Marzenia znad kebaba
Od kilku lat jeżdżę po świecie z projektem Czujczuj i organizuję warsztaty z edukacji emocjonalnej dla dzieci. Z dorosłymi robię natomiast wywiady o ich marzeniach. Gdy okazało się, że jestem w ciąży i muszę przerwać podróż, postanowiłam kontynuować projekt w Polsce. Na pierwszy spacer wybrałam się do warszawskich sprzedawców kebabów.
Od kilku lat moją pasją jest projekt Czujczuj. Jeżdżę z nim po świecie i organizuję warsztaty z edukacji emocjonalnej dla dzieci. Z dorosłymi robię natomiast wywiady o ich marzeniach oraz zbieram charakterystyczne dla ich kultury przepisy kulinarne i bajki. Marzenia to dobry motyw, aby zacząć rozmowę i punkt odniesienia do wielu innych tematów. Najbardziej interesuje mnie to co dla wszystkich wspólne, a przecież wszyscy czujemy i marzymy.
Kiedy w grudniu zaszłam w ciążę i okazało się, że będę musiała przerwać moją kilkunastomiesięczną wyprawę po byłym ZSRR, postanowiłam kontynuować projekt w Polsce. I u nas nie brakuje dzieciaków, z którymi fajnie przeprowadzić warsztaty, fascynujących przepisów i bajek… A przede wszystkim licznych ciekawiących mnie światów – pytanie o marzenia może okazać się kluczem, który je otworzy i pozwoli je poznać. Począwszy od grup etnicznych,a skończywszy na bezdomnych czy drag quin. O czym marzą Łemkowie? A polscy Romowie? Kaszubi? Olendrzy?
Postanowiłam zacząć moje odkrywanie od warszawskich sprzedawców kebabów. Przyjechali z najróżniejszych stron – ciekawe jakie mieli motywacje, co myślą o Polakach i Polsce. Mnogość pytań mogłaby ich wystraszyć, ale mówić o marzeniach wszyscy lubią.
Jak do tej pory moi rozmówcy byli zachwyceni, że ktoś chce ich poznać. Rozgadywali się, wymienialiśmy się telefonami, częstowali „czym kebab bogaty”. Jeżeli akcja będzie się rozwijała to pod koniec będę tłustą kulką – naprawdę pysznymi kąskami nas raczą. W moich wędrówkach towarzyszy mi Michał Czarnecki, zaprosiłam go do projektu, bo robi świetne zdjęcia. Z czasem okazało się, że sam zadaje dużo pytań i na równi ze mną tworzy te wywiady.
Tęsknię za swobodnym życiem – Rami, 29 lat (Syria)
Który to u Ciebie miesiąc? Nic nie mów, szósty. Hahaha, co się dziwisz? Jestem z wykształcenia weterynarzem. A dokładnie inseminatorem, więc akurat na ciążach to się znam. Przyjechałem do Polski w 2003 roku, aby studiować na SGGW i tak już zostałem. Przeszkadza mi tu sporo rzeczy. Akurat na pracę nie narzekam (sprzedaję różne orientalne pierdoły przez internet, na kebaba tak tylko przychodzę), ale uważam, że Polacy za dużo piją, nie umieją się bawić bez alkoholu.
Tęsknię za swobodnym życiem w Syrii, tu wszystko jest skomplikowane – straszna biurokracja. Poza tym nie podoba mi się, że ludzie jedzą tyle wieprzowiny. Dziś się dowiedziałem, że nawet w jogurcie naturalnym dają wieprzowinę, tzn. żelatynę. To, że my jej nie jemy to kwestia religijna i kulturowa (w moim przypadku bardziej z przyzwyczajenia).
A co mi się podoba? Natura, ludzie… Chciałbym żonę Polkę, bo są bardziej otwarte. Jak rozmawiam z dziewczynami stąd to one wiedzą o czym mówię, a jak z Arabką to niekoniecznie. A co do marzeń… Wiesz, to trudna sprawa. Chciałbym spokojnie żyć z rodziną i aby w Syrii była zmiana i pokój. Trochę może pojeździć po świecie. A o niektórych marzeniach to lepiej w ogóle nie mówić.
Dobre jest lato i Wisła, można chodzić na ryby – Hasan, 35 lat (Syria)
Moje marzenie? Zostawić tu partnerkę i córkę i wrócić do Syrii. No żartuję – jakby był pokój to bym je zabrał. Córeczka wszystko rozumie po syryjsku. Tęsknię za rodziną, za mamą, siostrami. Kiedy jeszcze był pokój to jeździłem między Syrią a Polską, łatwiej było znieść tęsknotę. Na szczęście moi mieszkają teraz w Damaszku, tam są bezpieczni, nie narażeni na wojnę. Ludzie tu są niedobrzy- za dużo piją.
Dobre jest lato i Wisła, można chodzić na ryby. Żyję spokojnie- prowadzę ten bar z kebabem i sprowadzam orientalne dekoracje do wnętrz. W Syrii robiłem różne rzeczy: naprawiałem pralki, byłem asystentem dentysty. Czyli jak z zepsutą pralką albo zębem to do mnie. Mam dosyć wszystkich, którzy źle mówią o Arabach.
Chciałbym być bogatym – Alom, 30 lat (Bangladesz)
Chciałbym być bogatym człowiekiem. Przyjechałem do Polski rok temu żeby zarobić. Myślałem, że tu jest prostszy biznes, nie trzeba mieć tak dużo pieniędzy na rozkręcenie, jak np. w Niemczech. Poza tym pomógł mi przyjaciel, który już tu mieszkał. Chciałbym tu jeszcze popracować rok i wrócić z pieniędzmi do żony i córeczki, które zostały w Bangladeszu. Strasznie za nimi tęsknię, bo to bardzo daleko. Tam miałem rodzinną firmę, ale ciężko było się dorobić. Teraz też nie jest łatwo, bo wszystko przesyłam rodzinie. W Polsce ludzie są fajni, otwarci, życzliwi, ale nie podoba mi się kultura. Wszędzie tyle się mówi o seksie, a my jesteśmy muzułmanami.
Żeby moi bliscy mogli sobie na wszystko pozwolić – Roni, 27 lat (Bangladesz)
Marzę, aby mieć tyle pieniędzy, żeby przeżyć. Żeby moi bliscy mogli sobie na wszystko pozwolić. Bardzo tęsknię za żoną i synkiem, za przyrodą, za ludźmi. Ale moje dziecko ma dopiero dwa latka, a w Bangladeszu nie mogłem go i mojej żony utrzymać, bo tam nie było pracy, nic nie robiłem. A tu, jak to w Europie – są perspektywy. Mój wyjazd to szansa dla mojej rodziny. Poza tym mili ludzie, dobra kultura. Ale i tak ekonomia jest tu gorsza niż np. we Francji czy Italii. Ja wszystko co zarobię natychmiast przesyłam rodzinie, więc ekonomia to dla mnie bardzo duży problem.
Jestem i czuję się Arabem – Suhaib, 51 lat (Irak)
Moim marzeniem jest, aby pracować w zawodzie. W Iraku skończyłem elektrykę i inżynierię – pracowałem w tym ponad dwadzieścia lat. Tu sprzedaję kebaby, wiadomo, że nie jestem z tego zadowolony. Nie mogę teraz wrócić, bo w mojej ojczyźnie jest niebezpiecznie. Nie chodzi o pieniądze, bo w Europie też jest kryzys, tylko o niepewną sytuację. Gdyby to było możliwe to jeszcze dziś rzuciłbym wszystko i tam pojechał. No, może nie wszytko, bo tu mam partnerkę. I znajomych też mam… W końcu już 16 lat tu siedzę.
Podoba mi się, że jest pokój i bezpieczeństwo. Polska to jest dobry kraj (choć może inny prezydent lepiej by tym kontrolował). Ale wiesz, to jest inna kultura. Tu jest inaczej z pomaganiem sobie. Żyłem czterdzieści lat w Iraku i nie zmienię tego, że jestem i czuję się Arabem.
Kolejne rozmowy ze sprzedawcami kebabów na Czujczuj.blogspot.com
Komentarze: 5
Wojtek 10 lipca 2013 o 19:46
Świetny pomysł Ola, brawo : )
OdpowiedzPiotrek 10 lipca 2013 o 21:33
Wszystko fajnie, ale jak piszesz „Od kilku lat jeżdżę po świecie… gdy okazało się, że jestem w ciąży i muszę przerwać podróż…” to trochę wygląda jakbyś zaszła w ciąże przypadkiem i sama do końca nie wiesz gdzie i kiedy. Niektóre fragment tekstu są trochę dziwnie sformułowałane.
OdpowiedzMarcin S. Sadurski 11 lipca 2013 o 13:25
E, chyba sie czepiasz. Naprawde uwazasz, ze autorka powinna napisac dokladnie, gdzie, kiedy i z kim zaszla w ciaze, i ma to jakis zwiazek z tematem tego tekstu?
Odpowiedz:-(
Inga 11 lipca 2013 o 20:22
Rzeczywiście dziwny zarzut, znam Olgę i jakby to kogoś interesowało to jest z ojcem dziecka i ma się świetnie. Ale chyba nie powinno to nikogo interesować:/
OdpowiedzOlga 12 lipca 2013 o 14:50
Ojej, dziwię się, że dyskusja zeszła na takie manowce. Pozdrawiam Olga:)
Odpowiedz