W połowie lipca zakończyłam kilkumiesięczny wolontariat w Turcji i postanowiłam pojechać jeszcze dalej na wschód. Wędrując palcem po mapie wpadłam na pomysł, by odwiedzić iracki Kurdystan.

W Turcji poznałam kilku Kurdów. Byli bardzo dumni ze swojej kultury, mimo iż Turcy często negowali istnienie ich narodu. „Kurdowie? A to tacy tureccy górale”, twierdzili moi znajomi.

Postanowiłam poznać ich kulturę – spróbować jedzenia, poznać kurdyjskie tańce, może spisać trochę bajek jeśli nadarzy się okazja… Przede wszystkim chciałam jednak zorganizować zajęcia z kreatywności dla dzieci w slumsach. Od kilku lat jeżdżę po Azji i organizuję tego typu zajęcia w biednych dzielnicach lub rozmaitych ośrodkach.

Spontanicznie do Iraku

Mój wyjazd do Iraku był całkowicie spontaniczny więc nie miałyśmy zaklepanego żadnego miejsca. Zdaję sobie jak bardzo nierozważne byłyśmy, nie miałyśmy nawet specjalnie wyznaczonej trasy! Jak się jednak potem okazało, przeznaczenie lubi wariatów!

Moja przyjaciółka Kinga Korczak, postanowiła wziąć udział w wyprawie. Nakupiła w Polsce całą masę rozmaitych drobiazgów, które mogły się nam przydać podczas projektu i zapakowała nimi cały plecak. Piętnastego sierpnia spotkałyśmy się na lotnisku.

Autostopem dojechałyśmy do Djarbakiru, który jest już rzut beretem od irackiej granicy. W autobusie granicznym Kingę dopadły wątpliwości czy taka wyprawa, na pewno jest dobrym pomysłem, ale właśnie wtedy wszystko zaczęło się układać jak w bajce. Gdybym oglądała film o takiej fabule, stwierdziłabym, że jest nierealny.

W autobusie poznałyśmy dwóch mężczyzn, syryjskich Kurdów – ojca i syna. Jechali razem do niewidzianej od ośmiu lat rodziny z Iraku. Na przejściu granicznym, mimo wcześniejszych modłów Kingi, my nie miałyśmy żadnych problemów (jako obywatelki Unii Europejskiej). Natomiast nasi nowi przyjaciele (czystej krwi Kurdowie ale obywatelstwa kurdyjskiego) musieli wykonać jakąś setkę telefonów… Postanowiłyśmy ich nie opuszczać a oni w zamian zaprosili nas do swojej rodziny!

Zostałyśmy cudownie przyjęte, miałyśmy okazję zobaczyć kurdyjski dom od środka i najadłyśmy się za wszystkie czasy. Bo jedzenie mają fantastyczne. Nie mogli by tu narzekać nawet wegetarianie. W diecie nie brakuje warzyw, pod najróżniejszą postacią, najlepszy jest jednak ryż. Pełen migdałów i rodzynek. Mniam!

Kurdyjski teledysk i warsztaty z dziećmi

Jeden z członków rodziny naszych znajomych, okazał się kurdyjskim muzykiem. Spodobały mu się moje rude włosy i jasna karnacja i zaproponował bym zagrała w jego teledysku, który ostatecznie wyszedł tak:

Jako podziękowanie za moją pracę (choć tak naprawdę, to była dla mnie niesamowita przygoda, a nie praca), rodzinka postanowiła zrobić coś dla nas. Skontaktowali nas z menagerem największej w Iraku organizacji od praw człowieka Pao. Następne kilka dni spędziłyśmy w Erbilu, robiąc warsztaty w rozmaitych ośrodkach – przedszkolu, więzieniu, gdzie dzieci przebywają z matkami i ośrodku dla uchodźców.

Wspólnie bawiliśmy się wielką płachtą Klanzy, skręcaliśmy zwierzęta z podłużnych balonów, rysowaliśmy kredą i bawiliśmy w zabawy rozwijające funkcjonowanie zmysłów.

Po powrocie do Polski zawsze robię warsztaty o kraju, w którym byłam dla polskich dzieciaków. Kurdyjskie bajki, tańce i jedzenie są absolutnym hitem! Chciałybyśmy by wakacyjny projekt miał swoją kontynuację. Omijamy sprawy polityczne. Chcemy natomiast kulturowej wymiany i przestrzeni, by pokazać co łączy wszystkie dzieciaki. Tak narodził się projekt Radość za jedno spas.

Jest to cykl warsztatów edukacyjnych dla dzieci, z których każdy poświęcony jest jednej z emocji podstawowych. Najpierw zrobimy je w Kurdystanie, potem z projektem wrócimy do Polski.

Poprzez gry, rozmowę i zabawy, dzieciaki będą się uczyły rozpoznawać i wyrażać emocje. Odczuwanie to normalna rzecz. Każdy z nas czuje i przeżywa, bez względu na to jaki ma kolor skóry, gdzie mieszka i jak wygląda, czy jest chłopcem, czy dziewczynką.

Śladów emocji poszukamy w polskich i kurdyjskich obrazach i bajkach, w dźwiękach naszej i ich muzyki. Razem z dziećmi będziemy zastanawiać się, jak można wyrażać emocje w sposób niewerbalny – poznamy rozmaite techniki – będziemy lepić, malować, rzeźbić, tańczyć i muzykować. Przelejemy nasze dociekania i odkrycia na papier, płótno, tkaninę, wyciskamy je w masie solnej lub rzeźbimy w mydle.

Na koniec zajęć sfotografujemy każdą pracę oraz jej autora – wraz z symbolem przerabianej emocji. Każda praca będzie podpisana (dodatkowo możemy spisać odpowiedzi na kilka pytań np. Czego się boisz? Czy często odczuwasz wstręt? Jak pachnie złość?)

Powstały album, chcemy przywieźć do Polski i rozszerzyć o prace polskich dzieci.

Do Kurdystanu wybieramy się na Newroz czyli kurdyjski Nowy Rok, który przypada 21 marca. Zostaniemy jakieś dwa tygodnie. Oprócz zajęć dla dzieci będziemy uczestniczyć w obchodach Newroza i ponownie odwiedzimy wioskę Zaretusztrian – wyznawców najstarszej monoteistycznej religii, którą pierwotnie wyznawali Kurdowie.

Zrobimy 1000 zdjęć i o wszystkim opowiemy, każdemu kto tylko będzie chciał słuchać, podczas warsztatów z kuchni kurdyjskiej, slajdowisk i nocy opowieści kurdyjskich bajek. Mamy nadzieję, że i Wy zakochacie się w Kurdystanie!

Olga Ślepowrońska

Od kilku lat jej pasją jest jeżdżenie po świecie (głównie Azji i Europie) i w ramach Projektu Czuj Czuj robienie w slumsach warsztatów rozwijających kreatywność. Oprócz zabaw z dziećmi kolekcjonuje bajki i przepisy kulinarne.

Komentarze: 3

Agatkamyk 13 grudnia 2011 o 15:50

pieknie! ze tez wszystko tak łatwo Pani przychodzi i sie udaje! to az niewiarygodne ale pocieszajace, ze i sa dzis jeszcze tak odwazni ludzie o tak wielkich sercach! gratulacje!

Odpowiedz

Janka 14 grudnia 2011 o 11:13

Kilku znajomych z firmy, którym podrzuciłam do przeczytania ten tekst puka się w czoło na same słowa Iran i Kurdystan, tym bardziej gratuluję odwagi :)
Druga rzecz to brawa za świetne pomysły. Ludzie dziś jeżdżą coraz więcej. Tylko mam wrażenie, że dla większości najwięcej satysfakcji sprawia powrót i pochwalenie się przed znajomymi ślicznymi fotkami z wakacji. Gdzie to ja nie byłem i jakie mam piękne zabytki za plecami. Super, ale jakoś nie chce mi się tego oglądać. O waszym projekcie przeczytam z przyjemnością. Powodzenia!

Odpowiedz

Kasia 14 października 2012 o 3:22

Dziekuje za ten wpis. Ja sie wybieram to Erbil na poczatku stycznia 2013 zeby pracowac z localnymi kobietami i opisac ich radosci i troski. Bardzo mi dodal otuchy wasz list, tymbardzije ze nie mieszkam w Polsce juz od prawie 20 lat ale chetne czytam polski druk i doswiadczenia. Maze kiedys nasze drogi is spotkaja, tym bardziej ze moje research ma podloze ochrony Praw Czlowieka. Pozdrawiam Kasia

Odpowiedz