Ostatnia część „alfabetycznych” przemyśleń z pielgrzymki do Santiago de Compostela. Jak Droga św. Jakuba wpływa na charakter? Jak to jest, gdy osiąga się w końcu cel wędrówki?

S – Szkoła charakteru

„Nie na tym polega doskonałość, że wszystko dzieje się według Twojej woli”. O naśladowaniu Chrystusa

Dlaczego mówi się, że Camino jest wymagającym szlakiem? Ilu ludzi, tyle odpowiedzi, jednak większość z nich będzie się powtarzać. Śmiałem się sam do siebie, kiedy w Madrycie jechaliśmy niewiarygodnie długimi ruchomymi schodami. Sami do siebie mówiliśmy: To wstyd! Trzeba jak najwięcej chodzić! A przecież na szlak wyruszają informatycy, księgowe, urzędnicy, kasjerzy i cała masa ludzi, którzy z uwagi na charakter codziennie wykonywanej pracy, nie mają zbyt wielu okazji do marszu, a też chcieliby doświadczyć trudów tego legendarnego szlaku. My, pracując w szkołach bardzo specyficznych, ruszamy się dużo, ale jest to ruch mało miarowy, szarpany. Tu pojawia się miejsce na „wprawienie w pęd” naszego charakteru. Z nim bywa często o wiele gorzej niż z kondycją fizyczną, ale jedno jest pewne – charakter można z powodzeniem doskonalić. Człowiek uzbrojony w „pancerz” z charakteru jest częstokroć o wiele odporniejszy, niż ten w zbroi mięśniowej.

Na trasie zdarza się dużo kontuzji. Ostatnio przeczytałem, że pewien pan z Polski przeszedł dwa tysiące kilometrów, z czego kilkaset ze złamaną kością śródstopia. W kraju nie wahając się pojechalibyśmy do lekarza, aby otrzymać zwolnienie od pracy. Tam jest inaczej – mimo wszystko idziemy. To jest właśnie szkoła charakteru. Na Camino może się okazać, że ktoś, kto na miejscu jest dobrym kolegą lub przyjaciółką, tam objawia swe nieprzejednane oblicze. Obraża się i do samego końca nie sposób dojść do porozumienia. Tu też pojawia się przestrzeń na szlifowanie charakteru. Nie wahamy się używać argumentów, które na miejscu były uśpione czy niezdatne do użycia. Satysfakcja tym większa, jeśli osiągniemy cel. Samo dążenie do niego, z głównym naciskiem na nasz charakter, a nie mięśnie, czy argumentowanie, a nie narzucanie, może zaowocować po powrocie do domu.

Po Camino jesteśmy innymi ludźmi, ale na ile czasu wystarczy nam tej niezwykłej energii? Jeśli na zbyt krótko, można pomyśleć o powrocie i poszukać tego czegoś, co jak się wydawało – już znaleźliśmy.

U – U stóp świętego Jakuba

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Wezwanie do utrudzonych

Spełniło się oto kolejne z marzeń. Jesteśmy w miejscu, do którego udają się od 1200 lat pielgrzymi z całego świata. Szacowne mury katedry w Santiago de Compostela przyjmują każdego, niezależnie od tego, kim jest i z jakimi intencjami się tu pojawił. Zwieńczeniem niezwykle uroczystej mszy świętej (nie każdej niestety…) jest uruchomienie Botafumeiro, czyli wielkiego kadzidła. Aby tradycji stało się zadość, konieczne jest wprawienie przez ośmiu mężczyzn imponującej kadzielnicy w coraz bardziej zamaszysty ruch. Nikt z zafascynowanych tym spektaklem nie domyśla się zapewne, że Botafumeiro będzie fruwać z coraz większym świstem, by osiągnąć w końcu wysokość kilkunastu metrów. W tym miejscu należą się podziękowania dla japońskiej wycieczki, która wyasygnowała sumę około dwustu euro, aby ten niepowtarzalny zapach, jak niegdyś, spowił utrudzonych pielgrzymów.

W filmie Jeden dzień w Europie nauczyciel z Węgier prosi Hiszpana, aby ten uwiecznił go na fotografii wraz z Puerta Santa, czyli ze Świętymi Drzwiami, które obok grobu św. Jakuba są kluczowym elementem Katedry w Santiago, ale również obrazują idee chrześcijaństwa, gdyż symbolizują przejście od grzechu do stanu łaski. Hiszpan ucieka wraz z aparatem, w którym zostały wszystkie zdjęcia z pielgrzymki…

Drzwi Święte przywołują Chrystusa, który porównał się do Bramy, przez którą mamy wejść do owczarni, czyli do Kościoła. Przejście przez Drzwi Święte jest symbolem obalenia muru grzechu, który oddzielał i jakże często oddziela nas od Boga, abyśmy mogli żyć w łączności z Nim.

Aby przejść przez Drzwi Święte, konieczne jest odstanie sporej ilości czasu w kolejce, którą niektórzy pamiętają z nie tak odległych czasów. Mimo trwającej mszy, pielgrzymi wchodzą za ołtarz, który stanowi olbrzymia figura św. Jakuba. Każdy z nich po wcześniejszych bardzo rozbudowanych instrukcjach dotyka sarkofagu i przechodzi dalej. Mimo stanowczego zakazu robienia zdjęć, jeden z turystów łamie ustalenie, błyskając fleszem, tym samym narażając się na gwałtowne usunięcie z kolejki. Strażnik jest nieprzejednany. Turysta najpierw grozi, ale widząc, że nic nie wskóra, zaczyna prosić, pocić się, blednąć, uniżać. Na placu katedralnym kłębi się niewyobrażalnie hałaśliwy tłum. Z trudem można przecisnąć się przez masę ludzi, szczelnie wypełniającą wąskie, malownicze uliczki. Wybacz, święty Jakubie, ale musimy jak najszybciej oddalić się z tego miejsca.

W – Więcej by się chciało

Mimo niewątpliwego zmęczenia przeżyciami z kilkunastodniowego wyjazdu, daje się odczuć niedosyt. Gdyby był czas, można byłoby iść dalej. Ta myśl towarzyszy zapewne tym, którzy przeszli trzysta kilometrów i tym, którzy przebrnęli kilkukrotnie większą odległość. Jakaś niezwykła siła czy motywacja popycha do tego by iść, wciąż iść…

„ […] Prawdziwy piechur musi mieć pewien szczególny talent, a także energię i odpowiednie umiejętności, które sprawiają, że jest w stanie sprostać czasami wielkim wysiłkom, wytrzymać do końca. Należy przy tym pamiętać, że organizm ludzki zużywa się jak maszyna, natomiast o wiele trudniej go zreperować, czy wymienić podzespoły… I tu nasuwa się pytanie, co robić? Oszczędzać się, czy raczej zmuszać do wysiłku? Pełzać, czy zużywać stawy w szalonym biegu? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, bowiem sposobów maszerowania jest tyle, ile metod realizowania marzeń…” Jacques Lanzmann, Szaleństwo marszu.

Więcej by się chciało… Myślimy, że ten typ zachłanności jest czymś wyjątkowo pozytywnym. To zachłanność na coś niematerialnego, na coś niezgodnego z duchem czasów, w których jest nam dane żyć. Im więcej ludzi, którzy chcą być lepszymi, tym lepszy będzie świat, w którym jesteśmy tylko gośćmi.

Z – Zakończenie, a raczej początek

„Jeżeli wiesz, czego szukasz, nie znajdziesz tego, czego nie szukasz…

Jeżeli jednak wyjdziesz poza to, co znane, i będziesz szukać dróg, które jeszcze nie zostały całkiem przetarte, albo, jak mówię, wymyślisz je sam, możesz odkryć coś niezwykłego…

Jeżeli masz problem, zatrzymaj się, zatrzymaj. Posłuchaj siebie i poszukaj odpowiedzi wewnątrz. Ona tam jest. Wewnątrz Ciebie jest coś, co trzyma Cię, co Ci pomaga, jest głos. Posłuchaj go. Jedni nazywają go Bogiem, drudzy określają inaczej, ale jest…

Jeżeli jesteś na rozdrożu i widzisz drogę, która prowadzi w dół, i drugą, która idzie w górę, idź tą, która prowadzi wzwyż. Wprawdzie schodzić łatwiej, ale w końcu trafisz na jakąś dziurę. Kiedy się idzie do góry, jest nadzieja…

Żyj teraz!… Życie to ta chwila i w tej właśnie chwili należy się nim cieszyć” To jedne z ostatnich słów umierającego wspaniałego reportera Tiziano Terazniego z książki „Koniec jest moim początkiem”.

Epilog

Nastała jesień. Praca, dom, stały schemat, przerywany niespodziewanymi zdarzeniami, jak odejście mojego ukochanego psa, który bardzo tęsknił, gdy wyjeżdżałem i niezawodnie cieszył się z mojego powrotu… Każde z nas patrzy z zadumą przez okno i mimowolnie ulatuje myślami… Myśli, niczym ściągane niewidzialnym magnesem, pędzą na Camino. To jak zew, który nakazuje myśleć i planować. Niejeden z tych, którzy wrócili stamtąd, powie: gdyby była taka możliwość, jechałbym już jutro, byle tylko iść. Znów iść…

Camino dało nam nadspodziewanie wiele radości i jeszcze bardziej zbliżyło. Camino pokazało, że możemy z powodzeniem nad sobą pracować.

Z nadzieją, że nasze przemyślenia zainspirują innych do doskonalenia się i poszukiwania czegoś niematerialnego, ale najcenniejszego, dziękujemy za wytrwałość i czas poświęcony temu tekstowi. BUEN CAMINO!

Marcin Michalski

Na co dzień pedagog specjalny - zajmuje się osobami z autyzmem. Praca do łatwych nie należy, więc czasem udaje się to tu to tam i snuje przemyślenia na temat odwiedzanych miejsc.

Komentarze: Bądź pierwsza/y