Na festiwalu można spotkać znane Wam z peronu twarze. Od lewej: Ania Błażejewska, Robb Maciąg i Ania Maciąg. (Fot. Jagoda Pietrzak)

Na festiwalu można spotkać znane Wam z peronu twarze. Od lewej: Ania Błażejewska, Robb Maciąg i Ania Maciąg. (Fot. Jagoda Pietrzak)

W Nowohuckim Centrum Kultury nie zagościły może opowieści z każdego żywiołu, były za to historie z różnych środków transportu – pieszo, rowerem, konno czy starym samochodem można ciekawie przemierzać świat… Kilka słów o tym, czego ciekawego można było dowiedzieć się w drugi dzień festiwalu 3 Żywioły na warsztatach i spotkaniach z podróżnikami.

Sobotnie warsztaty rozpoczęła Kasia Mazurkiewicz, opowiadająca o tym Jak zorganizować tani wyjazd globtroterski? Trudno jest w ciągu godziny wyjaśnić wszelkie aspekty przygotowań do wyprawy, ale Kasia ma spore doświadczenie w ich organizacji oraz opowiadaniu o tym. Znalazły się więc bardzo podstawowe informacje dla początkującego podróżnika (kiedy jechać, co jeść, gdzie spać itd.), ale także sporo tricków dla wprawionych już w jeżdżeniu na własną rękę (np. co jeść, gdy nie ma co jeść ;)). Mnie szczególnie urzekła sugestywna ilustracja porady, aby definitywnie nie wyruszać bez wyleczonych zębów – zdjęcia nepalskich przyrządów dentystycznych robią wrażenie!

Chwilę później Robb Maciąg tłumaczył, dlaczego rower z marketu (po drobnych poprawkach) wystarczy na każdą wyprawę, a Ania wyjawiała tajniki dobierania siodełka przez panie. Poznaliśmy typy rowerzystów, mnóstwo opowieści ze szlaku i, chcąc nie chcąc, każdy chyba został zarażony optymizmem. Trochę opowiedzieli o intymnych, a zarazem najważniejszych, częściach sprzętu: oponach, uchwytach i siodełkach (przy okazji twierdząc, że wcale się na tym nie znają), a trochę więcej o ludziach i o tym, że zawsze da radę. Przez cały dzień byli „do złapania” i chętnie z każdym rozmawiali.

Na warsztatach Jak fotografować w podróży? swoją wiedzą dzielił się Piotr Trybalski. Temat był ujęty ogólnie, ale za to usłyszeliśmy same konkrety poparte doświadczeniem własnym. Solidna podstawa do dalszej nauki dla przyszłych fotografów-podróżników i kilka bezcennych rad dla tych, którzy pozostaną dla pstrykaniu „przy okazji”. Przy okazji można było obejrzeć sporo naprawdę fajnych zdjęć ;)

Korytarze NCK wypełniły fotografie autorstwa Ani Błażejewskiej oraz Ani i Robba Maciągów. (Fot. Jagoda Pietrzak)

Korytarze NCK wypełniły fotografie autorstwa Ani Błażejewskiej oraz Ani i Robba Maciągów. (Fot. Jagoda Pietrzak)

Popołudnie wypełniły slajdowiska i opowieści z różnych zakątków świata.

Na początek Leszek Szczasny zabrał nas do Mauretanii. Mało kto planuje tam wakacje, tym przyjemniej się słuchało o tym, czy groźnie jest z powodu terroryzmu, czy też z powodu much. Relacja dotyczyła podróży sprzed kilku miesięcy i dała przekrojowy obraz kraju, gdzie miesza się Afryka arabsko-murzyńska, mężczyźni noszą niepraktyczne bubu, kobiety pięknie malują dłonie, a fotografowanie nie jest ani łatwe, ani oczywiste.

Kazach z konia zszedł to opowieść Michała Korty o Uzbekistanie. Wnikliwe spojrzenie na kazachskich koczowników, których kiedyś opisywał Kapuściński, i szukanie znaków czasu. Michał zaniechał opowiadań o architekturze i zabytkach, pokazał za to tradycyjną produkcję jedwabiu, zajrzał do domów i zbadał jak się mają jurty. Reportażowe wręcz było przedstawienie tematu lepioszek, tradycyjnego pieczywa, i przyprawiało o drgania żołądka… Zakończył serią portretów, które będą stanowić część wystawy o nomadach.

Z jurt rozbitych tuż obok murowanych domostw z Markiem i Beatą Tomalikami przenieśliśmy się do Australii. Opowieść o świecie Aborygenów, jego magii i wyjątkowej relacji z naturą była jednocześnie premierą najnowszej i najważniejszej książki Marka. Wygląda na naprawdę ciekawy i rzetelny materiał.

Tak dotarliśmy już do wieczora. Na zewnątrz ciemno, a przed nami pojawia się trójka młodych chłopaków, którzy śladami uciekinierów z sowieckiego łagru przebyli pieszo, rowerem i konno drogę z Jakucka do Kalkuty. Naprawdę im się udało – i wyprawa, i pokaz. Tomek Grzywaczewski i Bartosz Malinowski zawładnęli najpierw sceną, a potem publicznością. Opowiadali energicznie, ciekawie i wciągająco pokazując swoją przygodę, dowód na niezwykły wyczyn polskich bohaterów sprzed lat i swój sposób na patriotyzm. Trochę w cieniu (dosłownym:)) pozostał Filip Drożdż, którego udział w wyprawie obciążony był rolą kamerzysty. Dokonania i materiał –  imponujące.  Na zakończenie wszyscy trzej chórem powtórzyli zawołanie, które usłyszeli podczas wyprawy jako pożegnanie w środku tajgi: Jeszcze Polska nie zginęła, chłopcy!

Na zakończenie jeszcze raz Uzbekistan, ale nie tylko. Kasia Gembalik i Mikołaj Książek przejechali przez Rosję na trójkołowym Uralu, a gdy nie wpuszczono ich w tym pojeździe do Kazachstanu – przesiedli się do Moskwicza. Obcięli dach i objechali nim Kazachstan, Kirgizję i Uzbekistan. Działo się.

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: Bądź pierwsza/y