Kolejna część przemyśleń inspirowanych pielgrzymką po Drodze Świętego Jakuba w północno-zachodniej Hiszpanii. Opowieść o tym, czego może nauczyć przejście Camino de Santiago – jednego z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych.

J – Jak to lekarz dotykiem uzdrowił

„Lepiej śmiechem pisać jest, niż łzami. Śmiech to szczere królestwo człowieka”. Francois Rabelais

Znawcy tematu twierdzą, że najtrudniejszy na Camino jest pierwszy tydzień, ale przezornie lepiej liczyć 10 dni. Marne to pocieszenie, gdyż mieliśmy akurat 7 dni, aby dojść do Santiago i 3 dni na dotarcie do Finisterry… Najbardziej urazowy czas nie kazał na siebie długo czekać.

Po pierwszych 18 kilometrach Ilonka usiadła z bólu, który niczym rozpalony pręt wędrował się od kolana w dół. Kontuzja na początku trasy? To brzmi niczym wyrok. Siła woli pozwoliła jednak przełamać niemoc. Kuśtyk, kuśtyk, krok po kroku, przy maksymalnej koncentracji uwagi, aż do końca dnia.

Nazajutrz problem odżył z siłą nie znającą kompromisów. W czasie 14 godzin marszu trwały „negocjacje z nogą” i próby przechytrzenia upiornego słońca. Czymś, co nam pomogło, były rymowanki związane z bieżącymi tematami, np. z krowimi plackami zalegającymi trasę, z natrętnym zapachem kiszonej trawy dla trzody chlewnej i z innymi zaskakującymi inspiracjami. Przychodziły one i samoistnie odpływały, pozostawiając salwy śmiechu, działające jak kojący balsam.

Tym sposobem dotarliśmy do Pałacu Króla (Palas de Rei), gdzie zamiast jakiegoś zamczyska z królem i królową, czekał dostojny lekarz i jego piękna asystentka (w zasadzie mogliby tworzyć parę królewską). Pomimo zaawansowanego wieku nie wykazał on najmniejszego znudzenia pacjentką. Żadnych niepotrzebnych ruchów, doskonałe wyczucie w rękach, którym nie umknie najdrobniejszy szczegół. Zupełnie nie wiadomo, w jakim języku przemawiał ten nobliwy jegomość, ale asystentka przetłumaczyła to na „instrukcję obsługi nogi bez klauzuli natychmiastowego powrotu do domu”. Nadszedł czas demonstracji prawidłowego sposobu przemieszczania się. Pacjentka, lekarz i asystentka obserwowali moje nieporadne próby przełożenia instrukcji na ruch. Karykatura prawidłowego chodu musiała przypominać skecz o ministerstwie głupich kroków Monthy Pytona, co rozchmurzyło dotychczas nieporuszone oblicze naszego cudotwórcy.

Można wierzyć lub nie, ale po tej wizycie problem ucichł. To, że pojawił się znów, i to tuż przy podejściu do sarkofagu św. Jakuba, to już całkiem inna sprawa. Kto wie, może apostoł w ten swoisty sposób porozumiewa się z pielgrzymami?

N – Niedogodności

„Poznaj samego siebie”. Inskrypcja na fasadzie świątyni Apollina w Delfach

To, ile i jakie niedogodności w nas uderzają, mówi wiele o nas samych, a przede wszystkim o naszych dotychczasowych doświadczeniach. Zapewne wielu się zdziwi, gdy napiszemy w tym miejscu, że na Camino było drogo, bywało brudno, można było doświadczyć pluskiew. Nie należy zapominać, że w Polsce też nie jest tanio, często widać brud, a robactwo – choćby w akademickich pokojach – też dało się wiele razy we znaki. W Hiszpanii narzekamy na zbyt natarczywe słońce, ale w kraju wcześniej utyskiwało się na brzydką pogodę. Zauważamy zniechęcenie osób przyjmujących pielgrzymów na nocleg, ale czy sami stopniowo nie ulegamy temu odczuciu w stosunku do ludzi, z którymi stykamy się każdego dnia?

Camino obnaża nasze słabości w bezlitosny sposób, ale nie robi tego by sobie z nas zadrwić… Dzięki Camino zyskujemy szansę przejrzenia na oczy i naprawienia w sobie tego, co złe, słabe, niewydolne. Camino zmusza, by rozstać się ze swoim wygodnictwem i przyzwyczajeniami. Dziwimy się wielu doświadczanym sytuacjom, niektóre jesteśmy skłonni bardzo negatywnie ocenić.

Potrzebujesz wytchnienia po wykańczającej wędrówce? Zapomnij o spokoju! Hiszpanie lubią mówić bardzo dużo, bardzo szybko, bardzo głośno i bardzo długo. Od lat nie stałeś w długiej kolejce? No to postoisz! A może dawno już nie kąpałeś się w lodowatej wodzie? Proszę bardzo! Wspólny prysznic czeka. Czy przepłaciłeś za coś kilkukrotnie? Teraz już wiesz, że tutaj to prawdopodobne. A co byś powiedział/a na spanie w kilkudziesięcioosobowej sali z materacami ułożonymi tak szczelnie, że ledwie można przejść? Co zrobisz, jeśli przyjaciele, z którymi wyruszyłeś, przestali się do Ciebie odzywać? Co, gdy pies, którego wspaniałomyślnie zabrałeś ze sobą, już po pierwszych godzinach marszu odmawia posłuszeństwa? Czy na Camino można kogoś okraść? Niestety tak! A jeśli złodziej połakomi się na Twoje buty? A może po bardzo trudnym dniu przyszło Ci spać blisko rzeźni, z której dobiegają rozrywające Twój umysł odgłosy?

Cees Nooteboom w książce „Drogi do Santiago” napisał: „Hiszpania jest brutalna, anarchistyczna, egocentryczna, okrutna. Hiszpania jest gotowa za głupstwo założyć sobie stryczek na szyję. Jest chaotyczna, marzycielska; jest irracjonalna. […] Rozłożona wraz ze swymi upartymi miastami wśród niekończących się pustych przestrzeni jak kontynent, który jest złączony z Europą, a Europą nie jest. Kto nie próbował zabłądzić w labiryntowym całokształcie jej historii, nie wie, po jakim kraju się porusza. To miłość do życia, zdziwieniu nigdy nie będzie końca”.

Tak czy inaczej, poradzimy sobie ze wszystkimi problemami, być może wychodząc z nich silniejszymi niż przed ich zaistnieniem. Oto cały sens niedogodności, które są wpisane w pejzaż naszej egzystencji.

P – Proś, a będzie Ci dane

„Bylibyśmy ciężko poszkodowani, gdyby spełniały się nasze marzenia”. Ezop (Aisopos)

Czasem trzeba przeżyć pół życia, a czasem nie wystarczy nawet całe, aby zrozumieć, że nie zawsze to, co wydaje się być dla nas dobrym, tak naprawdę dobre by nie było… Niezrozumienie tego jest często przyczyną oddalania się od Boga, który z roli „wypełniacza” naszych próśb (przypominających wraz z upływem czasu wydłużającą się listę poleceń), staje się nieczułą, nie mającą dla nas zrozumienia (nie)rzeczywistością. Proś, a będzie Ci dane. Bóg może zaoferować Ci o wiele więcej, niż jest w stanie pojąć Twe ograniczone wyobrażenie!

Sięgam pamięcią wstecz o dwadzieścia pięć lat… Pamiętam, jak bardzo przeżyłem międzyszkolne zawody ping-ponga. Przed tym arcyważnym wydarzeniem pomyślałem: „Panie Boże, proszę Cię, żebym wygrał ten mecz”. Mecz przegrałem, bo przegrać musiałem. Trafiłem wtedy na zawodnika bijącego mnie na głowę w umiejętnościach. Nie zrozumiałem tego wówczas, ale obraziłem się na Pana Boga… Taki jest sposób myślenia dziecka, ale czy dorosły może sobie pozwolić na sformułowanie tak zuchwałej prośby?

Kolejny dzień marszu dobiegł końca. Zmęczenie i kontuzja nakazywały szybko znaleźć nocleg. Wszystko, co tanie, było już zajęte, więc czemu nie skorzystać z usług miłej pani oferującej „bardzo atrakcyjny nocleg”? Skracając przebieg zdarzeń, wyszło na to, że trzeba wysupłać 35 euro, co jak na Camino jest dużą sumą. Poszukiwania nowego miejsca zakończyły się tak szybko, jak się zaczęły. Sympatyczny jegomość zaoferował za połowę niższą sumę pokój w stylu tak wysmakowanym, że nie podejmujemy się próby opisania tego miejsca… Radość wielka, ale… jak zwykle pomyliłem cyfry 15 i 50.

Pojawia się wtedy myśl: „W rękach Najwyższego wszystko. On nam nie pozwoli spać na ulicy”. Szukamy dalej:

Czy ma pani dla nas jakiekolwiek wolne miejsce?
Tak. Mam dwuosobowy pokój.
Naprawdę !? Pewnie bardzo drogi…
Nie. Jest za darmo…

 

Pierwszą część alfabetu pielgrzyma możecie przeczytać tutaj: Pielgrzymka szlakiem Camino de Santiago (I). Ostatnią: Camino de Santiago (III).

Marcin Michalski

Na co dzień pedagog specjalny - zajmuje się osobami z autyzmem. Praca do łatwych nie należy, więc czasem udaje się to tu to tam i snuje przemyślenia na temat odwiedzanych miejsc.

Komentarze: (1)

Europcar Szczecin 21 stycznia 2014 o 13:06

Absolutnie i maniakalnie fascynuje mnie Hiszpania.
Czytam, a wręcz po szaleńczo.
Myślę, ze każda podroż z trudami podroży zmienia człowieka.
A podroż w otoczeniu pięknym takim jak Hiszpania, zmienia wszystko.
tez to doświadczyłam podczas podroży, ze ciężkie momenty wzmacniają mocny charakter, i zmieniają kierunek życia dla innych, pozwalają odkryć sile ..

Odpowiedz