Zrozumieć Iran (cz. II): Shiraz, Zatoka Perska i Esfahan
Od czasu mojej podróży po Iranie mija już parę dobrych miesięcy. Po drodze przydarzyło mi się kilka innych miejsc i kultur, co dopełniło moją wizję Iranu i przez liczne porównania pozwoliło pełniej odpowiedzieć sobie na pytania stawiane wtedy, gdy łapałem stopa do Teheranu. Jacy są Irańczycy i jaki jest ich potencjał kreowania zmiany? Jest to pytanie ważne szczególnie teraz, w obliczu 'wiosny ludów' w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Shiraz. Co myślisz o Iranie?
Po leniwych spacerach w Yazd, gdzie towarzyszył mi i o Iranie opowiadał Hossein, postanowiłem przemieścić się do Shiraz – miasta wysokiej kultury i miejsca pochodzenia słynnego irańskiego poety Hafeza. Nie było problemu z tanim noclegiem, bowiem Shiraz jest przyjazne podróżnikom i ma sporą bazę hotelową.
Na miejsce tradycyjnie już dotarłem wcześnie rano, bo podróż nocnym autobusem to świetny sposób na noclegowe oszczędności. Irańska komunikacja autokarowa jest tania i dobrze zorganizowana, a szczególnie nocne połączenia międzymiastowe.
Obowiązkowo wybrałem się obejrzeć grób Hafeza, od którego nazwiska pochodzi nazwa miasta. Z uwagi na upał postanowiłem spędzić dzień w parku okalającym grobowiec i zachować siły na wieczór, bo wówczas ożywa miasto: ruszają sklepy i usługi, robi się gwarno na straganach, a ludzie piknikują przy dymku z sziszy.
Odpoczywając w cieniu drzew stanowiłem atrakcję dla miejscowej młodzieży, licznie odwiedzającej park ze względu na bliską lokalizację uczelni. Młodzi chętnie zagadywali i przysiadali się, a po pewnym czasie wytworzyła się spora grupa zainteresowanych nowinkami z Europy. Byli wśród niej także wykładowcy ze wspomnianej uczelni, a dyskusja przerodziła się w ciekawy panel porównawczy warunków życia w Iranie wobec tych europejskich.
Studenci narzekali, że obecnie nauczanie w Iranie jest pod silnym wpływem doktryny polityczno- religijnej, która często zakazuje swobody wyrażania poglądów i obierania indywidualnego kierunku rozwoju. Programy edukacyjne nie są też przystosowane do standardów światowych, co jest skutkiem prowadzonej przez Ajatollahów i islamski kler polityki izolacji Iranu na arenie międzynarodowej.
Porewolucyjny rząd zadbał też o to, by w kraju nie zabrakło inżynierów i konstruktorów broni, jednocześnie wprowadzając restrykcje wobec kierunków 'miękkich', wręcz cenzurując je. Kult Hafeza zastąpiony został kultem Koranu, którego jedyna słuszna interpretacja jest narzucana z góry, a samego poetę recytuje się dziś 'po cichu', by nie narażać się tym, dla których ta poezja jest zbyt śmiała.
Co myślisz o Iranie i Irańczykach? – o najczęściej zadawane mi przez mieszkańców tego kraju pytanie. Początkowo odpowiadałem chętnie, pozytywnie wyrażając się o gościnności Persów i ich miłym usposobieniu. Jednak w momencie, gdy każda kolejna osoba zadaje to samo pytanie, zaczynają pojawiać się wątpliwości o szczerość intencji pytającego: czy nie jest to przypadkiem część irańskiej etykiety 'ta’arof', a moja odpowiedź nie powinna być krótka i kurtuazyjna?
Otóż nie. Poznając bliżej młodych Irańczyków zrozumiałem, jak ważne jest to dla nich pytanie, a pozytywna odpowiedź to przepustka do dalszej, bardziej spersonalizowanej rozmowy.
Młodzi Irańczycy są często zakompleksieni, ponieważ nie mając kontaktu z zachodnią kulturą czują się ‘inni’ i od niej odcięci. To trochę jak poczucie bycia obywatelem świata drugiej kategorii, wszakże Iran w mediach to kraj terrorystów i porywaczy, państwo tzw. osi zła.
W odpowiedziach i komentarzach ludzi 'z zewnątrz' Irańczycy doszukują się potwierdzenia, że nie każdy uważa ich za odmieńców, za społeczeństwo inne, gorsze i zamknięte. To podnosi ich morale, czują się wtedy pewniejsi i zaczynają udowadniać swoją gościnność i otwartość. Warto wspomnieć o tym, że Irańczycy postrzegają Europejczyków jako ludzi wolnych i swobodnych, nieco deprecjonując przy tym siebie i swoje osiągnięcia. Ich poczucie dumy narodowej jest jednak bardzo wysokie w porównaniu z innymi nacjami bliskowschodnimi (szczególnie Arabami), wobec których wyniośle nazywają się Persami.
Bushehr, Zatoka Perska. Kałasznikow w wersalce
Port Bushehr przywitał mnie temperaturą przekraczającą 50 stopni Celsjusza. Osiągnąłem swój cel odległościowy – Zatokę Perską. Stąd już tylko przysłowiowy rzut beretem do Kuwejtu.
Upadło też moje wyobrażenie o Zatoce Perskiej jako o miejscu pełnym wyrzuconych na plażę wraków tankowców i plamach ropy naftowej unoszących się na wodzie. Bushehr to przyjemny, mały port przeładunkowy, a sama marina otoczona jest palmami! Może rajska plaża to nie była, ale wystarczająco atrakcyjna, aby odpocząć i wykąpać się w ciepłych wodach Zatoki.
Już po godzinie wylegiwania się na plaży dołączył do mnie Ali – miejscowy płetwonurek. Miał 35 lat. Zaprosił mnie do swojego domu, aby przedstawić mi rodzinę i porozmawiać.
Popijając orzeźwiającą herbatę omawiałem z Alim różne aspekty życia w Iranie. Jak większość mieszkańców tego kraju narzekał na brak pracy (pomimo, że Iran gospodarczo rozwija się całkiem dobrze, młodzi mają problemy ze znalezieniem pracy, a jest to skutkiem porewolucyjnego wyżu demograficznego w tym kraju) i odgórnie narzucone przez teokratyczny rząd zasady współżycia społecznego.
Ali to typowy przykład sfrustrowanego Irańczyka, który oddałby wszystko, aby móc żyć inaczej, bardziej swobodnie. Winą za obecną sytuację w kraju obarczał rząd oraz uprawianą przez jego członków politykę izolacji i zastraszania swoich własnych obywateli. Wstrząsnęły mną opowieści Alego o kilku jego aresztowaniach, których doświadczył w swoim życiu, bezsensownych represjach stosowanych przez lokalny aparat policyjny i zmuszaniu go do przyznawania się do kolaboracji z przeciwnikami reżimu i prezydenta Ahmadineżada.
W Bushehr (jak i w całym Iranie) liczna jest reprezentacja tzw. Basij – paramilitarnej siły ludowej, części korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, którzy wspomagają aparat policyjny i wojsko. Ma to związek z wybudowaną w tym mieście elektrownią atomową i jej niedawnym uruchomieniem, a sama Basij ma zapewnić spokój i porządek, ograniczyć protesty obywateli, którzy niekoniecznie z faktu posiadania elektrowni 'po sąsiedzku' są zadowoleni. Członkowie Basij bardzo swobodnie interpretują zasady ustrojowe i społeczne oraz postępowanie zwykłych ludzi.
Jak wielka jest frustracja mieszkańców Iranu jeżeli chodzi o wprowadzony w kraju program nuklearny i działalność służb porządkowych Basij? Nie trzeba tu dużo główkować – większość Irańczyków jest takim stanem rzeczy zmęczona, bo w kraju nie da się żyć normalnie. Wymuszane przez Basij poparcie dla teokratycznego reżimu Ahmadineżada i jego nuklearnych zbrojeń odbywa się zwykle przy użyciu siły, bowiem są oni wyposażeni w sprzęt nie gorszy niż policja. Członków Basij używa się regularnie do tłumienia protestów, jak chociażby tych ostatnich w Teheranie, związanych z marszem poparcia dla rewolty w Tunezji i Egipcie.
Jako że członkowie Basij są werbowani spośród zwykłych obywateli (głównie młodzieży szkolnej), pojawia się zagrożenie wojny domowej. Dlaczego? Bo nie każdy Irańczyk na obecny system narzeka i dlatego prawdopodobieństwo spotkania sąsiada po drugiej stronie barykady statystycznie wzrasta.
Ali poskarżył mi się, że w jego sąsiedztwie mieszkają sami zwolennicy rządu, a jego regularna obecność na komisariacie i konieczność składania zeznań to wynik donosów. Zapytałem go, czy nie obawia się, że moja obecność w jego domu nie spowoduje kolejnych represji (jednocześnie sam zacząłem się zastanawiać, czy moje odwiedziny u Alego nie przysporzą mi kłopotów…), ale ten dumnie otworzył wersalkę i pokazał mi dwa pistolety i starego kałasznikowa. – Nic się nie martw, jestem przygotowany. A rząd kiedyś zapłaci mi za to, że nie mogę żyć tak, jak chcę.
Pomimo próśb Alego, abym został u niego na noc, postanowiłem opuścić Bushehr (tradycyjnie już nocnym autobusem) nie ryzykując spotkania z prorządowymi sąsiadami i ewentualnych wyjaśnień na policji. Zrozumiałem jednak, że społeczeństwo irańskie jest silnie podzielone a liderzy rządowi ciągle sprawnie manipulują ludźmi oraz ciągle utrzymują ogromną rzeszę zwolenników, którzy ten teokratyczny system legitymują.
Komentarze: 5
marafi 4 marca 2011 o 17:39
Świetnie napisany artykuł przedstawiający autentyczną sytuację Iranu na dzień dzisiejszy. Polecam.
OdpowiedzPozdro , marafi :-)
pz 4 marca 2011 o 17:57
czy na pierwszym zdjęciu nie jest przypadkiem Esfahan ?
OdpowiedzFastfoodworld 17 listopada 2011 o 13:37
tak, to jest Esfahan, sie pomyliło :-)
Odpowiedzc. 17 listopada 2011 o 14:34
poprawione. maks napisz co jeszcze.
OdpowiedzOlivia666 24 czerwca 2011 o 5:23
Właśnie takich informacji szukałam , obiektywnych a nie tendencyjnych.
OdpowiedzNa ogół wszystkich Irańczyków wsadza się do jednego wora z napisem ” ciemnota”.
Interesujący artykuł.