Sumatra – wyspa durianem pachnąca
Przed wylądowaniem w Padang o Indonezji myślałam przez pryzmat terroryzmu, tsunami, wybuchów wulkanów i największego muzułmańskiego kraju na świecie. Wystarczył niespełna miesiąc włóczęgi po indonezyjskiej Sumatrze, by diametralnie zmienić moje wyobrażenie o tym kraju!
W chwili, w której ważność mojej wizy dobiegała końca, jedyne o czym myślałam to: Co mi grozi za nielegalne przedłużenie pobytu? Natura, która powala na kolana. Ludzie, którzy uśmiechają się pomimo tego, że ich życie nie należy do najłatwiejszych i którzy Polskę utożsamiają z flagą same but different, Bońkiem i Lato. Bananowe przekąski. Kościoły stojące tuż obok meczetów. Rytm dnia odmierzany przez śpiew muezina i dzieci w za dużych butach wracających ze szkoły na dachach minibusów. Czym jeszcze zachwyca Sumatra?
Durian
To jakiś wybryk natury. Owoce, wyglądające jak narzędzie tortur używane przez świętą inkwizycję, rosną na drzewach i mogą ważyć do 20 kilo. Pachną jak wysypisko śmieci w upalne lato i smakują jak syrop z cebuli i cukru. Albo wódka z czosnkiem, w zależności od tego, kto ocenia walory smakowe. Pomimo tego niektórzy to lubią i uważają durian za najseksowniejszy owoc na świecie. A Indonezyjczycy wręcz są od niego uzależnieni, więc spacerując po ulicach miasteczek trzeba uważać, by nie potknąć się o sterty durianu leżące na chodnikach.
Religia
W swojej włóczędze przez Sumatrę dotarłam do jeziora Toba, największego wulkanicznego jeziora na świecie. I po raz kolejny przekonałam się, jak mało wiem o świecie. Wiedziałam oczywiście, że pomimo tego, że prawie dziewięćdziesiąt procent Indonezyjczyków to muzułmanie, to inne religie cieszą się stosunkowo dużą wolnością. W indonezyjskiej konstytucji wymienione są dopuszczalne wyznania i każdy musi mieć jakieś, na dodatek religia jest wpisywana do dowodu osobistego. Ale na Samosir (wyspie na jeziorze i zarazem największej wyspie na wyspie) czułam się prawie jak na Podlasiu! Krajobraz wyspy dominują bowiem pola ryżowe (prawie jak pszenicy) poprzetykane kapliczkami, przydrożnymi krzyżami i grobami.
Grupa etniczna Batak
Cała centralna część Sumatry, od jeziora Toba po Medan, zamieszkana jest w większości przez ludzi z grupy etnicznej Batak. To wyjaśnia czemu tyle krzyży wkoło. W większości są to chrześcijanie z bardzo prostego powodu – po prostu nikt przed holenderskimi misjonarzami w XIX w. tam nie dotarł. W wioskach musiałam się pilnować, żeby nie kłaść dłoni na biodrach. Jest to bowiem uważane za bardzo niegrzeczne. Natomiast moja podstawowa znajomość Bahasa Indonesia (lingua franca prawie sześćset języków używanych na prawie osiemnastu tysiącach wysep wchodzących w skład Indonezji) na nic się zdała – ludzie nadal posługują się własnym językiem Batak-Karo, mieszkają w długich, wielorodzinnych domach z wysokimi, spiczastymi i bogato zdobionymi dachami, a kobiety noszą na głowie koce spięte w bardzo dziwny sposób.
Wesele
Pewnego dnia zostałam zaproszona na indonezyjskie wesele. Ot tak. Po prostu zatrzymałam się przy drodze. Jak zwykle zmagałam się z lewostronnym ruchem na motorze, by przyjrzeć się bliżej tablicom kwiatowym, które okazały się być formą życzeń dla nowożeńców. Właśnie wtedy zostałam zauważona przez młodą parę i nie miałam już szans na ucieczkę. Choć wcale nie chciałam uciekać. Najpierw zostałam posadzona wraz z biesiadnikami na ziemi pod wielkim namiotem. Zakochani zaś cierpliwie przyjmowali życzenia w osobnym namiocie od znajomych bliższych i dalszych. Oczywiście wesele na Sumatrze to dobra okazja, aby cała wioska mogła świętować!
W porównaniu do polskiego wesela jedzenie i picie to tylko jedna z atrakcji. Serwowane jest tylko jedno danie, a posiłek spożywa się rękami. Wszyscy wygłaszają patetyczne przemowy, młoda para śpiewa rzewne pieśni, wybrańcy tańczą w czapkach a’la czarodzieje, gra lokalny zespół i wszyscy razem się modlą. Obawiam się tylko, że zostałam znienawidzona przez lokalnego fotografa. Nie rozumiem tego fenomenu, ale na Sumatrze wszyscy chcieli, bym im zrobiła zdjęcie!
Pochówek
Ciekawym lokalnym zwyczajem jest też ponowny pochówek, na który mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi, gdy postanawiają pochować całą rodzinę w jednym grobowcu. Kości oczyszczane są przy pomocy lau perguas – wody zmieszanej z sokiem pomarańczowym, następnie zostają owinięte w białe szaty i złożone w rodzinnym domu. Po dwóch godzinach modłów nad szczątkami, 16 zespołów tancerzy w procesji przenosi kości do nowego grobowca, chowając je razem z papierosami i liśćmi pieprzu żuwnego. Nic dziwnego – papierosy to świętość w Indonezji, pali się dosłownie wszędzie i w nieograniczonych ilościach.
Kuchnia
Jeśli zaś chodzi o przeżycia kulinarne, to muszę ostrzec: w lokalnych restauracjach na chrześcijańskich terenach trzeba być bardzo czujnym. Zazwyczaj wystarczy wprawdzie wskazać, co się chce palcem i wszystko jest pyszne, świeże i pikantne. Ale nie gdy zobaczy się wielką tablicę B1. W lokalnej kulturze oznacza najlepsza restauracja w okolicy, a należy przez to rozumieć po prostu psie mięso.
Sposób na szczęście
W jednej z wiosek, do której przypadkowo zawędrowałam, dostałam bardzo dziwny prezent od przywódcy wioski. To coś wyglądało jak mały dzwoneczek z przeczepionymi deseczkami, które się rozkładały a’la plisowana spódnica, gdy zakręciło się dzwoneczkiem.
– Dziękuję! Tylko, co to jest?
– Jak to co? Kalendarz! (fakt, deseczek było dwanaście i były ponumerowane).
– Jak będziesz wychodzić za mąż to najpierw się pomódl, zakręć kalendarzem nad głową i chwyć jedną z deseczek. Ten miesiąc, który wskaże, jest najlepszy na zamążpójście!
Proste, prawda? Gdyby ktoś miał problemy z planowaniem swojej przyszłości mogę pożyczyć kalendarz! Albo jeszcze lepiej, wybierzcie się na Sumatrę! Tam nie ma spraw skomplikowanych, a ludzie sami powiedzą Wam jak być szczęśliwymi.
Komentarze: Bądź pierwsza/y