Wiele osób ostrzegało mnie przed Sapa, być może najbardziej turystycznym regionem Wietnamu. Wizja nieodstępujących mnie na krok naciągaczy (w tym wypadku bardziej pasuje – naciągaczek), faktycznie trochę mnie przerażała, ale kto nie sprawdzi ten wypowiadać się nie może!
Rzeczywiście Sapa jest bardzo skomercjalizowane. Spotykałem turystów, którzy płacili 40 dolarów za dzień trekkingu i widziałem wioski, w których home stay oznaczało specjalnie przygotowany do tego celu budynek.
W samym Sapa, które zresztą jest niewielkim miasteczkiem, również ciężko uwolnić się od nachalnych, kolorowo ubranych kobiet z mniejszości etnicznych. Wystarczy jednak trochę pokombinować, by na własną rękę zwiedzać ten bajeczny region. W każdej wiosce znajdzie się miejsce na nocleg, zawsze można spróbować złapać motostop (jak ktoś chce pieniędzy to po prostu odmówić), a jedzenie, jak to w Wietnamie, samo wyjdzie nam naprzeciw. Pomimo swoich wad Sapa to cudowna kraina, warta wysiłku!
1.WIETNAM, Sapa. Na słynnym markecie sprzedają swoje wyroby różne grupy etniczne, od Czerwonych Yao po Czarnych Hmong. (Fot. Roman Husarski)
2.WIETNAM, Sapa. Pomimo dużej ilości turystów w Sapa wciąż można zjeść tanio i smacznie. (Fot. Roman Husarski)
3. WIETNAM, Sapa. Najlepszym rozwiązaniem na trekking jest zakupienie mapy i własna eksploracja regionu. (Fot. Roman Husarski)
4. WIETNAM, Sapa. Lokalna ludność wita turystów uśmiechem, zazwyczaj po to by pochwali zaoferować im jakiś towar. Na zdjęciu starsza kobieta z mniejszości Czarnych Hmong. (Fot. Roman Husarski)
5. WIETNAM, Sapa. Z obawy przed dużymi grupami turystów o bardziej ciche szlaki pytałem lokalnych ludzi – jeśli tylko mówili po angielsku. (Fot. Roman Husarski)
6. WIETNAM, Sapa. Technika dociera w najdalsze rejony Azji. Nic tego nie zatrzyma, młodzi ludzie chcą mieć iphony i komputery. (Fot. Roman Husarski)
7. WIETNAM, Sapa. Prezent od lokalnej kobiety, w której domu zdecydowałem się spędzić noc – koszt 5vdolarów. (Fot. Roman Husarski)
8. WIETNAM, Sapa. Konopie porastają obficie cały region. Miejscowa ludność wytwarza z nich włókno. Dziś pod wpływem turystów, w wielu miejscach można kupić też kwiatostany. (Fot. Roman Husarski)
9. WIETNAM, Sapa. Kobiety noszą dzieci w chustach, na plecach. (Fot. Roman Husarski)
10. WIETNAM, Sapa. Sapa jako region posiada jeden z najwyższych wskaźników przyrostu naturalnego w Wietnamie. (Fot. Roman Husarski)
11. WIETNAM, Sapa. Mężczyzna z mniejszości Czarnych Hmong sprawdza czy ryż nadaje się już do zbiorów. (Fot. Roman Husarski)
12. WIETNAM, Sapa. Sapa słynie z swoich malowniczych tarasów ryżowych. (Fot. Roman Husarski)
13. WIETNAM, Sapa. Jeśli chodzi o rolnictwo, to od pokoleń niewiele się tu zmieniło. (Fot. Roman Husarski)
14. WIETNAM, Sapa. Dziewczynka, która przykuła moją uwagę swoim kolorem włosów w jednej z wiosek. Z tego, co zrozumiałem jej ojciec był turystą, i jak to z turystami bywa nie zagrzał za długo w jednym miejscu. (Fot. Roman Husarski)
15. WIETNAM, Sapa. Żywność często sprzedawana jest przy drodze. Ta kobieta uzyskała monopol na cebulę. (Fot. Roman Husarski)
16. WIETNAM, Sapa. W górach można się co krok natrafić na lokalne radości. (Fot. Roman Husarski)
17. WIETNAM, Sapa. Coraz częściej etniczny strój przywdziewa się od święta… i oczywiście dla turystów. (Fot. Roman Husarski)
18. WIETNAM, Sapa. Górskie widoki, co chwila zapierają dech w piersiach. Dosłownie! (Fot. Roman Husarski)
19. WIETNAM, Sapa. Jedną noc spędziłem w chacie, w której chłopczyk potrafił za pomocą głosu przywoływać ptaki. (fot. Roman Husarski)
20. WIETNAM, Sapa. Lokalne przysmaki. W smaku nic specjalnego. (Fot. Roman Husarski)
21. WIETNAM, Sapa. Choć prawdopodobnie w każdej wiosce w regionie jest niejeden skuter, wciąż najpopularniejszym środkiem transportu są nogi. (Fot. Roman Husarski)
22. WIETNAM, Sapa. Lokalne dzieci lubią pochwalić się przed obcymi swoim angielskim, co zazwyczaj sprowadza się do – „hallo!” i „bye bye!” (Fot. Roman Husarski)
23. WIETNAM, Sapa. Jak to w Azji – najczęściej na polach ryżowych pracują kobiety. (Fot. Roman Husarski)
24. WIETNAM, Sapa. Matrioszki na targu w Sapa. Bez komentarza. (Fot. Roman Husarski)
Komentarze: 4
joisanna 8 stycznia 2013 o 12:10
Panią ze zdjęcia nr 5 też spotkałam :). Sapa mimo komercji jest warta odwiedzenia, trzeba (tak jak autor) tylko włożyć w to trochę wysiłku …
Odpowiedzewa 9 stycznia 2013 o 0:27
Zdjęcia=mistrzostwo! Chylę czoła.
OdpowiedzKrzysztof Benedykciński 20 stycznia 2013 o 13:17
Ale świetne zdjęcia! Też mam wrażenie, że rozpoznaję panią z fotki#5. Nam udało się zejść z przetartych szlaków Sapy (minęliśmy „dworzec autobusowy” i zapuściliśmy się w mniejsze uliczki, gdzie zostaliśmy zaproszeni do prawdziwego home stay: http://gapyearinkunming.pl/2012/02/relacja-z-wietnamu-cz-5-lunch-u-lokalsow/
Pozdrawiam!
OdpowiedzKoni 1 lutego 2013 o 7:34
Cudne zdjecia!ja dzis jade z hanoi do sapa.nie moge sie juz oczekac.
Odpowiedz