Nie daj się zwieść precyzyjnym opisom. Afryka jest duża: pięćdziesiąt pięć krajów, dziewięćset milionów ludzi, którzy są za bardzo zajęci głodowaniem, umieraniem, prowadzeniem wojen lub emigrowaniem, żeby czytać twoją książkę. Kontynent obfituje w pustynie, dżungle, wyżyny, sawanny i inne miejsca, ale twój czytelnik o to nie dba, więc lepiej, żeby opisy były romantyczne, sugestywne i niekonkretne. Obowiązkowo opisz, jak to Afrykańczycy mają we krwi muzykę i rytm i jak jedzą to, czego inni ludzie nie jedzą. (…)

Złymi postaciami z Zachodu mogą być na przykład dzieci ministrów z rządu torysowskiego, afrykanerzy, pracownicy Banku Światowego. Mówiąc o wyzysku przez cudzoziemców, wspomnij o Chińczykach i hinduskich handlarzach. Winą za sytuację w Afryce obarcz Zachód. Ale nie bądź zbyt konkretny.
Jak pisać o Afryce, Binyavanga Wainaina 

Esej Binyavanga Wainainy punktuje w satyryczny sposób problem jaki mamy z pisaniem o Afryce. I czytaniem. Nawet jeśli mamy świadomość różnorodności państw i kultur, trudno obyć się bez generalizowania. Co gorsza, zaprzeczając jednym stereotypom łatwo wpaść w kolejne – nawet jeśli nie krzywdzące to wciąż nieprawdziwe. Europejczykowi pisać o Afryce nie jest łatwo. O tą myśl obijam się wielokrotnie czytając Żar. Oddech Afryki Dariusza Rosiaka.

Książka Rosiaka to dobra pozycja dla tych, którzy nie mieli dotychczas czasu na czytanie o Afryce. Przystępnie i ciekawie napisane reportaże poruszają kwestie polityczne, gospodarcze i społeczne ze współczesnej historii trzynastu państw afrykańskich, leżących poza regionem subsaharyjskim. Choć nie jest to typowa książka podróżnicza, powstała jako jako owoc podróży odbytych w latach 2007-2010 i zbudowana jest wokół spotkań z ludźmi. Tyle że Rosiak rozmawia zarówno z tymi spotkanymi przypadkiem, jak i tymi, do których trzeba umawiać się i czekać na wizytę.

Czas powstania tekstów jest o tyle istotny, że po 2010 w niektórych z opisywanych krajów wiele się zmieniło. Część informacji dodana została w przypisach, choć tak naprawdę kilka tematów prosi się po prostu o nowe reportaże…

Senegal, Zimbabwe, Mali, Ghana, Etiopia, Rwanda, Demokratyczna Republika Konga, Uganda, Angola, Kenia, Sudan Południowy, Tanzania, RPA – każdy z rozdziałów to odrębna historia, inny obraz kształtowania państwa w postkolonialnym świecie. Nie ma bowiem jednej drogi dobrej dla każdego kraju.

Reportaże Rosiaka – jak sam autora wspomina we wstępie – dotykają głównie trudnych tematów: dyktatury, przemocy, biedy. Jest chyba tylko jeden w miarę „lekki”, o festiwalu muzycznym w Mali (swoją drogą świetna historia o tym jak polityka, kultura i turystyka wpływają na siebie). Nie ułatwia to uwolnienia się od klisz opisu Afryki. Rosiakowi udało się jednak konsekwentnie uniknąć przestawiania Afryki jako „problemu do rozwiązania”, a jej mieszkańców jako pasywnych odbiorców tego co robią inni. Poprzez pokazanie Afrykanów, którzy sami chcą się odciąć od kolonialnej przeszłości, mają własne zdanie i dyskutują z „europejskimi” poglądami burzy pewien stereotyp. Autorowi udaje się też uniknąć dwój skrajnych biegunów w opisywaniu Afryki: egzotyki i katastrofizmu.

Rosiak stara się oddać głos ludziom i nie wybiera ich wypowiedzi pod z góry założoną tezę. Z resztą nie zawsze się z nimi zgadza. Jego rozmówcy wielokrotnie odnoszą się do historii Europy, zwłaszcza gdy pojawia się temat walk plemiennych i dorastania do demokracji, stawiają niewygodne pytania i tezy odnoszące się do obrazu Europy do jakiego przywykliśmy.

Krytyczne słowo na temat reportaży oddam zaś samemu Rosiakowi, który we wstępie do wydania drugiego pisze tak:

Od czasu napisania tej książki nie mogę pozbyć się poczucia pewnego niespełnienia i żalu. Wbrew moim zamierzeniom i deklaracjom za mało w tej książce o sukcesach Afrykanów, o ich osiągnięciach w gospodarce i kulturze, o triumfie życia nad śmiercią. Podczas wielu podróży po Afryce nie spotkałem nigdy człowieka, którego głównym zmartwieniem byłaby walka z AIDS czy starania o redukcję długów zagranicznych. Spotkałem za to wielu, których aspiracje nie odbiegają od naszych: dzieci chcą realizować najbardziej fantastyczne marzenia, dorośli utrzymywać rodziny, wykonywać ciekawą, najlepiej dobrze płatną pracę i godnie żyć. Na uchwyceniu tej „nitki życia” bardzo mi zależało, kiedy podróżowałem po Afryce, i ciągle ją chwytam, gdy do niej wracam, kiedy jednak zabieram się do pisania, rwie się ona pod naporem opowieści i przemocy, cierpieniu, korupcji, krzywdzie wyrządzanej sobie nawzajem przez ludzi.

Czy mimo tej autokrytyki Żar Dariusza Rosiaka jest propozycją wartą przeczytania? Tak – jako dobry wstęp do kolejnych lektur, przystępne wyjaśnienie postkolonialnej historii trzynastu krajów Afryki i praktyczna lekcja krytycznego myślenia. A przede wszystkim – zbiór ciekawych reportaży.

Rosiak nie pisze dla ekspertów, ale bierze pod uwagę że jego czytelnicy mają raczej znikomą wiedzę na temat polityki i historii Afryki. I dlatego dobrze że to wznowienie się pojawiło – dla wielu może być pomocną lekturą przed Głodem Caparrosa, pozycjami dotykającymi problemu pomocy rozwojowej, migracji czy też po prostu jako szybka powtórka historii, która pomoże zrozumieć bieżące zagadnienia polityczne. A już koniecznie przed lekturą internetów o tym „jaka jest współczesna Afryka” : )

Dariusz Rosiak, Żar, Oddech Afryki , Wydawnictwo Czarne

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: Bądź pierwsza/y