Ostatnia pamirska stacja – Murghab
Przesyłamy pozdrowienia z postoju w Murghabie. Tutaj po raz ostatni zatrzymujemy się na dłuższą chwilę przed opuszczeniem Tadżykistanu.
Ten rejon zaprezentował nam Tadżykistan w najuboższej odsłonie. Brak tu drzew owocowych (tak charakterystycznych dla innych części Pamiru) a jedyna występująca roślinność w formie drobnych krzewinek i traw dostarcza pożywienia dla jaków, owiec i kóz oraz z trudem sprawdza się jako opał.
Klimat, jak to w wysokich górach, jest bardzo zmienny. Elektryczność jest dostępna dla mieszkańców tylko w nocy (w niestabilnym trybie zmianowym), a jej moc jest wystarczająca, by spokojnie poczytać czy zagotować wodę w czajniku elektrycznym tylko gdy większość mieszkańców już śpi.
Zimą gdy rzeka jest skuta lodem, stara tama z czasów Związku Radzieckiego nie jest w stanie zapewnić nawet tego. W tych ekstremalnie trudnych warunkach żyją Kirgizi i Pamircy. Te dwie nacje choć różnią się pod wieloma względami koegzystują we względnym spokoju – gdy dać i możliwość samemu wypowiedzieć się o sąsiadach zwykle nie słychać zbyt wielu komplementów ;)
Ale znamienne jest, że przedstawiciele obu grup są dla nas bardzo przyjaźnie nastawieni i opiekuńczy. Niedługo udamy się do Kirgistanu i jesteśmy niezmiernie ciekawi czy ten kraj okaże się równie gościnny.
Jasiek
Peron4 jest patronem wyprawy Pamir Bikeway 2012.
Komentarze: (1)
Stork 29 sierpnia 2012 o 9:40
To jeszcze przed wami cudne jezoro w drodze do Kirgistanu. Oj droga do Osh jest emocjonująca:). Warto mieć ciepłe ciuchy na wierzchu, bo na tej najwyższej przełęczy jest zimno jak szlak.
OdpowiedzTrzymam kciuki, żebyście czekali mniej na stopa niż ja. I dajcie znać, czy na przejściu granicznym Tadżykistan/Kirgistan nadal straż graniczna „bada” turystów spanielem na okoliczności przewozu narkotyków:)