Raj, w którym seks jest przekleństwem
W 1492 roku na północnym wybrzeżu wyspy nazwanej później Hispaniolą wylądował Krzysztof Kolumb. Za jakiś czas miała się ona stać jego siedzibą. Odkrycie Ameryki z jednej perspektywy było wielkim dokonaniem europejskiej cywilizacji, z drugiej zaś stało się zaczątkiem nieszczęść ludów gorzej uzbrojonych – od Nowego Świata po zachodnią Afrykę. Dla jednych raj, dla innych ciężka, niewolnicza praca przy jego budowie.
Dziś Hispaniola podzielona jest między dwa państwa – Haiti i Dominikanę – i to do tego drugiego zabiera nas Mirosław Wlekły, by w zbiorze reportaży All Inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem pokazać, jak nadal potrafi być mroczne to, co dzieje się poza pięknymi, karaibskimi plażami, na których bogaci mieszkańcy Zachodu sączą drinki w cieniu parasolek.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza, zatytułowana Raj, przedstawia historię i współczesność Dominikany. Poznamy źródła niechęci i pogardy dla sąsiadów z Haiti, zobaczymy obrzęd wudu, dowiemy się, jak ważne dla Dominikańczyków są kolor skóry oraz właściwe jego nazwanie, a nade wszystko zobaczymy kulturę machismo w wielu jej przejawach: fascynacji walkami kogutów, szaleńczym prowadzeniu samochodów, czy przemocy wobec kobiet. Autor poświęca też wiele uwagi bohaterom walki o prawa człowieka – od księdza Antona Montesinosa, który już w XVI wieku grzmiał przeciwko prześladowaniu rdzennych mieszkańców Karaibów, po dzisiejszych członków organizacji pozarządowych upominających się o dzieci, kobiety, mniejszości seksualne. Świat all-inclusive przemknie raczej w tle, a jeśli już przyjrzymy mu się bliżej, to w kontekście seksualno-finansowej gry prowadzonej między bogatymi wczasowiczkami a sanky panky, miejscowymi, pięknymi chłopcami.
Niewiele tu rajskich przeżyć, dlatego tytuł tej części mam za naciąganą próbę zbudowania kontrastu z drugą, nazwaną już celniej Piekło. W niej Wlekły zbliża się do reportażu śledczego, a przedmiotem jego zainteresowania staje się molestowanie seksualne nieletnich. O skandalach, które w ostatnich latach wstrząsnęły Dominikaną, usłyszeliśmy też w Polsce, jako że antybohaterami dwu z nich byli nasi rodacy: arcybiskup Józef Wesołowski i ksiądz znany tylko jako Wojciech G.
Wudu. Fragment książki All Inclusive Mirosława Wlekłego
W Raju jest wiele świadectw brutalności, ale to Piekło potrafi wyczerpać emocjonalnie. Nie dlatego, że Autor epatuje okrucieństwem – wręcz przeciwnie, pisze tak spokojnie, wyważenie i rzeczowo, jak to możliwe – ale dlatego, że depresyjne są fakty same w sobie. Mój gniew i przerażenie budziło to, co spotkało opisane przez Wlekłego dzieci, ale jeszcze bardziej bezkarność sprawców, szczególnie obdarzonych władzą duchownych i polityków. Ten świat, w którym ofiara gwałtu jest bardziej winna niż gwałciciel, bo gdyby chciała, to by się obroniła, bo to na pewno ona uwiodła. Świat, który prawdę mówiąc nie jest tak bardzo różny od naszego. Autor opisuje pierwsze sygnały zmian i ludzi, którzy o nie walczą, ale obawiam się, że miną co najmniej dekady nim zmieni się kultura, w której samcowi wolno wszystko.
All inclusive to dobra książka. Mirosław Wlekły jest dziennikarzem rzetelnym, wnikliwym i pracowitym. Jest wrażliwy, społecznie i emocjonalnie, ma także lekkie pióro. Stara się pisać mądrze, choć przy takim doborze tematów łatwo byłoby odpłynąć w tanią sensację. Mimo to z chęcią zobaczyłbym jego dzieła wydanie drugie, poprawione. Mam przy tym wrażenie – choć mogę się mylić – że za większość niedociągnięć odpowiadają raczej jego redaktorzy i wydawca, a nie on sam.
Błędy są różnego kalibru. Niektóre drobne – czytam, że coś leży na tyłach autostrady. A gdzie autostrada ma przód? Inne większe, kompozycyjne. O sztucznym rozbiciu na Raj i Piekło już pisałem.
Inny przykład: Dlaczego opis zbrodniczych rządów Rafaela Trujillo przerwany jest nagle statystykami dotyczącymi przemocy wobec kobiet? W kontekście całej książki ten związek jest jasny. Jej osią jest opis kultury machismo, a Trujillo był przez lata największym macho Dominikany. W przypadku tego konkretnego rozdziału nie widzę jednak sensownego powodu, by czynić wspomniany wtręt. Dochodzą jeszcze zdjęcia, które mogłyby znacząco wzbogacić lekturę, gdyby nie marna jakość wydruku.
Najbardziej jednak zdenerwował mnie tytuł, a właściwie podtytuł. Mirosław Wlekły przychodzi ze „stajni” Dużego Formatu i Polskiej Szkoły Reportażu. Jego wzorami są pewnie Ryszard Kapuściński, Paweł Smoleński albo Wojciech Tochman. I nawet jeśli jeszcze nie jest reporterem tej klasy, to na pewno należy do tej samej kategorii. Traktujcie więc, państwo z Agory, jego wysiłki z szacunkiem i nie nadawajcie (albo nie pozwólcie mu nadawać) tytułów, które trącą portalowym „szczuciem cycem”. Zapewne sprzedacie trochę więcej egzemplarzy dzięki informacji, że „seks jest bogiem”, ale czy na pewno tylko o to chodzi?
All Inclusive to wciągająca, ważna, wstrząsająca lektura. Proszę mi nie sugerować łatwego efekciarstwa.
Mirosław Wlekły, All Inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem. Agora, 2015 r.
Komentarze: (1)
Ania 4 marca 2015 o 14:21
4 tygodnie temu wrocilam z wakacji na Dominikanie, nie bylam na wakacjach all inclusive, wynajelismy samochod i zwiedzilismy wszystkie 4 strony Dominikany – Santo Domingo, Barahona, Puerto Plata (a raczej Sosua) oraz Samana. Ominęłam tylko turystyczne Punta Cana, z wiadomych powodow ;) Po przeczytaniu twojej recenzji to dla mnie pozycja obowiązkowa, poznać trochę więcej faktów jeszcze na świezo z wrażeniami.
Mam tylko nadzieje, że nie bedzie mi jej trudno dostac w Kanadzie, a jezeli tak – to, ze jakis sklep internetowy z PL za rozsadna cene mi ja wysle :))
Ania, PANDAOVERSEAS
Odpowiedz