Wśród Inuitów z Północy wskaźnik samobójstw jest jednym z najwyższych na świecie – zarówno na Alasce, Grenlandii, jak i w Kanadzie. Wszędzie tam samobójstwa rozpoczęły się początkiem lat sześćdziesiątych wraz z osiedleniem ludności w miastach zakładanych przez rządy państw. W 2013 roku padł kolejny rekord – zabiło się czterdzieści pięć osób.

W większości są to młodzi ludzie, głównie nastolatkowie. Żeby oddać skalę problemu: wskaźnik samobójstw młodych mężczyzn w Nunavut jest czterdzieści razy większy niż w pozostałej części Kanady. W wiosce, którą odwiedziłam, każdy ma kogoś wśród bliskich, kto zabił się lub planował to zrobić. Chociaż wszyscy mają tutaj broń do polowania, podobno najczęstszy sposób samobójstw to powieszenie się w szafie na ubrania z nisko przymocowanym drążkiem lub klamce od drzwi. Jak mówią ludzie, na nich można się powiesić, bo w Arktyce nie ma drzew…

Od wielu lat interesuję się Arktyką, którą mogłam już wcześniej odwiedzić podczas pobytu na Spitsbergenie, gdzie w Polskiej Stacji Polarnej zrobiłam film pt. Gorączka polarna – opowiadający o syndromie dotykającym ludzi, którzy chociaż raz odwiedzą ten region. Fascynacja i uzależnienie od tego typu miejsc, szybko przeradza się w tęsknotę, więc i ja, dotknięta tą „chorobą” szukałam sposobu, by wrócić na Północ.

Kiedy dowiedziałam się o dramatycznym problemie samobójstw w Arktyce, wiedziałam, że temat nie pojawił się w moim życiu przypadkowo i chciałam o nim opowiedzieć w filmie dokumentalnym. Szczególnie nie dawało mi spokoju pytanie o to, jak to możliwe, że ludzie od zawsze przyzwyczajeni do ekstremalnych warunków życia, teraz znikają wraz z topniejącymi lodami Arktyki? Minęły prawie cztery lata i poleciałam do Arktyki sama – tylko ja i kamera – , dzięki czemu mogłam wejść w bliskie relacje nie tylko z bohaterami filmu ale i z Arktyką. Oba te spotkania były fascynujące, a ich owocem jest film dokumentalny pt. Między Światami.

Trailer filmu Między światami:

Na samym początku zawsze czuję się w obowiązku zaznaczyć, że słowo Eskimos jest niepoprawne i nielubiane przez mieszkańców Arktyki – zarówno Alaski, Kanady, Grenlandii, czy Syberii. Wszędzie tam mieszkają Inuici, a nazwa ta zaczerpnięta jest z ich języka – Inuk oznacza człowiek, a Inuit – ludzie.

Nunavut, który odwiedziłam, to autonomiczny region Kandy – teren o powierzchni około dwóch milionów kilometrów kwadratowych zamieszkany zaledwie przez trzydzieści tysięcy ludzi. Nie ma tu dróg, więc chcąc podróżować miedzy wioskami, trzeba spędzić kilka dni na skuterze lub polecieć samolotem. Ja oczywiście doleciałam samolotem i po kilku dniach podróży, która od samego początku pełna była przygód ze względu na odwołane z powodu śnieżyć loty, dotarłam nad Zatokę Hudsona, do wioski Repulse Bay. Spędziłam tam prawie miesiąc – na pewno jest to zbyt krótko, by wiedzieć o tym miejscu tyle, co mieszkający tam od dziesięciu lat polski misjonarz Daniel, który przyjął mnie do swojego domu na końcu świata.

 

Każdy z nas wyniósł z dzieciństwa obraz eskimoskiej wioski, półokrągłych igloo, psich zaprzęgów, małych Eskimosów ubranych w wielkie futra, pochylonych nad przeręblą i nieruchomo czekających na fokę. Tego świata już nie ma. Ten, który jest, to przedziwna mieszanka przeszłości i współczesności zanurzona w ciągle nieujarzmionej Arktyce. W pełni wyposażone domy, świetnie zaopatrzony sklep samoobsługowy, internet, telewizja, szkoła z komputerami i pracowniami, nowoczesny ośrodek zdrowia, kilka wypłat w miesiącu, które w różny sposób pomagają wielodzietnym rodzinom (a wszystkie są tutaj takie) albo są formą rekompensat i zasiłków. Kanada jest państwem opiekuńczym i zapewnia wiele programów, które mają pomagać Inuitom, ale nie wszyscy z tej pomocy, szczególnie psychologicznej, chcą korzystać.

Nowoczesność i dobrobyt są dla tych ludzi czymś bardzo świeżym i nowym. Wciąż żyją tu ludzie, którzy musieli z głodu jeść ludzi, stare kobiety, które jako dzieci zostały wystawione na mróz, przed igloo, by zamarzły, a tylko cudem się uratowały. Wciąż największym wydarzeniem w wiosce jest połów na wieloryba, a surowe mięso karibu czy foki, nawet jeśli popijane coca-colą, smakuje im najbardziej.

 

W tym niezwykłym świecie kontrastów jest jednak pewna rysa, w którą jak w lodową szczelinę, wpadają szczególnie młodzi ludzie i chociaż wydawać by się mogło, że to bez problemu odnajdują się w nowoczesności, to oni najczęściej sobie w niej nie radzą i popełniają samobójstwa.

Zmiany, jakie się dokonały po zimnej wojnie, sprawiły, że ludzie Północy na przestrzeni kilku, kilkunastu lat, zupełnie zmienili tryb życia z półkoczowniczego na tryb wręcz miejski, a raczej osiadły i kanapowo-telewizyjny. Inuici zostali sprowadzeni przez rząd kanadyjski do wybudowanych dla nich wiosek, do gotowych domów, ale prawdopodobnie stało się to zbyt szybko i zbyt radykalnie, bo zdążyć się przystosować do tak nowych warunków życia i by zapomnieć o starych.

Nie jestem znawcą historii Kanady i nie chciałabym oceniać tych wydarzeń, ponieważ jest to skomplikowana sytuacja, która do dziś dzieli Inuitów. Bez wątpienia nowoczesność, która pojawiła się w tym świecie ma dwie strony medalu – z jednej strony szybki postęp, który ułatwił życie, zapewnił opiekę medyczną, socjalną etc., jednocześnie uczynił ludzi bezczynnymi i pozbawił ludzi czegoś bardzo ważnego… może i najważniejszego? Co ciekawe, nigdy w wiosce nie popełnił samobójstwa ktoś z najstarszych mieszkańców, tych, którzy jeszcze pamiętają czasy naprawdę wielkiego głodu, mrozów, czasy, gdy każdy dzień był walką o życie.

 

Myślę, że mimo szybkiego zalewu współczesnością to, co jeszcze tli się na Północy, a może raczej nie stopniało zupełnie, to duchowość. Taki wewnętrzny sposób odczuwania świata innego niż tylko ten realny i namacalny. To widać w oczach, twarzach, szczególnie tych najstarszych Inuitów, którzy żyli blisko Natury, byli jej integralną częścią. I mają w sobie specyficzną tęsknotę za tymi czasami, które bezpowrotnie minęły. W nich jeszcze jest dawny świat, który łączył w sobie świat materialny i duchowy. Czy wraz z jego przemijaniem, pamięcią o nim, tracimy kontakt nie tylko z Naturą, duchowością, ale i ze sobą samym?

 

Mimo wszystko ogrom przestrzeni Arktyki nie pozwala człowiekowi zapomnieć o czymś większym, czymś nieogarniętym, czymś, co decyduje tu o losie człowieka. Nie ma tam ateizmu, co nie znaczy, że jest bogobojność. Nie ma po prostu „niewiary”. Obecność dusz przodków jest oczywista dla wszystkich i odczuwalna na każdym kroku.

Chociaż nie ma już szamana, to jest polski ksiądz. Oprócz normalnej posługi kapłańskiej, prowadzi świetlicę dla dzieci, które m.in. uczy ich własnego języka, ponieważ dzieci często nie potrafią pisać w inuktitut. Pomijając fakt, że Daniel od dziecka chciał być misjonarzem i żyć właśnie tutaj, wśród Inuitów, to naprawdę i oni jego potrzebują równie mocno jak on ich. To on jest odpowiedzialny za sprawy duchowe i gdy dusze zmarłych nawiedzają domy po śmierci, to on jest proszony o pomoc i rozmowę w codziennych problemach. To on błogosławi ocean przed połowami na wieloryba, do niego ludzie przychodzą wyżalić się, szukać pomocy i wsparcia. I to on jest wzywany, gdy ktoś popełni samobójstwo.

 

Kiedy spytałam Daniela, czy czuje się tutaj potrzebny, chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.

– Chciałbym nie być tu potrzebny – powiedział.

Moim zdaniem, jego obecność jest niezwykle ważna głównie dla dzieci, których w wiosce jest najwięcej i są najbarwniejszym elementem tutejszego życia. Czasami Daniel przegrywa z siłami, które tutaj ciągle decydują o losie ludzi, a czasami te siły to po prostu wszechobecne narkotyki i alkohol. Wszechobecne znaki współczesności i tutaj dotarły i zbierają swoje żniwo nawet na ziemi skutej lodem.

 

Na wzgórzu na obrzeżach wioski Repulse Bay jest cmentarz, stoi tam wysoki krzyż górujący nad okolicą, a dokoła niego dziesiątki małych krzyży. Krzyże są najczęściej drewniane, wsadzone między kamienie przysypujące trumny, których nie da się zakopać w zmrożonej skale. Takie nagrobki są przyozdobione maskotkami, zdjęciami, przy niektórych leżą plastikowe kwiaty – wszystko to jest zamarznięte i oszronione. Ciszę tego miejsca zakłócają wesołe śmiechy dzieci, które bawią się na zjeżdżalni u podnóża cmentarza. Życie i śmierć przenikają się tutaj, jak kolory śniegu.

Dokładnie nie wiadomo, ile jest nieudanych prób samobójczych, ale Teresa, którą poznałam, ma za sobą przynajmniej trzy: próbowała się otruć, powiesić, zastrzelić. Zawsze uratowana w ostatniej chwili, a może po prostu czekająca do ostatniej chwili na uratowanie. Chociaż jest matką czwórki dzieci, nadal nie wyklucza, że się zabije. Gdy spytałam ją, czy chciałaby porozmawiać ze mną przed kamerą, ku mojemu zaskoczeniu, zgodziła się od razu i tym bardziej czułam, że może i jej ta rozmowa jest potrzebna. Pół godziny, które z nią spędziłam, było najbardziej wstrząsającym momentem mojej podróży i do dziś jestem jej wdzięczna za podzielenie się mną swoją historią. Niestety Teresa jest jedną z wielu osób, które targnęły się na swoje życie i którym prędzej, czy później, to się uda. Pytanie tylko: kiedy i w jaki sposób to zrobią?

Katarzyna Dąbkowska

Reżyser, autorka reportaży, krótkometrażowych filmów fabularnych i dokumentalnych, m.in. "Gorączka polarna" oraz "Między światami", za który otrzymała nagrodę "Człowiek przezwyciężający zagrożenie" na Festiwalu Mediów „Człowiek w Zagrożeniu" w Lodzi.

Komentarze: 5

G 2 maja 2015 o 1:13

Pani Katarzyno gdzie można zapoznać się z Pani filmem? To wstyd że takie materiały nie są dostępne powszechnie.

Nie można tego nigdzie obejrzeć! TV już nie nadaje, nawet jak nadawała to pewnie tylko raz, a powtórek nie ma, więc jak ktoś nie zdążył na łaskawą emisje w TV, to pewnie już nie zobaczy nigdy.

Czy w sklepie można kupić ten film? Zapewne nie można, może sama Pani zacznie sprzedawać ten materiał?

Niech go chociaż Pani umieści na swojej stronie, w ogóle w sieci.
Proszę spojrzeć na to z tej strony im większa widownia tym większe zainteresowanie Pani dziełem, osobą, całą twórczością no i TEMATEM FILMMU.
Takie materiały powinny być wolne niczym ptaki, aby mogły być podziwiane, a tak to są pozamykane w magazynach niczym w klatkach, tylko kto na tym korzysta?

Wygląda na to że zrobiła Pani bardzo dobry materiał, o niezmiernie ciekawym temacie, ale cóż z tego jak materiał jest niedostępny dla ludu.
Nie każdy może chodzić na festiwale, oraz nie każdy zdąży obejrzeć w TV, a w sieci prócz paru artykułów jest tylko króciutki trailer.

Bardzo chciałbym zapoznać się z tym materiałem, pewnie nie tylko ja, ale niestety bida z nędzą, nie ma i nie będzie.

Odpowiedz

joanna 24 maja 2015 o 21:53

gdzie można zobaczyć ten film?

Odpowiedz

Jimmy 11 kwietnia 2016 o 21:50

GDZIE!!?!?!?!?!

Odpowiedz

Jakub 16 kwietnia 2016 o 21:22

gdzie mozna obejrzec..? jakis serwis vod?

Odpowiedz

Antoni 6 czerwca 2016 o 12:15

Gdzie mogę obejrzeć film?

Odpowiedz