Padło na Gruzję
Nazywam się Ala. W ubiegłe wakacje postanowiliśmy z Piotrem pojechać na wycieczkę rowerową. Tak jakoś wyszło, że padło na Gruzję.
W Gruzji narysowałam kilka obrazków. Do niektórych będą nawet krótkie historyjki. Zapraszam.
Jak się spakować?
Piotr ma doświadczenie w wycieczkach rowerowych, więc wypracował system na pakowanie się.
- narzekaj dwa tygodnie, że trzeba będzie się spakować
- dwie godziny przed odlotem obróć cały dom do góry nogami i wrzuć jego zawartość do sakw
- sakwy wraz z rowerem wrzuć do odpowiednio dużego pudełka
- pudełko obklej grubą warstwą taśmy klejącej
- tak oto spakowany rower można wsadzić do samolotu, a tym samolotem polecieć gdzie się zechce i na ile zechce.

Panie w szpitalu w Zestafoni okazały się nie być aż tak straszne. Po naklejeniu plasterka na obolałe kolano, poczęstowały mnie ciastem i zaprosiły do wspólnego oglądania brazylijskiej telenoweli z gruzińskim dubbingiem.
Łada 1600, do której bagażnika wcześniej załadowaliśmy rowery, wypełniona zapachem świeżo upieczonego chleba, który parzy mnie w kolana, pijanymi Gruzinami i wesołą muzyką, zatrzymuje się z piskiem na przełęczy po drodze do daczy, w której ma się odbyć impreza.
– Jożyk! – woła dwóch Gruzinów, wybiegając z samochodu.
– Ojej, dlaczego oni gonią tego jeżyka?
– BĘDZIE SZASZŁYK!

Stół w Gruzji to nie jest mebel. Stół jest tam, gdzie są ludzie, gdzie jest wino, gdzie są rozmowy, a Tamada - mistrz ceremonii, wznosi toasty, których nie spotka się nigdzie indziej na świecie.

Gdy głowa już nie pozwala na obcowanie z niesamowitą gruzińską gościnnością, zawsze można skryć się w namiocie.
Przez cały nasz miesięczny pobyt w Gruzji mieliśmy tylko jedną trudną noc. przy granicy z Osetią wszyscy tubylcy odsyłali nas do jakiegoś tajemniczego hotelu „Dwa kilometry dalej”. Mówili, żebyśmy nie nocowali w namiocie. Hotelu szukaliśmy jeszcze ze 20 kilometrów, aż w końcu dojechaliśmy do rozświetlonego budynku. Piotr wszedł do środka i po rosyjsku zaczął pytać gospodarzy o to, czy to wreszcie tutaj.
Nie wiem co dokładnie wydarzyło się w środku. Na szczęście Piotr uratował mnie nokautując psy kamieniem.