Wiosna w Pirenejach
Wiosna w Pirenejach jest szczególnym przypadkiem zimy. Wprawdzie wysoko w górach śnieg utrzyma się jeszcze do czerwca, ale w dolinach już w kwietniu często robi się gorąco jak latem. Można wybierać zależnie od pogody i samopoczucia, można się też dać zaskoczyć lub bardzo zdziwić.
Kłopoty sprawia poranny mróz, zmuszając do zakładania raków w niewinnie wyglądających miejscach, zarywające się śnieżne mosty (szczególnie niebezpieczne w krasowym terenie), zasypane lawiniskami ścieżki, nawisy odklejające się od nagrzanych w dzień skał, strome stoki, na których rozmiękły (często już przed południem) śnieg nie jest zdolny utrzymać człowieka. Rzeki wzbierają i przejście przez większy strumień po południu bywa ryzykowne i mokre. Pogoda stabilizuje się dopiero w drugiej połowie czerwca, wcześniej podobnie jak u nas można się spodziewać naprzemiennie zimy i lata. Często pada deszcz, co zwiększa prawdopodobieństwo lawin. Z drugiej strony są miejsca, gdzie po solidnym, dobrze związanym firnie chodzi się łatwiej i bezpieczniej niż latem.
Pireneje są stosunkowo łaskawe. W wielu rejonach zbudowano dużo bezobsługowych schronów, gdzie można się schować przed śniegiem czy deszczem (najwięcej w Andorze). Nadlatujące znad Atlantyku fronty pogodowe często utykają na głównej grani i wystarczy się ewakuować z Francji do Hiszpanii żeby znów widzieć błękitne niebo. Górny poziom chmur zwykle nie przekracza dwóch tysięcy metrów i z beznadziejnie wyglądającej mgły można uciec wychodząc wyżej.
Pireneje w przeciwieństwie do Alp są piękne i dzikie aż do samego dołu, więc ewentualne łażenie po dolinach (z braku warunków wyżej) nie jest problemem, a często bywa bardzo ciekawe. Nisko wiosna zaczyna się wcześnie. Już pod koniec lutego pojawiają się przebiśniegi. W marcu masowo kwitną prymulki i sasanki. Lasy są pełne przylaszczek i ciemierników, na halach wyłażą białe krokusy i jaskrawo kwitną wawrzynki. Różne odmiany narcyzów pokrywają łąki od marca do początku czerwca. W maju otwierają się pierwsze storczyki, a czerwcowe pirenejskie łąki nie mają sobie równych.
Poza miejscami odległymi o kilka godzin marszu od parkingów i weekendami z piękną pogodą w górach nie ma nie tylko ludzi, ale nawet ich śladów. To i dobrze (cudownie iść po nietkniętym śniegu), i źle (bo orientacja bywa skrajnie trudna i można liczyć tylko na siebie).
Na pewno warto się do tego dobrze przygotować. Więcej o bezpieczeństwie w górach na blogu Kocham Góry.
Komentarze: Bądź pierwsza/y