Położona na Oceanie Indyjskim, w odległości 10 000 kilometrów od Francji, około 700 kilometrów na wschód od Madagaskaru i 200 kilometrów na zachód od Mauritiusa, zaskakuje swym bogactwem: naturalnym, a także kulturowym. Ile de La Réunion – kawałek Francji, Europy, na krańcu świata.

Piaszczyste plaże, dzikie brzegi, dynamiczne miasta, urocze wioski kreolskie, tajemnicze lasy, wysokie góry… Jedna wyspa i jej różnorodne oblicza. Jednym z nich są walki kogutów odbywające się w różnych miejscach na całej wyspie. Niełatwo je znaleźć, chociaż kiedy już dotrze się do właściwego miejsca, okazuje się, że odbywają się tam regularnie, zarówno w miastach, jak i wioskach położonych w górach.

Praktykowane od wielu pokoleń Batailles Coqs (walki kogutów) zakorzenione w tradycji wyspy Reunion, są częścią kreolskiej kultury. To symboliczne wyobrażenie tego, jak mają się sprawy między ludźmi, przedstawione w metaforyczny, obrazowy sposób. Jest to środek wyrazu zwracający uwagę na aspekty takie, jak śmierć, męskość, duma, wściekłość, strata, powodzenie czy przypadek.

Wyspa Reunion, będąca do XVI wieku niezamieszkana, stopniowo zajmowana była przez francuskich kolonizatorów, którzy sprowadzali afrykańskich niewolników i chińskich robotników do uprawy trzciny cukrowej. To prawdopodobnie oni przywieźli na Reunion tradycję walk kogutów, które od wieków znana jest w wielu krajach Afryki, Ameryki i Azji.

Kogut niesiony do walk na Reunion

Właściciele są dumni ze swoich kogutów. Koguty reproduktory są warte nawet 5 tysięcy euro! (Fot. Karolina Kania)

Od 1946 Reunion jest Departamentem Zamorskim Francji i stanowi region peryferyjny Unii Europejskiej. Wyspę cechuje duże zróżnicowanie kulturowe. Biali, pochodzący z Francji kontynentalnej (nazywani Zoreils) są nieliczni wśród społeczności kreolskiej, składającej się z Hindusów wyznających islam (Z’arabes), Hindusów ale nie muzułmanów (Malabars), Chińczyków, potomków afrykańskich niewolników (Cafres) czy Malgaszów – potomków pierwszych imigrantów z Madagaskaru, którzy zasiedlili wyspę.

Przeczytaj o pierwszej wizycie Karoliny na Reunion i projekcie badawczym

W poszukiwaniach rond coq – czyli o kreolskim poczuciu czasu i przestrzeni

Na Reunion jest pięć gallodromes, miejsc, w których walki kogutów odbywają się zgodnie z prawem, zwyczajem i tradycją. Inne, liczne miejsca przeznaczone do walk kogutów, są nielegalne. W czasie trzech tygodni pobytu na wyspie Reunion udaje nam się dotrzeć do trzech gallodromów. Na pierwszy ogień idzie koguci ring w Saint Joseph, o którym wspominają Kreole podwożący nas autostopem. Niestety nie byli w stanie wyjaśnić, gdzie dokładnie się znajduje. Postanawiamy dowiedzieć się same.

Hodowcy kogutów

Niektórzy z hodowców zajmują się walkami kogutów zawodowo. Po prawej – Ti Cok. (Fot. Karolina Kania)

W wielu rozmowach z Francuzami z métropole (tak nazywana jest Francja kontynentalna na Reunion) pojawiały się anegdoty o tym, jak trudno jest dogadać się z Kreolami szukając drogi, konkretnego miejsca, domu. Kilku z poznanych na wyspie Francuzów to fizjoterapeuci, więc wielokrotnie jeżdżą do pacjentów, którzy mieszkają w małych wioskach. Pytając o drogę, dowiadują się, że powinni skręcić za piątym bananowcem w prawo, następnie przejechać obok trzech pól trzciny cukrowej po lewej, po czym skręcić znowu w prawo za siódmym mangowcem. Chcąc znaleźć miejsce, w którym odbywają się walki kogutów, musiałyśmy stawić czoła kreolskiemu poczuciu czasu i przestrzeni.

Blandine i Eduard (nasi couchsurferzy) wysadzili nas w centrum Saint Joseph, przy supermarkecie Leader Price. Za czterdzieści pięć minut mieliśmy spotkać się przy samochodzie (jeśli do tego czasu nie znajdziemy rond coq/informatorów). Poszukiwania start.

Jako pierwszych pytamy ludzi sprzedających owoce na straganach przed supermarketem. Jeden z nich, ten z którym rozmawia Marion, wskazuje na Goyaves (dzielnice Saint-Joseph), drugi na początku mówi, że nie wie, w końcu jednak wspomina o Goyaves. Idziemy dalej. Wypożyczalnia kaset video. Pani mówi, że owszem, walki kogutów kiedyś istniały, ale teraz są rzadko praktykowane. Idziemy dalej. Sklep meblowy. Sprzedawca od razu wyciąga telefon i próbuje się dodzwonić do znajomego, który rzekomo praktykuje walki kogutów. Znajomy nie odbiera. Dziękujemy i idziemy dalej. Warsztat samochodowy. Sytuacja podobna do poprzedniej. Pan próbuje dodzwonić się do kolegi, który nie odbiera. W końcu mówi, żebyśmy poszły prosto, za mostem po prawej stronie jest stacja benzynowa, na której mamy zapytać o dalsze wskazówki. Poszukiwania niczym podchody.

Idziemy więc na stację. Nie prosto, tylko w lewo, ale to mały szczegół. Na stacji również wskazują na Goyaves. Mamy udać się za rondem prosto, dwa kilometry aż do stadionu, za stadionem w uliczce ma być gallodrome. Łapiemy stopa. Po pięciu minutach zatrzymuje się przemiła pani, która podwozi pod sam stadion. Za stadionem mężczyźni grają w bule (petanque). Pytamy gdzie są walki kogutów. Za półtora kilometra po prawej stronie.

Idziemy. Po przejściu około kilometra pytamy o rond coq: jeszcze pięćset metrów. Idziemy dalej. Po przejściu kilometra pytamy pana, który po tym, jak dowiedział się, że jesteśmy z Polski, wymienił wszystkie nazwy związane z Polską, które znał (Solidarność, Lech Wałęsa, Warszawa). Jeszcze trzysta metrów. Idziemy kilometr. Pytamy panów na przystanku. Jeszcze pięćset metrów. Idziemy dwa kilometry. W końcu zauważamy wypasione samochody zaparkowane wzdłuż drogi po lewej stronie i na parkingu po prawej. W końcu naszym oczom ukazuje się blaszana szopa, w której odbywają się walki kogutów. Udało się!

szopy, w których odbywają się walki kogutów

Blaszane szopy, w których odbywają się walki kogutów, w czasie mistrzostw mogą pomieścić nawet 500 widzów. (Fot. Karolina Kania)

Prowizoryczna szopa z blaszanych desek, wokoło zaparkowane dobre samochody. Wchodzimy do środka, wzbudzając zainteresowanie publiczności czekającej na rozpoczęcie kolejnej tego popołudnia walki kogutów. Sami mężczyźni, Kreole, jesteśmy jedynymi białymi osobnikami płci żeńskiej. Mężczyźni, z kogutami w ramionach albo miedzy nogami, obserwują się nawzajem, dyskutują, szukając przeciwnika dla swojego koguta, który miałby taki sam wzrost i wagę. Centralnym punktem „budynku” jest rond coq, czyli miejsce wyznaczające przestrzeń walki (dawniej okrągłe, dziś jest zazwyczaj prostokątne). Drugi ważnym miejscem jest bar, w którym przybyli na walki mężczyźni mogą zaspokoić pragnienie – w lodówce znajdują się zimne napoje, szampan i heineken (a nie dodo – lokalne piwo z Reunionu).

Jak podkreślali moi informatorzy, walki kogutów są traktowane na Reunionie jako hobby. Jest jednak na wyspie wąska grupa mężczyzn, którzy są w stanie się z tego utrzymać, zarabiając 15-20 tysięcy euro (uwaga!) w weekend.

Jeden kogut może walczyć co dwadzieścia dwa dni. Co oznacza, że w czasie trzytygodniowych przerw właściciel musi zadbać o formę swojego podopiecznego. Odpowiednia pielęgnacja pozwala kogutowi powrócić do formy, aby zdobyć kolejne zwycięstwo. Kogutom biorącym udział w walkach poświęca się wiele czasu, a koszt utrzymania takiego zwierzęcia dochodzi nawet do 5 tysięcy euro. Cena koguta reproduktora uzależniona jest od tego, ile walk wygrał i w jakiej jest formie.

Pielęgnacja kogutów przed walką

Odpowiednia pielęgnacja pozwala kogutowi powrócić do formy, aby zdobyć kolejne zwycięstwo. (Fot. Karolina Kania)

To właśnie w Goyaves spotykamy mężczyznę, nazywanego przez wszystkich Ti Cok. Jako jeden z niewielu zajmuje się walkami kogutów zawodowo. Ma dwóch pracowników, którzy pomagają mu pielęgnować ponad dwieście zwierząt. Jest właścicielem dwóch gallodromów, co dodatkowo przynosi mu dochód ze sprzedaży napojów, jedzenia i wejściówek na mistrzostwa walk kogutów (każdy widz musi wtedy zapłacić 3 euro).

Ti Cok chwali się artykułem w gazecie, w którym został opisany. Chętnie opowiada o swoim zajęciu, wspominając, że na każdej walce ma ze sobą w kieszeni 5 tysięcy euro, w razie, gdyby były wyższe zakłady, albo gdyby ktoś miał do sprzedania dobrego koguta reproduktora. W Goyaves zostajemy do wieczora, zdobywając wiele cennych informacji.

Walki kogutów pod drzewem i w stolicy

Drugie miejsce w nadmorskiej miejscowości La Saline-les-Bains, do którego docieramy dzięki sąsiadowi naszej couchsurferki, jest skrajnie inne od gallodromu w Saint-Joseph. Tym razem walki odbywają się pod… drzewem. Kilka jarzeniówek, rond coq zrobiony z kabli, dookoła prowizoryczne ławki – pnie nakryte deskami, na których siedzi publiczność znacznie młodsza od tej w Saint-Joseph. Najmłodszy uczestnik ma około 13 lat.

Przedostatnia walka rozgrywa się właśnie między dwoma małymi chłopcami. Chłopczyk o imieniu Kami dopinguje swojego koguta, bardzo przeżywa walkę. Pomaga mu drugi chłopczyk, namacza ścierkę wodą, żeby Kami mógł przetrzeć koguta. Jest poniedziałek wieczorem, na walki przyjeżdżamy po dwudziestej trzeciej i zostajemy do końca – ostatnia bitwa kończy się o drugiej w nocy. Zastanawiałyśmy się jak ci młodzi chłopcy poradzą sobie następnego dnia, wstając na ósmą rano do szkoły.

Ostatnim gallodromem, do którego docieramy, jest ten w Deux Canons – jednej z dzielnic Saint-Denis, stolicy wyspy. Blaszana szopa otoczona z jednej strony parkingiem pełnym białych samochodów, z drugiej czteropasmową drogą. Niewątpliwie rzuca się w oczy, o czym z oburzeniem mówili Francuzi, których spotkałyśmy na Reunionie. W czasie mistrzostw w walkach kogutów prowizoryczny budynek może pomieścić nawet pięćset osób.

Przygotowanie do walki.

Koguty walczące ze sobą powinny mieć podobną wagę i wzrost. (Fot. Karolina Kania)

Walki kogutów w Saint-Denis odbywają się dwa razy w tygodniu. W soboty i niedziele, rozpoczynają się o godzinie czternastej, a czas trwania uzależniony jest od liczby walczących kogutów.

W środku „budynku”, wokół prowizorycznie przygotowanej areny, na drewnianych podestach siedzi kilkudziesięciu mężczyzn w różnym wieku. Jest dopiero piętnasta, walki rozpoczną się za dwie godziny, ale już teraz mężczyźni dyskutują, dokonując wyboru przeciwnika dla swoich kogutów.

Rytuał walki

Obserwując walki kogutów na Reunionie wyróżniłam trzy fazy przygotowań do pojedynku. Pierwsza to przyglądanie się innym kogutom i ich właścicielom. Na tym etapie wybierany jest potencjalny przeciwnik. Następnie właściciel podchodzi ze swoim kogutem do innego właściciela i stawia swojego pupilka obok drugiego koguta. Następuje porównanie i szybka analiza: czy mój kogut godzien jest walczyć z tym zwierzęciem? – zadają sobie pytanie właściciele. W fazie trzeciej dochodzi do ważenia zwierząt na wadze ustawionej w rogu szopy. W tym momencie następuje ostateczny wybór przeciwników.

Wybija godzina siedemnasta. Wszyscy zajmują swoje miejsca. Sędzia klaszcze w dłonie i daje znak pierwszym dwóm kogutom, a raczej ich właścicielom, do rozpoczęcia walki. Zwierzęta zaczynają, prawie natychmiast podfruwają do siebie, zaczynają skakać, uderzając skrzydłami, głową, wybuchają wściekłością, jakby wstąpiły w nie jakieś złe moce. Kąsają się, drapią, robią piruety i wydają dziwne odgłosy.

Polecamy: Walki kogutów w Nikaragui – zdjęcia

Zegar odlicza czas walki, która może trwać nawet dwie godziny. W zależności od tego, jak walczą koguty i w jakim są stanie, właściciele mogą podjąć decyzję o zaprzestaniu walki.

W walkach kogutów walczą nie tylko zwierzęta. Do bitwy aktywnie włączają się widzowie. Mężczyźni krzyczą, wstają, licytują się. Doping można usłyszeć w języku kreolskim. Bec ali! (fr. bec le – dziób go); Deplime son cou! (fr. deplume son cou – oskub mu szyję); Mel ali a terre! (fr. mets le par terre – powal go na ziemię). I jeszcze wiele, wiele innych haseł padało z ust zapalonych widzów.

Widzowie na walkach kogutów

W walkach kogutów uczestniczą przedstawiciele różnych grup etnicznych mieszkających na wyspie Reunion. (Fot. Karolina Kania)

Na Reunionie w trakcie walk kogutów zawierane są zakłady. Istnieją dwa rodzaje – pierwszy, pojedynczy zakład zawierany jest pomiędzy stronami (czyli właścicielami dwóch walczących ze sobą kogutów, nazywanymi tutaj dżokerami). Nie ma limitów, jedynym ograniczeniem może być zasobność portfela dżokera. W trakcie walki oglądanej przez nas, właściciele postawili 200 euro każdy. 400 euro trafia w ręce sędziego, który po zakończeniu walki ma za zadanie wypłacić zwycięzcy nagrodę.

Oprócz tego głównego zakładu, zgromadzeni wokół uczestnicy, widzowie walki mogą zawierać zakłady poboczne, z reguły mające niższą stawkę. I właśnie w trakcie zawierania zakładów pobocznych mężczyźni przekrzykują się wniebogłosy. Po zakończeniu walki wszystkie zakłady są natychmiast wypłacane, a przegrani podchodzą do wygranych wypłacić pieniądze.

Na próżno szukać kobiet w czasie walk kogutów. Może dlatego wzbudzałyśmy takie zainteresowanie widzów. Podchodzili do nas, zagadywali – skąd jesteśmy, po co przyjechałyśmy na Reunion i dlaczego interesują nas walki kogutów. Cierpliwie odpowiadałyśmy na pytania, ciesząc się, że mężczyźni są chętni do udzielania informacji o swoim nietypowym hobby. Wszyscy podkreślali jednak, że walki kogutów odbywające się na Reunionie są bardziej naturalne od tych na Filipinach, w Indonezji, w Gujanie Francuskiej, czy na Antylach Francuskich (Gwadelupa, Martynika), na Reunionie koguty nie mają bowiem doczepionych metalowych ostróg powodujących szybką śmierć przeciwnika.

Podróż na Reunion odbyłam na przełomie stycznia i lutego 2013 roku.

Karolina Kania

Cieszynianka, etnolożka i antropolożka kultury, trenerka edukacji międzykulturowej. Prowadziła badania terenowe w Maroku, na Ukrainie, Białorusi, Reunionie i na wyspach Południowego Pacyfiku. Interesuje się relacjami społeczno-politycznymi oraz strategiami społeczności lokalnych wobec turystyki na Nowej Kaledonii. Tej tematyce chce poœświęcić swoją rozprawę doktorską. Pisze bloga Ethno-passion.

Komentarze: 3

Weronika 22 kwietnia 2013 o 9:44

Oglądałam kiedyś program na temat walk kogutów oraz sposobu chowu i treningu przed walką. Ciekawe, że obrońcy praw zwierząt tam nie próbują swojego szczęścia w zwalczaniu przemocy.

Odpowiedz

Agroturysta 23 kwietnia 2013 o 8:36

Kontrowersyjny sport, zarazem ekscytujący ale też i trochę straszny. Również oglądałem kiedyś film dokumentalny o treningu kogutów i muszę powiedzieć, że jest to sztuka i tradycja. Fakt faktem trochę szkoda męczarni tych zwierząt.

Odpowiedz

Karolina 23 kwietnia 2013 o 15:05

Francja jest jednym z dwóch europejskich krajów, w których walki kogutów odbywają się legalnie i są nadal tolerowane (drugi kraj to Hiszpania). Obrońcy zwierząt znajdują coraz większe poparcie opinii publicznej przeciw organizowaniu walk kogutów, jednak zwolennicy walk zwracają uwagę przede wszystkim na utrzymanie lokalnych tradycji. Ustawa z dnia 8 lipca 1964 roku zezwala na walki kogutów w miejscach, w których odbywają się one nieprzerwanie i zgodnie z tradycją.
Pozdrawiam,
Karolina

Odpowiedz