Ostatnio było coś dla tych, którzy kochają góry, a tym razem dla odmiany chcę polecić piękną, rajską plażę wszystkim, którzy uwielbiają morze. Kiedy dotarliśmy do Kolumbii postanowiliśmy spędzić kilka dni nad Morzem Karaibskim.

Tp my, już w drodze do granicy z Ekwadorem.

Tp my, już w drodze do granicy z Ekwadorem.

Jechaliśmy rowerem wzdłuż wybrzeża z miejscowości Maicao od granicy z Wenezuelą, w stronę turystycznego miasta Santa Marta. Od czasu do czasu droga biegnie przy samym morzu oferując piękne widoki i przyjemnie było pedałować przez pełną zieleni, drzew i ptaków krainę jaką jest Kolumbia.

W odległości kilkudziesięciu kilometrów od miasta Santa Marta znajduje się Park Narodowy Tyrona, ślicznie położony nad Morzem Karaibskim. Jeśli szukasz miłego miejsca do poleniuchowania z piękną, egzotyczną plażą to z pewnością najlepszy wybór.

Główne wejście do parku jest w malutkiej miejscowości El Zaino. Opłata za wstęp nie należy do najtańszych ale jest jednorazowa, dlatego najlepiej przygotować się na spędzenie przynajmniej kilku dni w tej naprawdę cudownej okolicy.

Park Tyrona to dobre miejsce zarówno dla zamożniejszych turystów – można się zatrzymać w luksusowym hotelu z masażem i spa, jak i dla obieżyświatów, którzy chcą spędzić trochę czasu na słonecznej plaży. Na terenie parku znajdują się bowiem trzy miejsca kempingowe, wszystkie położone w pobliżu morza, czyste i schludne.

Wchodząc głównym wejściem z miejscowości El Zaino dotrzemy najpierw do miejsca zwanego Canaveral tuż przy długiej, piaszczystej plaży. Tutaj znajduje się centrum turystyczne oraz wspomniany już wcześniej hotel z widokiem na morze, bardzo ładnie położony na wzgórzu, wśród egzotycznej roślinności i doskonale wkomponowany w otaczający krajobraz.

W Canaveral znajduje się też pierwsze miejsce biwakowe w lesie, lecz kąpiel w morzu na tutejszej plaży jest niewskazana ze względu na zbyt duże fale. Jest tu bardzo spokojnie i cicho, czasami plaża jest zupełnie pusta. Właśnie w tutejszym lesie udało nam się zobaczyć niektóre zamieszkujące park zwierzęta: dwa gatunki małp, warana i nieznane nam duże gryzonie.

Dalej ścieżką przez las, po około godzinie marszu dotrzemy do kolejnej plaży o nazwie Arecifes. Kto nie lubi chodzić lub ma ciężki bagaż może z Canaveral dojechać tu na mule. Duża plaża w Arecifes nadaje się do spacerowania jednak również nie jest przeznaczona do kąpieli.

W Arecifes znajduje się drugie miejsce kempingowe, położone na skarpie przy plaży. Jest tu też restauracja jednak serwowane w niej posiłki są drogie, więc jeśli wolicie zaoszczędzić pieniądze najlepiej zaopatrzyć się w prowiant w jakimś miasteczku przed wjazdem na teren parku (w El Zaino nie ma większych sklepów spożywczych, a ceny w restauracyjkach również są wyższe).

Kto ma ochotę na kąpiel w morzu musi powędrować jeszcze kawałek dalej. Około dwadzieścia minut spacerkiem wzdłuż morza dotrzemy do kolejnej niewielkiej lecz bardzo ładnej plaży o nazwie La Piscina. Tutaj można się kąpać. Warto też ponurkować, gdyż w tym miejscu można zobaczyć koralowce. Trzeba mieć jednak ze sobą swoją maskę i płetwy.

Ścieżka przez las prowadzi dalej. Po drodze mija się jeszcze dwie urocze, malutkie plaże, gdzie również można się kąpać.

Po około 30 min. marszu dochodzimy do Cabo San Juan – najbardziej oddalonego miejsca na wybrzeżu w tej części parku. Tu znajduje się trzecie miejsce kempingowa oraz miejsce na hamaki.

Cabo San Juan to śliczne plaże z szumiącymi palmami oraz tropikalną roślinnością i wielkimi głazami, które dzielą wybrzeże na mniejsze, urokliwe zatoczki. Ciepła, turkusowa woda zachęca do kąpieli, a piasek na plaży do wygrzewania się w słońcu. Można stąd również powędrować dróżką przez dżunglę na wzgórze do miejsca, gdzie znajdują się indiańskie ruiny zwane Pueblito Chairama, albo po prostu spędzać czas leniuchując na plaży i pływając w morzu.

Do parku można wejść jeszcze w dwóch miejscowościach, ale największy obszar udostępniony do zwiedzania oraz kempingi znajdują się właśnie w El Zaino. Niestety nie wiemy jaki jest koszt kempingu, gdyż od nas nikt nie pobrał żadnej opłaty, ale wyjeżdżając z parku zorientowaliśmy się, że przy miejscach biwakowych znajdują się kasy więc pobyt na kempingu jest z pewnością dodatkowo płatny. Park Tyrona to niezwykła okolica – góry, dżungla i ciepłe morze. Będąc w pobliżu koniecznie zarezerwujcie kilka dni żeby tu zajrzeć.

Taganga w Kolumbii

Cicha plaża w zatoczce koło Tagangi. (Fot. Dorota Muszyńska)

Miasto Santa Marta natomiast specjalnie nas nie zauroczyło. Wśród Kolumbijczyków jest podobno bardzo popularne, na nas jednak nie wywarło większego wrażenia. Dosyć zatłoczona miejscowość. Położona wprawdzie nad morzem, ale bez plaży, jedynie z gwarnym deptakiem i wybetonowanym skwerem na wybrzeżu.

Z Santa Marty można jednak dojechać rowerem oczywiście (lub busem) do położonej kilka kilometrów dalej Tagangi. Miejscowość ta była kiedyś małą rybacką wioską, obecnie rozreklamowana w przewodnikach stała się niewielkim turystycznym kurortem.

Taganga, przepięknie położona w zatoce otoczonej górami, ma malutką plażę z grubym żwirem. Na nabrzeżu stoją łodzie rybackie a wzdłuż morza ciągnie się deptak z mnóstwem restauracyjek serwujących ryby i soki ze świeżych owoców. Ceny oczywiście wyższe niż w innych, mniej atrakcyjnych wioskach.

Taganga oferuje też kursy nurkowania PADI, podobno najtańsze w Kolumbii. W wiosce znajdują się hoteliki, hospedaje i kempingi, więc ze znalezieniem noclegu nie ma problemu. Jednak naszym zdaniem do Tagangi warto zajrzeć przede wszystkim ze względu na śliczną okolicę.

Krótki postój na przekąskę.

Krótki postój na przekąskę. (Fot. Przemek Złotkowski)

Polecamy spakować w plecak prowiant i kostium kąpielowy i wybrać się na spacer ścieżką wiodącą od plaży w górę. Maszerując przez wzgórza można podziwiać z góry Tagangę, a potem dotrzeć do kolejnych małych zatoczek i spokojnej plaży z wybrzeżem niemalże bez fal, co stwarza doskonałe warunki do pływania w ciepłym Morzu Karaibskim.

Jest tu restauracyjka oraz wypożyczalnie wszelakiego sprzętu – masek do nurkowania, kół dmuchanych do pływania itp. Do plaży można też dotrzeć łodzią ale spacer przez wzgórza obfituje w przepiękne widoki na morze i pobliskie wyspy.

Trochę trudno było nam się rozstawać z morskim wybrzeżem i ciepłymi plażami. Trzeba było jednak ruszyć dalej. Przed nami droga prowadząca przez góry do granicy z Ekwadorem, o której napisze następnym razem.

Orientacyjne ceny (1000 pesos = ok. 1,60 zł)

  • wstęp do Parku Tyrona – 35000 pesos/osoba
  • posiłek w restauracji w parku (ryż z kurczakiem) 18000 pesos
  • bułka mała – 200 pesos, duża – 500 pesos
  • woda mineralna 5 litrów w worku – ok. 2000 pesos
  • banany – od ok. 100 pesos za sztukę (kupowane na straganach w małych wioskach)
  • ananas – 1000-2000 pesos
  • ser – 2500 pesos
  • ciastka 2000 – 3000 pesos
  • sok z lodem 1000 pesos/kubek
  • kurczak z rożna ok.16000 pesos
  • jogurt 1000 – 2500 pesos
  • kawa 500 pesos/kubek
  • hotel lub hospedaje (pokoje do wynajęcia) – 8000 – 20000 pesos pokój dwuosobowy
  • kemping – 10 000 pesos za dwie osoby (nad morzem nawet do 24000 pesos/dwie osoby)

Dorota Muszyńska i Przemek Złotkowski

Małżeństwo z Bydgoszczy. Na tandemie przemierzają Amerykę Południową.

Komentarze: (1)

m sadurski 29 października 2011 o 22:57

Ostatnio mój znajomy, Jean-Marc z Francji (w podróży rowerowej po Ameryce Południowej) doniósł mi, że widział niedawno wyjezdzajacą z Brazylii w kierunku południowym polska parę, na tandemie z przyczepką. To na pewno wy.

Odpowiedz