształcie wielbłądzich kości.

Co ciekawe ciężarówki pakistańskie doczekały się swojej ksywki. Została ona wymyślona przez Amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie, bo tam też te ciężarówki można często spotkać z racji sporych więzi obu krajów. Jingle Trucks (dźwięczące/dzwoniące ciężarówki), gdyż w czasie jazdy wszystkie dzwoneczki przymocowane do przedniego zderzaka, po bokach paki oraz z tyłu po prostu dzwonią lub dźwięczą jak kto woli.

Taka oto jest historia pakistańskich ciężarówek, wobec których nikt nie przechodzi obojętnie, i które stały się znakiem rozpoznawczym Pakistanu na całym świecie. Można je spotkać w całym Pakistanie, w części Afganistanu i północno-zachodnich Indii. Ciężko w Pakistanie spotkać za to nie ozdobioną ciężarówkę chyba, że są to okolice custom office w Sost, gdzie czekają na wyładunek ogromne chińskie kontenerowce – okropne, zimne i bezpłciowe.

Nawiasem mówiąc wśród właścicieli pakistańskich ciężarówek jest cicha rywalizacja, kto ma tę najpiękniejszą… ciężarówkę!

Andrzej Budnik

Lubi poznawać nowe miejsca, stykać się z nowymi kulturami - to go rozwija i zabija codzienną monotonię. Od połowy 2009 roku w trasie dookoła świata - LosWiaheros.

Komentarze: (1)

Ania 9 lutego 2010 o 19:47

Piękne!
Egipskie ciężarówki są także bardzo kolorowe, ale do pakistańskich im daleko.

Co do zabobonów poznałam głęboko wierzącego muzułmanina, który opowiadał mi o odczynianiu złych duchów. Ponoć w Koranie są specjalne sury wykorzystywane do tego celu, czyli coś musi być na rzeczy …

Odpowiedz