Pasikonik wśród Majów
Pasikoń był już pięć lat w drodze bez przerwy. Nie była to jednak podróż przed siebie i w nieznane, ale wielka długa podróż w znane i nieznane zarazem. Pasikoń po prostu nie rozstawał się ze swoim plecakiem i namiotem, pojawiał się to tu, to tam, czasem znienacka, czasem się zapowiedział.
Po Europie przemieszczał się autostopem jak studenci tramwajami po swoich miastach. Odwiedzał też inne miejsca – Rosję, Amerykę Południową, Północną Afrykę. Kiedy przejeżdżał przez Szczecin, jego dobra przyjaciółka Ewa zauważyła zmęczenie w jego oczach.
– Matko Boska zatrzymaj się na chwilę Pasikoń! Znajdź swoje miejsce, odetchnij, poukładaj się trochę – powiedziała.
Pasikonik wiedział, że miała rację, ale niełatwo było przyhamować pędzącą lokomotywę. Kolejne dwa lata spędził w drodze, aż w końcu roku 2012 dotarł do Meksyku. Plany miał inne, chciał udać się na południe do Chile, ale stało się inaczej. Zakochał się w mieście San Cristobal i… osiadł na dupsku!
Przez ostatnie siedem lat podróży potrafił zostać jedynie dwa miesiące w jednym miejscu, a w San Cristobal siedzi już dziesięć i pół miesiąca Proszę Państwa! Nie tylko dlatego, że Pasikoń potrzebuje chwilowego odpoczynku, nie tylko dlatego, że to miasto jest absolutnie wyjątkowe, głównie dlatego, że zaczął kręcić w Meksyku i Gwatemali swój kolejny film, tym razem o Czasie. Nie bez powodu bowiem znalazł się na Ziemi Majów w roku 2012. San Cristobal stał się jego domem, ale i bazą wypadową w różne miejsca, gdzie nasz bohater mógł dowiedzieć się czegoś więcej na temat Kalendarza Majów i Nowej Ery Wodnika, w którą jako ludzkość weszliśmy z rokiem 2012.
Tu przeczytacie o tym co się wydarzyło w Meksyku: Koniec świata w meksykańskiej dżungli
Zapraszam na pierwszą relację i pierwszy zwiastun mojego filmu:
Komentarze: 3
Bartos 23 listopada 2013 o 18:41
Nie widzę sensu w publikacji tego typu tekstów, które kompletnie nic nie wnoszą.
OdpowiedzJeremy 25 listopada 2013 o 12:45
@Bartos, moze bo wielu rzeczy z tresci nie rozumiesz. Dla mnie bardzo ciekawy material. Bylem w Chiapas i jest to miejsce magiczne, jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzBartos 26 listopada 2013 o 20:34
Chyba Ty czegoś nie rozumiesz, a przede wszystkim nie przeczytałeś mojego postu ze zrozumieniem.
Odpowiedz