Rowerem do Patagonii
Przedstawiam Wam zdjęcia z wyjazdu do Ameryki Północnej i Południowej, rozpoczętego w maju 2014 roku, a zakończonego w marcu, 2015. Podróż ta była kolejną próbą przejechania rowerem obu Ameryk, na odcinku z Anchorage na Alasce do Ushuaya w Argentynie.
Podobnie jak podczas swoich poprzednich wyjazdów, znów nie dojechałem do celu, choć tym razem, to nie złamane kolano było powodem zmiany podjętego wcześniej planu (choć w zasadzie mówienie o planie jest trochę na wyrost – plan był taki, aby przemieszczać się na południe, najdalej jak się da). Zamiast do Ushuaya, pojechałem do Porvenir, aby pooglądać pingwiny królewskie, a następnie wróciłem do Punta Arenas. Tam zakończyłem pedałowanie i przesiadłem się do samolotu. Po dziesięciu miesiącach drogi wróciłem do Polski.
Chociaż z konieczności chwilowo odpoczywam i na co dzień trochę mniej pedałuje, tak naprawdę, wydaje mi się, że wcale się nie zatrzymałem. Nadal jadę. I do tego – ciągle jestem w tej samej podróży.

2. ARGENTYNA, Patagonia. Droga numer 288, na której spotkałem pierwszego pancernika. (Fot. Piotr Strzeżysz)

3. NIKARAGUA, wieś Piqua. Henry Zeledon, syn Ernesta, wchodzi do studni, aby ją pogłębić. (Fot. Piotr Strzeżysz)

4. KOSTARYKA. Jeden z wielu przejawów gościnności mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Na pytanie, czy mogę zatrzymać się na noc, zazwyczaj oferowano mi nocleg pod dachem, choć sam wolałem spać w namiocie. Bywało, że rozkładałem namiot, a za namową gospodarzy i tak w końcu lądowałem w łóżku, bo przecież nie przystoi, żeby gość spał na przedsionku. (Fot. Piotr Strzeżysz)

6. ARGENTYNA. W drodze do miasteczka El Chaltén. W tle widać masyw Fitz Roy’a. Nazwa „Chaltén” wywodzi się z języka Indian Tehuelcze i znaczy „dymiąca góra”, co nawiązuje do często otaczających górę chmur. (Fot. Piotr Strzeżysz)

9. BOLIWIA. Mężczyzna z zamponą – instrumentem dętym, pochodzącym jeszcze z czasów przedinkaskich. (Fot. Piotr Strzeżysz)

10. ARGENTYNA. Znak ostrzegający przed porywistym wiatrem. Tego dnia wiało jedynie pięćdziesiąt kilometrów na godzinę – na szczęście w plecy. (Fot. Piotr Strzeżysz)

12. KOLUMBIA . Jeden z kilkunastu kotów, które dotrzymywały mi towarzystwa podczas rekonwalescencji w fince niedaleko Zarzal. (Fot. Piotr Strzeżysz)

14. BOLIWIA. Kościół katolicki, którego proboszczem jest polski ksiądz Jacek. (Fot. Piotr Strzeżysz)

15. ARGENTYNA. Do końca drogi pozostało już zaledwie nieco ponad dwa tysiące kilometrów. (Fot. Piotr Strzeżysz)

16. BOLIWIA. Obchody Nowego Roku. Boliwijczycy świętują bardzo hucznie i jeśli nadarzy się okazja, często piją na umór. (Fot. Piotr Strzeżysz)

17. SALWADOR. W objęciach nowej przyjaciółki. Podczas całej podróży prześladowały mnie koty, a szczególnie rude kotki. (Fot. Piotr Strzeżysz)

20. EKWADOR. Po dłoniach tej kobiety widać, że ludzie pracują tutaj dużo i ciężko, a mimo to, zawsze znajdą czas dla siebie, na to, aby odpocząć, pobyć ze sobą i porozmawiać. Choćby z przygodnie spotkanym człowiekiem na drodze. (Fot. Piotr Strzeżysz)

21. EKWADOR. Chwila odpoczynku i czas na rozmowę z siedzącą na ławeczce pod domem starszą kobietą. (Fot. Piotr Strzeżysz)

26. CHILE. Pingwiny królewskie na Ziemi Ognistej, w okolicach miasteczka Porvenir. (Fot. Piotr Strzeżysz)

28. PERU. Kobieta spotkana w okolicach przełęczy Saracchocha na wysokości ok. 4100 m. n.p.m. (Fot. Piotr Strzeżysz)

31. KOLUMBIA. Tu dla odmiany ja z dwoma kotami – jedymi z kilkunastu, które dotrzymywały towarzystwa podczas rekonwalescencji w fince niedaleko Zarzal. (Fot. Piotr Strzeżysz)
Komentarze: 2
rangzen 28 lipca 2015 o 12:20
Całkiem fajne foty! Zresztą stary, bez zbytniego słodzenia, jesteś po prostu mistrz :)
Panda 31 marca 2017 o 16:20
Zdjecia cudne!!