Człowiek zdobył najwyższe szczyty, najgłębsze doliny, odkrył źródła rzek i serce puszczy… odcisnął ślad cywilizacji nawet na księżycu. Wydawałoby się, że epoka odkrywców się skończyła i nawet wyścigi w ustanawianiu rekordów powoli tracą pole do popisu. Oni znaleźli jednak lukę: eksplorację najwyżej położonych jezior świata.

W ramach trzech już odbytych wypraw mają na koncie pionierskie nurkowanie w akwenie Matscherjochsee we Włoszech i ustanowienie rekordu świata w nurkowaniu w najwyżej położonym jeziorze świata – Licancabur, leżącym na pograniczu Boliwii i Chile. Kolejne cztery wyprawy zakładają zbadanie jezior w Tybecie, Kenii, Australii i na Antarktydzie.

Ten pionierski projekt narodził się podczas wyprawy nurkowej do najwyżej położonego jeziora na świecie, ukrytego w kraterze wulkany Licancabur w Boliwii. (www.wyprawy.az.pl)

Ten pionierski projekt narodził się podczas wyprawy nurkowej do najwyżej położonego jeziora na świecie, ukrytego w kraterze wulkany Licancabur w Boliwii. (www.wyprawy.az.pl)

Pięcioosobowa ekipa postanowiła zdobyć Koronę Jezior Ziemi. Ideą projektu jest nurkowanie w najwyżej położonych jeziorach na naszej planecie, rozproszonych na siedmiu kontynentach. Rozplanowane na sześć lat przedsięwzięcie przybliża w rozmowie Kamil Iwankiewicz.

Skąd wziął się pomysł na taki projekt?

– Pomysł na pierwszą wyprawę zaczerpnąłem z filmu Życie mimo wszystko, w którym znany podróżnik i ekolog Nicolas Hulot pokazywał, jak różnorodne jest życie na Atacamie, najsuchszej pustyni świata. Moją uwagę przykuł pewien wulkan, w kraterze którego znajdowało się jeziorko. Jeziorko, które stanowi ponoć granicę biosfery – w żadnym innym akwenie położonym tak wysoko nie natrafiono na tak bogaty ekosystem. W jeziorze tym żyje kilka gatunków endemicznych skorupiaków, wielkości naszej polskiej rozwielitki, za to ich ilość jest oszałamiająca, miliony – jeśli nie miliardy – osobników wirują w nieustannym tańcu. Najbardziej niesamowite jednak jest to, że ten „mikrokosmos” leży na wysokości prawie 6000 metrów, a żyjące w jeziorze skorupiaki narażone są na skraje temperatury i bardzo duże promieniowanie kosmiczne.

Intrygowało mnie, jak w tak niegościnnym środowisku udało im się przetrwać i skolonizować ten akwen. Okazało się, że nie tylko mnie to ciekawiło. NASA w latach 2001-2004 przeprowadzała w kraterze wulkanu szereg doświadczeń, dotyczących przyszłego lotu na Marsa. Testowano lądownik marsjański, badano endemity pod kątem ich możliwości przetrwania w kosmosie.

– Rzeczywiście nikt dotąd nie podejmował prób zdobycia tych dziewiczych rejonów?

– Próby nurkowania w górach odbywają się już od lat 50. XX wielu. Jeziora wysokogórskie kryją w swych głębinach wiele tajemnic z odległej przeszłości. Akweny te często stanowiły świętość dla tubylczej ludności i były miejscem pielgrzymek, podczas których wrzucano do jezior cenne artefakty dla lokalnych bóstw.
W jeziorze w kraterze wulkanu Licancabur podejmowano próby nurkowania z wykorzystaniem zarówno obiegów zamkniętych, jak i otwartych, już na początku lat 80. W 1980 r. dr Johan Reinhard (archeolog), a dwa lata po nim dr Charles Brush dokonują pierwszych podwodnych eksploracji, lecz ze względu na temperaturę i prawdopodobnie awarię sprzętu ich nurkowania trwały po parę minut.

Inny przykład – w 1979 r. rozpoczęła się wyprawa badawcza nad jezioro Huacracocha w Peru, znajdujące się na wysokości 4650 lub 4843 m n.p.m. (obie wysokości podaje w swojej książce „Homo delphinus” Jacques Mayol). Wyprawa zorganizowana przez Instytut Fizjologii Człowieka w Chieti miała na celu badania nad zachowaniem organizmu ludzkiego w czasie nurkowania na wysokości. Przeprowadzono również badania na nurkach bezdechowych, tzw. freediverach – brał w nich udział sam Mayol, przez wiele lat rekordzista świata w nurkowaniu na bezdechu w kategorii no limit (ostatni rekord 105 m – ustanowił w 1983 r., mając 56 lat). Łącznie wyprawa liczyła 70 osób, wykonano ponad 130 różnego rodzaju eksperymentów.

W czerwcu wróciliśmy z niesamowitej wyprawy, której głównym celem było nurkowanie w najwyżej położonym jeziorze w Ameryce Północnej. Akwen ten znajduje się w kraterze wulkanu Xiantecatl, na wysokości 4200 m n.p.m. Na dnie udało nam się znaleźć dwustuletnie naczynie, ofiarowane bóstwu jeziora. Nie byliśmy oczywiście pierwszymi nurkami w tym akwenie. Już w 1955 r. dwaj meksykanie Enrique Conty i González Pier przeprowadzili tam udane nurkowanie. Wyczyn ten został odnotowany w czasopiśmie „World of Water” w roku 1957. Nurkowie Ci szukali złota Inków, ukrytego przez Cortezem, jak mówią legendy, w kraterowym jeziorze Słońca. Podobno niczego nie znaleźli :)

Nasz projekt przewiduje serię nurkowań w najwyżej położonych jeziorach na kuli ziemskiej. Jest sporo jezior zupełnie nieznanych nurkom, zwłaszcza że na przykład w Himalajach jeziora powstają w bardzo szybki sposób. Ocieplenie klimatu sprawia, że lodowce topią się bardzo szybko i na mapach pojawiają się akweny o znacznych rozmiarach, których nie było jeszcze kilkadziesiąt lat temu…

– Zbliżacie się do półmetka projektu. Czujecie się odkrywcami?

– Przygotowujemy się do czwartej z siedmiu planowanych wypraw, tym razem w Himalaje. My odkrywcami? Tak, odkrywamy własne słabości, własną niewiedzę, dotyczącą na przykład antropologii odwiedzanych przez nas regionów. Staramy się ją uzupełniać. Ponad 70% naszej planety przykryte jest wodą, myślę że jest jeszcze sporo do odkrycia. Fascynuje nas bogactwo życia w głębinach, ale również pozostałości po pradawnych kulturach, które odkryte byłyby dawno temu, gdyby nie głęboka woda, mróz i niskie ciśnienie.
Takie wyprawy uczą pokory i szacunku do matki natury, ale też dają nam niesamowitą satysfakcję.

– Oprócz dokonywania wyczynu w wymiarze sportowym, projekt zakłada prowadzenie badań z zakresu limnologii, geologii oraz fizjologii nurkowej. Z kim współpracujecie w tych kwestiach?

– Wykonujemy szereg badań dla uniwersytetu, zbieramy próbki skał i osadów dennych, dokumentujemy fotograficznie nasze znaleziska. Przeprowadzamy również na sobie badania z zakresu fizjologii nurkowej. Mamy nadzieję, że posłużą naukowcom do opracowania nowych tabel, przy pomocy których będzie można bezpiecznie zanurzyć się na dużej wysokości. Wiedza na temat nurkowania wysokogórskiego kończy się na 3000 m n.p.m.

– Całość jest ogromnym przedsięwzięciem logistycznym. Możecie zdradzić trochę szczegółów dotyczących tego, jak wyglądają przygotowania do wyjazdów?

– Musiałbym to podzielić na kilka rozdziałów. W skrócie: wyszukujemy akweny, w których nurkowanie jest prawdopodobne, to znaczy – jezioro ma przynajmniej 5 metrów głębokości i jest to woda, w której można nurkować, a nie na przykład roztwór arszeniku i gliny wymieszany z wodą i solą. Na Atakamie jest sporo takich zbiorników. Definicji jezior jest bardzo dużo, zdajemy sobie sprawę, że niektóre z naszych akwenów z różnych przyczyn nie zostałyby zakwalifikowane do tej grupy ze względu choćby na rozmiary, brak profundalu, litoralu lub powłokę lodu, która zalega na wodzie dłużej niż przez 6 miesięcy.

Odkrywycy? Tak, własnych słabości i niewiedzy. Bicie rekordów? Przede wszystkim w realizowaniu pasji i marzeń. (www.wyprawy.az.pl)

Odkrywcy? Tak, własnych słabości i niewiedzy. Bicie rekordów? Przede wszystkim w realizowaniu pasji i marzeń. (www.wyprawy.az.pl)

Poza tym każda z wypraw jest inna, używamy specyficznego sprzętu, zarówno nurkowego, jak i alpinistycznego. Do nurkowania potrzebujemy gazów. Sprężarka waży ok. 70 kg (to bardzo lekka sprężarka), ma określone gabaryty, musimy rozwiązać problem jej transportu w górach, dźwigania butli (18 kg sztuka), balastu. Poza tym sprężarka przestaje pompować powietrze powyżej 3500 metrów, bo jest zbyt rzadkie. Musimy na bieżąco takie problemy rozwiązywać, a jest ich sporo.

Z takich przyziemnych spraw: rząd chiński (bo zamierzamy teraz nurkować w Tybecie) zakazał jakiejkolwiek eksploracji himalajskich akwenów. Musimy przekonać Chińczyków, że warto nam takiego pozwolenia udzielić, a jeśli się nie uda, to wariant B :) Ze względu na powagę instytucji, które patronują naszemu projektowi, nie możemy uskuteczniać „partyzantki”. Dlatego musimy mieć alternatywę. Mamy w zanadrzu bardzo ciekawe akweny w Nepalu na wysokości ponad 5400 m n.p.m. Ale liczymy, że uda się przekonać władze chińskie do naszych planów.

– A jak wyglądają późniejsze losy zdobytej wiedzy? Publikujecie zebrane materiały?

– Pewnie, że tak. Informacje o poszczególnych wyprawach publikowane są w magazynach nurkowych i outdoorowych od dwóch lat. Po zakończeniu projektu ukaże się książka na temat nurkowania w górach. Ostatnie kompendium wiedzy na ten temat pochodzi z lat 80. Nie chcę jednak by był to klasyczny podręcznik, tylko lektura z mnóstwem zdjęć i relacji. Oczywiście tajniki nurkowania na dużej wysokości też będą. Chcemy się podzielić naszą wiedzą i informacjami z innymi nurkami, którzy pójdą naszym śladem. Może te informacje przydadzą się też komuś innemu.

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: Bądź pierwsza/y