Marcin Piekałkiewicz
Łucznik z puszką farby w zanadrzu. Specjalizuje się w podróżach do punktów – na mapie i w życiu – które okazują się celem dopiero po dotarciu na miejsce. Najpierw wypuszcza strzałę, a dopiero potem maluje tarczę: grot zawsze trafia w dziesiątkę. Mieszkał w Warszawie, Sienie, Trieście i Luksemburgu, aż w końcu wywiało go na jakiś czas za ocean, do Los Angeles. Potem wiatr zmienił kierunek i strzały zaczęły lecieć w kierunku wschodnim. Przeleciały przez Meksyk, Nowy Orlean, Kubę, nowojorski Greenpoint, Europę, Chiny. Doleciały aż do Tokio. Wróciły do Europy. Wrócił do Europy bogatszy o kilka celnych strzałów. Mieszka w Brukseli.
Moje strony: Archer Shots, Dzienniki łucznika