Pocztówki z Iranu. Czy chłopcy i dziewczęta tańczą razem?
Znów siedzimy na peronie. Tyle tylko, że autobusowym. Mimo usilnych starań, mimo dążeń trwających nieraz i z pół godziny, nie udało nam się jeszcze trafić na peron kolejowy. Ale to nic, transport autobusowy w Iranie też jest przyjemnie absorbujący.
Backpakerska legenda głosiła, że transport autobusowy w Iranie jest dobry i tani. Po dotychczasowych doświadczeniach wiemy, że jest tani i różnorodny. Bywa rozkosznie rozpieszczający, a bywa upierdliwie denerwujący. Nie ma jednak co narzekać, pod ręką są jeszcze do wyboru pociąg i autostop.
O ile kolejowych peronów nie udało nam się jeszcze pozwiedzać, o tyle mamy dowody na istnienie autostopu (i to nie tylko, gdy się łapie drogie auta). No i są jeszcze wszechobecne taksówki, będące często ostatnią, choć wciąż tanią, deską ratunku. W irańskich miastach polecamy korzystanie z komunikacji zbiorowej. Autobusy są podzielone na część męską i damską, więc czasem musimy do siebie krzyczeć, że to już ten przystanek przez co jest jeszcze śmieszniej. W Esfahanie w dodatku funkcjonuje system wypożyczalni rowerów miejskich, ale jeszcze go nie rozpracowaliśmy i jeszcze też nie odważyliśmy się włączyć rowerami w irański ruch kołowy.
Podróżowanie w Iranie ogólnie z resztą przedstawia się dość prosto. Nie ma większych problemów ze znalezieniem połączeń, hosteli, miejsca pod namiot, a już żadnych ze znalezieniem toalety. Całkiem nieźle ma się sprawa z targowaniem, bardzo polecamy. Załatwienie każdej z tych podróżniczych spraw wymaga nieco samozaparcia, głównie w kwestiach językowych, ale dostarcza dużo radości.
Nieco gorzej jest z jedzeniem. Na ulicach królują fast foody na wzór zachodni i czasem potrzeba chwili cierpliwości by znaleźć przybytek serwujący irańskie jadło. W malutkich kanciapach do wyboru najczęściej asz lub inna forma półpłynna bazująca na bakłażanie, kebab albo czelo mork – kurczak z ryżem szafranowym. Polecamy wszystko, szczególnie halim bademdżan dostarczający niezwykłych wrażeń smakowo – przeżuwczych. Wprost z ulicy można też kupić trójkątne sambusy. Za nieco bardziej tradycyjnymi potrawami trzeba udać się do restauracji. Nie są one z reguły ani nazbyt drogie, ani nadmiernie wysublimowane. Tak naprawdę jedyne co może nam tu dokopać w tym kraju to klimat i my sami.
Z Irańczykami bowiem egzystuje się nader sympatycznie. Połączenie zdystansowania z umiarkowanym zaciekawieniem względem nas jest przyjemne i nie męczące. Nikt nie krzyczy i nie namawia usilnie (poza taksówkarzami) na swoje usługi, czasem wręcz spotykamy się z totalnie uroczym olaniem naszej obecności i prób pozyskania jakichś dóbr. Ludzie skupiają się tu na swoich zajęciach, jednocześnie mając dla nas zawsze dużo życzliwości, czasu i cierpliwości gdy potrzebna jest pomoc. Kluczem do kontaktów jest szeroki uśmiech i kilka słów w farsi, które zawsze wywołują radość. Wiele osób zaczepia nas tylko po to by dowiedzieć się odpowiedzi na kilka pytań.
Oto jak przedstawia się standardowy Irański Kwestionariusz Podróżniczy:
Część podstawowa, zapoznawcza, nie wymagająca angielskiego.
- skąd jesteś?
- jaki jest twój zawód?
- co myślisz o Iranie?
Część odkrywcza, zadawana łamanym angielskim.
- dlaczego przyjechaliście do Iranu?
- jak masz na imię?
Część wywiadowcza, używana po ponad pół godzinie znajomości.
- jesteście przyjaciółmi? (do Norberta)
- czy przeszkadza ci noszenie chustki? (do Jagody)
- czy w Polsce chłopcy i dziewczęta tańczą razem?
Od czasu do czasu pojawiają się także pytania dodatkowe. Naszym ulubionym, póki co, jest: Ale jak wy robicie zakupy nie znając farsi? Jak wy w ogóle podróżujecie?!
Wyjaśniając: znamy kilka słów i dużo rysujemy. Albo mówimy po polsku i machamy rękoma. Działa :)
Pozdrowienia, machanie łapkami i buziaczki
przesyłają z Iranu
Jagoda i Norbert
Komentarze: 3
Wojtek 9 października 2012 o 12:23
Eeeej, wcale nie, „czy jesteście małżeństwem” należy zdecydowanie do najpierwsiejszych pytań! : D
OdpowiedzWojciech Przybylski 17 października 2012 o 0:26
Bardzo podobny kwestionariusz podróżniczy mają we wschodniej Turcji. Pytanie „co myślisz o Turcji (Kurdystanie)” zawsze brzmi „Turkey / Kurdistan good?”. Nieodmiennie pada też pytanie czy „Polonia good”.
Poważnie rysowaliście? :) Mnie się zdarzyło dotąd raz – i były to linie w powietrzu kreślone rękami => czyli skrzyżowanie ;)
OdpowiedzJagoda Pietrzak 20 października 2012 o 5:44
Poważnie. Rysowanie wprowadziliśmy w ramach urozmaicenia codziennych kalamburów :)
Odpowiedz