Prawie wszyscy uczestnicy wyprawy na wyjeździe nad Biebrzę. (fot. Maciek Fertała)

Prawie wszyscy uczestnicy wyprawy na wyjeździe nad Biebrzę. (Fot. Maciek Fertała)

Już 12 lipca ruszy rowerowa wyprawa łącząca Kirgistan, Chiny i Pakistan pod jednym szyldem: Za Horyzont. W trzech grupach ekipa sześciu przyjaciół zamierza pokonać kirgiski szlak biegnący wzdłuż granicy chińskiej o średniej wysokości wynoszącej  3500 m.n.p.m oraz trasę biegnącą przez Chiny do Pakistanu, znaną jako Karakorum Highway. Jest to najwyżej na świecie położona droga międzynarodowa.

O tym jak i po co, rozmawiamy z bardzo żwawą ekipą: Olą, Kasią, Michałem, Maćkiem i Mikołajem. Brak szóstego elementu, czyli Miłki.

– Na waszej stronie (Za Horyzont)są barwne opisy członków wyprawy: Ola jeździ na łyżwach, Kasia piecze ciasta, Maciek tworzy mapy, a z opisu Michała nic nie można zrozumieć. Jest jeszcze Miłka i Mikołaj. Opowiedzcie o sobie coś więcej.

Michał: – Dogadaliśmy się tak, że każdy z nas pisał o innej osobie, więc te opinie są dość subiektywne… i mogą być ciut zawiłe. Mimo to chyba dobrze oddają „klimat” każdego z nas.

 

Ola: – W sumie prawie wszyscy jesteśmy z Krakowa i prawie wszyscy jesteśmy studentami.

Maciek: – No tak, bo ja jestem z Wielunia, a studiowałem we Wrocławiu. Teraz jestem związany z Krakowem, bo tu żyję i pracuję. No i tu jest Kasia …

Mikołaj: – Poznaliśmy się przez wspólne wyjazdy i chyba całą większą paczką spotkaliśmy się pierwszy raz podczas wyjazdu do Maroka. Hmm… Potem była Wenezuela, Kolumbia i kilka innych wyjazdów za granicę i w różne miejsca Polski, na których lepiej się poznaliśmy.

– Nie boicie się, że wyjazd trzech par skończy się jakimś rozwodem?

(Chóralnie): – Yyyyy… (śmiech)

Mikołaj: – No, nie do końca jadą trzy pary.

Maciek: – Los jednej dopiero się rozstrzygnie.

Mikołaj: – Ale rower ma jedną ważną zaletę: można jechać w odstępach. A gdyby się okazało, że jest problem z dogadaniem się, to można trzymać nawet kilometrowe odległości.

– Każda z par ma nieco inną trasę. Jak długo jedziecie wszyscy razem?

Mikołaj: – Praktycznie wcale.

Michał: – W sumie ja z Olą łączymy ten wyjazd. Przylatujemy do Kirgistanu, spotykamy się w Biszkeku z Mikołajem i Miłką, którzy też przylatują do Kirgistanu, ale gdzie indziej. W czasie miesiąca, który spędzimy razem, odwozimy ich do granicy z Chinami.

Kasia: – My w tym czasie przylatujemy do Biszkeku, by następnie pojechać do Narynia, gdzie spotkamy się z Michałem i Olą. Stamtąd robimy trasę razem wzdłuż granicy z Chinami.

Ola: – Może będzie kilka dni takich „wspólnych”, gdy wszyscy będą na terenie Kirgistanu.

– Wiem, że macie przygotowane jedyne, niepowtarzalne, własne mapy.

Michał: – Tak. Nie wiem, jak byśmy sobie poradzili bez map Maćka.

Maciek: – W związku z trudnościami, jakie napotkaliśmy szukając map górskich obszarów Kirgistanu, postanowiliśmy wykonać własne. Wykorzystałem narzędzia geoinformatyczne (GIS), z którymi na co dzień pracuję. Jako podkład posłużył model terenu SRTM, a pozostałe informacje naniosłem na mapy na postawie danych zebranych z geoportali takich jak Google, Yahoo czy Bing Maps. Obecnie mamy już gotowy materiał w skali 1 : 1 500 000 i pracujemy nad wydrukami w skali 1 : 150 000.

– A wiz ile już macie?

Mikołaj: – Zero (śmiech), a potrzebuję pięć… Z wizami jest dramat.

Michał: – My z Olą mamy mało wiz, więc mniejszy problem.

Maciek: – My mamy jedną.

Michał: – I jeszcze pewnie będziecie mogli kupić ją na lotnisku…

– Dlaczego z wizami jest dramat?

Mikołaj: – Bo potrzeba ich dużo i są straszne obostrzenia. Największym problemem jest to, że wszystkie powinienem załatwić tuż przed wyjazdem. Większość wiz jest wydawana od daty złożenia wniosku na trzy miesiące do przodu. Ja potrzebuję wjechać we wrześniu do Indii, więc pani w ambasadzie mi poradziła, żebym w sierpniu do nich przyszedł… Odpowiedziałem, że będę wtedy przejeżdżał przez Chiny. Ona na to, że tam wyrobię. Ale będę w odległości 3,5 tysiąca kilometrów od Pekinu. Pani na to, że w Pakistanie wyrobię. A tam się przynajmniej tydzień się czeka i dodatkowo różnie bywa z ich dostaniem. Kiedy się dowiedziała, że wylatuję 12 lipca to usłyszałem, żebym przyszedł 10-tego. A to jest akurat niedziela. I tak jest w kółko :)

Do Pakistanu jest ogólnie trudno dostać wizy, więc załatwialiśmy zaproszenie. Do Chin trzeba załatwiać lewe rezerwacje lotnicze, jeżeli wjeżdża się lądem. Do Kazachstanu też lewe rezerwacje hotelowe… Do Chin teoretycznie lecimy klasą biznes Lufthansy i śpimy w Hiltonie. To jest nasz tani wyjazd studencki :)

Kasia: – Mikołaj, a jakie masz zaproszenie do Pakistanu?

Mikołaj: – Ładne. (śmiech)

Michał: – Kasia, to nie ty zadajesz pytania…

Mikołaj: – Załatwiliśmy je w agencji, która organizuje wyprawy wysokogórskie. Mamy napisane, że jedziemy razem z nimi do Hunzy w Karakorum i oni nam tam wszystko zapewniają. To oczywiście jest ściema.

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: (1)

Robert Robb Maciąg 8 lipca 2011 o 17:00

POWODZEEEENIA!

Odpowiedz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.