Ekipa 16. etapu Afryki Nowaka dzieli się swoimi wrażeniami z Kongo. Jeśli zastanawiacie się, czy dużo tam się zmieniło od podróży Kazimierza Nowaka, to odpowiedź brzmi… TAK.

Kazimierz Nowak tak opisywał wsie w Kongo: „Wioski rozbudowane według planu administracji nie sprawiają wrażenia wsi, zwłaszcza wsi murzyńskiej. Droga i uliczki wysadzone drzewami mango i palmami, domy przeważnie z cegieł, toną w powodzi drzew owocowych i kwiecia.

Niewiele z tego przetrwało do czasów dzisiejszych. Jak do tej pory nie widzieliśmy drzew mango, a wokół ceglanych domów, których wiele stoi w ruinie, nie ma ani drzew owocowych, ani kwiatów. Oczywiście nie ma prądu, a noce są naprawdę chłodne. W chatach krytych strzechą rozpala się ogniska, a dym przeciska się przez słomę, co wygląda tak jakby cały dach parował. Najwidoczniej większość dzieci posiada tylko jeden zestaw odzieży, gdyż rano widzimy je ubrane tak samo i do tego zziębnięte w chłodzie poranka. Na szczęście dość szybko się ociepla.

„Tuż obok wiosek widać połacie ziemi, ze srebrnym lasem dojrzewającej bawełny (…). Zielenią się krzewy manioki, która jest podstawą życia ludności murzyńskiej.”

Bawełna, którą widział Nowak, to przeszłość. Co do krzewów manioku to istnieją nadal, gdyż mieszanka manioku i kukurydzy jest podstawą mąki, z której wyrabia się kleistą, bezsmakową papkę (ewentualnie jest to smak kleju, co raczej nie jest komplementem). W niektórych wioskach widzieliśmy bananowce, a już zupełną rzadkością są pola ananasowe, które napotkaliśmy tylko koło Sandoa.

W każdej wiosce są kury i kozy, choć kurczaka podano nam tylko w misji w Maswika. Bogatsze wioski hodują świnie, natomiast im bliżej równika tym więcej owiec. I oczywiście wychudzone psy, o które tu nikt nie dba. W rejonie Sandoa widzieliśmy farmę krów. Tylko raz widziałem królika oraz stadko kaczek. W Musumba zauważyłem indyki oraz perliczki. Poznany tam były Minister Obrony DR Konga hodował nutrie dla mięsa.

Nowak pisał również, że „syci wszyscy, zadowoleni z życia radują się przeżytym dniem, przeżytym beztrosko w otoczeniu pięknych alei palm i mango na podwórkach, obramowanych żywopłotem, za którym dojrzewają banany i ananasy, a także owoce strefy umiarkowanej. Często w murzyńskich ogrodach spotyka się drzewa oblepione złotymi kulami pomarańcz.”

Raczej nie jestem przekonany, aby obecni Kongijczycy kładli się spać syci. Wieczorami słychać głośny krzyk niemowląt, które podobno płaczą właśnie z głodu. Wydęte brzuszki małych dzieci wypełnione są raczej pasożytami niż pożywną strawą… Ale mimo że praktycznie wszystkie dzieci chodzą w łachmanach (wygląda na to, że ich koszule pochodzą z darów), to – jak to dzieci – są uśmiechnięte, wesołe i… głośne. Kiedy nie chodzą do szkoły, co jest częstym przypadkiem, zapełniają swój czas zabawami – czy to grą w klasy, czy skakaniem przez „gumę”, zrobioną tutaj z traw, czy grą w warcaby, gdzie pionki stanowią kapsle od butelek.

Co uprawia się w okolicy, najlepiej sprawdzić na lokalnym targu. Środa to dzień targowy w Maswika. Na licznych stoiskach widzieliśmy oprócz manioku / kasawy, kukurydzy, orzeszków ziemnych i bananów (5 centów za dwie sztuki), także pomidory, cebule, fasole, papryczki, bakłażany, bataty, ryż i ziemniaki (2$ za wiaderko może dwukilowe), a nawet cytryny. Były też różnorakie ryby, głównie wędzone – od maleńkich, wielkości połowy naszych puszkowych sardynek, do całkiem sporych.

W dziale mięsnym panowała koźlina oraz wieprzowina. Widzieliśmy żółwia, którego oferowano do sprzedaży za… 10 centów! Chcieliśmy go kupić, ale i tak raczej prędzej niż później zostałby schwytany i zjedzony. Na targu w Sandoa oferowano kosze z żywymi termitami. Oddzielne stoiska zajmował alkohol, zarówno miejscowy bimber z palmy jak i wino palmowe, które miałem nieprzyjemność spróbować (czysty ocet winny). Na parafii w Maswika poczęstowano nas piwem Skol, w Musumba piwem Simba, a w Sandoa kupiliśmy piwo Tembo za 2,5$/0.6l.

Jak to na każdym targu świata oferowane są usługi głównie gastronomiczne, fryzjerskie (1$ za zwykłe strzyżenie) oraz naprawcze – przede wszystkim naprawa rowerów. W Musumba można było też naprawić magnetofon, magnetowid czy telewizor. Są też stoiska z olejem palmowym, mazutem, czy węglem drzewnym. I oczywiście papierosy z Angoli (30 centów za paczkę) oraz mydło (30 centów za 2 sztuki).

Na stoiskach „przemysłowych” króluje chińszczyzna. Przede wszystkim klapki i rozmaite obuwie oraz latarki, u nas niespotykane – stojące urządzenia z niewiarygodną ilością lampek LED, zastępujące brak energii elektrycznej. Liczne jednorazowe zegarki, kłódki, gwoździe i inne materiały budowlane. Każde stoisko danego rodzaju jest praktycznie identyczne.

Jednak największą atrakcją każdego targu jesteśmy my!

Afryka Nowaka

Wyprawa rowerem, statkiem, konno, czółnem i pieszo przez Afrykę szlakiem Kazimierza Nowaka. 24 ekipy, 40 tys. km, 2 lata w trasie.

Komentarze: Bądź pierwsza/y